Do ostatecznego ich zaakceptowania konieczne są jeszcze wspólne uzgodnienia z Parlamentem Europejskim.
Udało się przełamać trwający prawie 3 lata impas w negocjacjach. Na kompromis poszły zarówno państwa prorynkowe jak Wielka Brytania, Holandia czy kraje skandynawskie, jak i te, którym zależało na większej ochronie handlowej. W tej grupie była miedzy innymi Polska. Zmiany przewidują między innymi przyspieszenie postępowań antydumpingowych.
- W wyjątkowych sytuacji pozwolą one Unii Europejskiej na nakładanie wyższych ceł - powiedział rzecznik Komisji Alexander Winterstein.
Będzie to możliwe, bo zawieszana ma być zasada niższego cła. To przez nią Unia nie może obecnie, tak jak Stany Zjednoczone, nakładać na importowane produkty wysokich ceł antydumpingowych, wynoszących nawet 200 procent. Musi ograniczać się do zaledwie kilkunastoprocentowych, a to za mało, by zatrzymać import z Chin.
Zmiany w systemie obrony handlowej, zaproponowane przez Komisję Europejską, były pisane głównie z myślą o władzach w Pekinie, które stosują nieuczciwe praktyki i subsydiują swoją produkcję. Interwencja rządowa sprawia, że unijny rynek jest zalewany tanimi produktami. Do Europy zaczęła na przykład masowo trafiać stal po cenach dumpingowych co jest zagrożeniem dla unijnego hutnictwa.
Według polskich producentów stali, ponad dwie trzecie wykorzystywanej w Polsce stali pochodzi z importu. Część sprowadzanych z zagranicy wyrobów trafia na krajowy rynek po nieuczciwych, zaniżonych cenach. Dlatego już w lutym postulowali skuteczną ochronę unijnego rynku przed dumpingiem m.in. z Chin czy Białorusi.
Oprac. Bartosz Wawryszuk