Belgia jest kolejnym, unijnym krajem, który ma zastrzeżenia do umowy handlowej ze Stanami Zjednoczonymi. Belgijskie związki zawodowe zaapelowały do rządu o zablokowanie negocjacji z Amerykanami. Premier Belgii Charles Michel swoje wątpliwości już przedstawił, podobnie jak politycy z Niemiec i Francji.
Belgijskie związki zawodowe jeszcze w tym miesiącu planują demonstrację przeciwko unijno-amerykańskiej umowie handlowej, bo uważają, że jest ona zagrożeniem dla Europy. Także premier Charle Michel mówi, że kształt negocjowanego porozumienia nie jest wyważony i nie gwarantuje Unii korzyści.
Innego zdania jest Komisja Europejska. Jej szef Jean-Claude Juncker zapowiedział na marginesie szczytu G20 w Chinach, że rozmowy będą kontynuowane, bo zielone światło dali przywódcy unijnych krajów na czerwcowym szczycie.
- Zapytałem wszystkich liderów, czy Komisja ma kontynuować rozmowy z USA i padła odpowiedź, że tak. Uważamy, że umowa jest ważna dla Unii, bo poprawi sytuację na rynku pracy - mówił szef Komisji. Bruksela przekonuje, że ta umowa będzie bodźcem dla gospodarki i że PKB wzrośnie o pół procent.
Jednak coraz więcej unijnych krajów ma wątpliwości i mówi, że porozumienie doprowadzi do pogorszenia norm środowiskowych i standardów w rolnictwie. Pojawiają się też obawy, że małe i średnie firmy nie wytrzymają konkurencji z dużymi, amerykańskimi koncernami.