Trzeci filar europejskiej unii bankowej powoli nabiera kształtów. Komisja Europejska opublikowała na swoich stronach internetowych nowy projekt powołujący europejską instytucję odpowiedzialną za likwidację banków, których istnienie nie ma racji bytu.
Unia bankowa ma być europejską siecią bezpieczeństwa finansowego. Aby się nią faktycznie stała, musi mieć odpowiednie instytucje, silne, mające autorytet, nie wahające się działać zdecydowanie i ponosić odpowiedzialność za efekty swoich działań.
Ale nie tylko o bezpieczeństwo finansowe i zapobieganie przyszłym kryzysom chodzi. Także o to, żeby banki zaczęły pożyczać pieniądze dla gospodarki, co pozwoli wyjść z recesji i tworzyć nowe miejsca pracy. Teraz nie pożyczają, bo mają zbyt wiele złych kredytów, obligacje rządów stojących na granicy wypłacalności oraz ogromne portfele instrumentów służących niekiedy jedynie spekulacji.
Pierwszym filarem unii bankowej są jednolite przepisy (_ Single Rulebook _), które tworzy Europejski Urząd Nadzoru Bankowego EBA. Chodzi o to, żeby wszystkie banki i nadzory bankowe kierowały się tymi samymi zasadami, stawiały bankom takie same wymagania, a w rezultacie sytuacja w bankach stała się przejrzysta. Od początku kryzysu liczne banki dokładają starań, żeby zaciemnić jej obraz. Ale także - przez nadmierną wyrozumiałość dla _ swoich _ - robią to nadzory finansowe w wielu krajach Europy.
To spowodowało, że w Europie jest mnóstwo - jak je określił Daniel Gros, dyrektor Center for European Policy Studies - banków-zombie. Ile ich jest, ani które to są - tego jeszcze nie wiemy.
- _ Jestem przekonany, że jak dotąd niezbyt wiele banków w Europie zostało zlikwidowanych i zniknęło z rynku _ - powiedział szef EBA Andrea Enria w niedawnym wywiadzie dla gazety _ Frankfurter Allgemeine Zeitung _. - _ Rządy skłaniają się ku temu, żeby utrzymywać banki z danego kraju na rynku, a to spowalnia proces naprawczy - dodał. _
_ _
I rzeczywiście, w USA, gdzie tamtejsze władze wyposażono w uprawnienia do prowadzenia uporządkowanej upadłości i likwidacji banków, od kryzysu zlikwidowano ich blisko 500, podczas gdy w Europie zaledwie około 40. Wiele innych wielkich instytucji rządy uratowały, płacąc za to pieniędzmi podatników.
Dopiero przejęcie przez Europejski Bank Centralny nadzoru (Single Supervisory Mechanism) nad największymi bankami strefy euro ma wyjaśnić ich sytuację. SSM to właśnie drugi filar tworzonej unii bankowej.
_ _
_ _- _ Nie byłbym zaskoczony, gdyby powstanie SSM rozpoczęło okres restrukturyzacji sektora bankowego w Europie, zwłaszcza poprzez fuzje i przejęcia _ - powiedział wiceprezes EBC Vitor Constancio.
Tylko że nadzór SSM powołany jest do przedstawienia właściwej diagnozy. A wciąż nie ma tego, kto terapię wprowadzi w życie. Ma być ona brutalna, a jednocześnie prowadzona z chirurgiczną precyzją. Niestety, w jej wyniku banki, które przez pięć lat od wybuchu kryzysu nie potrafiły wyjść na prostą, będą musiały upaść. Chodzi jednak o to, żeby upadły w sposób kontrolowany, bez szkód dla całego systemu finansowego oraz bez kosztów, jakie do tej pory ponosili podatnicy w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Portugalii czy Hiszpanii. Zapłacić mają za to akcjonariusze banków oraz ci, którzy pożyczyli im pieniądze. Chronione mają być w zasadzie tylko depozyty unijnych ciułaczy, do 100 tys. euro.
Komisja Europejska ogłosiła projekt powołania Single Resolution Mechanism (SRM), którego rada będzie odpowiedzialna za prowadzenie likwidacji banków. Ten centralny organ ma być utworzony przy Komisji Europejskiej. Projekt przewiduje też powstanie Single Resolution Fund, który miałby wartość 0,8 proc. wszystkich ubezpieczonych depozytów. Złożyłyby się na niego w ciągu 10 lat banki.
Fundusz ten, finansowany bezpośrednio przez banki, ma być także ogólnounijny, żeby ograniczyć związek pomiędzy sytuacją finansową niektórych państw a możliwymi kosztami ratowania banków. To konieczny element całej konstrukcji, choć generalnie założenie jest takie, że akcjonariusze i wierzyciele pokryją straty banku, a cześć jego aktywów można będzie sprzedać. Gdyby jednak było to niemożliwe, konieczne będą np. pieniądze na to, żeby dofinansować instytucję, która będzie chciała kupić bank mający duże kłopoty.
Projekt KE mówi, że do SRM będą mogły przystąpić te kraje Unii spoza strefy euro, które wcześniej wstąpią do SSM. Może to 10 państw spoza strefy euro zachęcić do wejścia do unii bankowej, gdyż w przeciwnym razie z upadającymi bankami będą musiały radzić sobie same. Być może w czasie negocjacji formuły SRM okaże się ona także atrakcyjna dla Polski.
Czytaj więcej w Money.pl