Grecy oczekują, że będą otrzymywać pieniądze i w ten sposób sfinansowany zostanie program wyborczy Syrizy, chociaż uniemożliwia on wyjście Grecji z kryzysu, nie służy reformom i jest populistyczny – mówi Katarzyna Pisarska z Europejskiej Akademii Dyplomacji.
- Spłacimy dług wobec Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ale nie w ratach, tylko w całości pod koniec czerwca. To efekt odrzucenia najnowszych propozycji międzynarodowych wierzycieli - oświadczył minister gospodarki Jeorjos Stathakis.
W ten sposób Ateny odroczą nieco spłatę kolejnych rat, z których termin kolejnej minął w piątek 5 czerwca. Do końca czerwca MFW powinien otrzymać od Grecji ok. 1,55 mld euro. Grecy liczą także na uwolnienie wynoszącej ok. 7,2 mld euro pozostałej transzy pomocy, mając nadzieję, że kolejne kwoty uchronią ich kraj przed bankructwem.
Joanna Skrzypiec: Wiosną 2014 roku rozmawialiśmy o tym, że Grecja daje silny sygnał polityczny i ekonomiczny, pokazuje, że wychodzi z kryzysu. Coś się w ogóle poprawiło, zmieniło?
*Ryszard Żółtaniecki: *Nie zmieniło się nic, nawet o jotę, bo Grecja nie miała takiego zamiaru, nie miała w tym celu, lepiej było zasysać pieniądze ze świata. Grecki system pozostaje unikalny, niereformowalny, to jest inna rzeczywistość. Przez kilkadziesiąt lat przyzwyczajali się do tego, że mogą zabierać pieniądze z kont europejskich i międzynarodowych. Dlaczego teraz mieliby to zmienić? To jest mały kraj, mały element europejskiej gospodarczej układanki, więc należy zadać sobie pytanie, o co w ogóle w tym chodzi, gdzie szukać przyczyn. Moim zdaniem w dyktaturze banków. Nam nie grozi Władimir Putin, nam grożą banki, które są największą przyczyną kryzysu w Grecji.
To Angela Merkel w oczach wielu Greków była – w sporym uproszczeniu - odpowiedzialna za kryzys, pogorszenie życia, była nielubianą twarzą Unii Europejskiej
Faktycznie spora część greckich długów musi być oddana Niemcom, jednocześnie ci nie chcą pozwolić na kryzys w Unii Europejskiej i wyjście Grecji ze strefy euro. To ważne przede wszystkim ze względów ideologicznych. Strefa euro miała być wspólnym sukcesem, kryzys mógłby być początkiem lawiny reorganizującej europejską scenę. Ale jedyny ratunek dla Grecji to - moim zdaniem - właśnie opuszczenie strefy.
Grecja dałaby radę?
Byłby kryzys na początku, ale ten kraj ma dużo sił witalnych. Co ciekawe – my myślimy, że Grecja tonie, stoi na krawędzi, ale jak tam się pojedzie, to kawiarnie i kluby są pełne. Można odnieść wrażenie, że trwa wieczny bankiet. W Grecji zawsze mówiło się: „u nas i w Europie”. Unia Europejska pozostawała elementem do eksploatacji.
Trudne zadanie ma premier Aleksis Tspiras. Musi lawirować między swoją partią i unijnymi wierzycielami.
I to jest właśnie jego największy problem: naobiecywał wyborcom dużo. Kiedy się pojawiła Syriza uważano go za szaleńca, populistę, tymczasem okazał się skutecznym politykiem negocjującym z Zachodem warunki kolejnego kontraktu: nie mamy kasy, dajcie. Grecy próbują wyrwać światu, będąc przegranymi, ile się da, a świat daje.
Joanna Skrzypiec
Czytaj więcej w Money.pl