W tym miesiącu do Sejmu ma trafić nowelizacja ustawy abonamentowej autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. Polska jest na jednym z ostatnich miejsc w Europie pod względem ściągalności abonamentu. Terminowo płaci go 10 procent gospodarstw domowych, choć niemal wszystkie mają odbiorniki radiowe i telewizyjne.
Na Węgrzech, w odróżnieniu od Polski, nie ma abonamentu radiowo-telewizyjnego. Media publiczne finansowane są ze środków budżetowych.
Abonament radiowo-telewizyjny zniesiono na Węgrzech 14 lat temu. Decyzja ta była konsekwencją zmian w ustawie budżetowej na rok 2002, która uwzględniała również reformę finansowania węgierskich mediów publicznych. Był to pierwszy okres rządów obecnego premiera Węgier Wiktora Orbana. W tamtym czasie władze w Budapeszcie argumentowały wprowadzenie zmian między innymi faktem, że i tak większość węgierskiego społeczeństwa uchyla się od płacenia abonamentu. Z kolei przeciwnicy ówczesnej władzy do tej pory twierdzą, że reforma finansowania mediów publicznych miała przede wszystkich podłoże polityczne.
Węgierskie media publiczne finansowane są ze środków budżetowych w ponad 70 procentach. Na ten cel przeznacza się rocznie około 80 miliardów forintów, czyli ponad miliard złotych.