Informacja o przygotowanym przez Komisję Europejską projekcie wspólnotowego budżetu na lata 2021-2027 trafiła na czołówki wszystkich polskich mediów za sprawą jednego zapisu. Tego, który uzależnia wypłatę środków od przestrzegania zasad praworządności. Ich łamanie od kilku lat zarzuca bowiem Polsce Bruksela.
To jednak dopiero wstępny projekt, który musi jeszcze zostać zatwierdzony na wielu poziomach. Najważniejszym z nich jest akceptacja wszystkich państw członkowskich. Dzięki Budapesztowi, polski rząd nie musi otwierać nowego sporu z Brukselą. Premier Viktor Orban (również Węgrom Bruksela zarzuca łamanie praworządności) zapowiedział, że zawetują budżet zawierający takie zapisy.
- Przed nami jeszcze długa debata i wiele tur negocjacji. Na końcu musimy być jednomyślni. Węgrzy nie muszą się niczym martwić. Nie będzie żadnego budżetu, dopóki Węgrzy się na niego nie zgodzą – zapowiedział premier środkowoeuropejskiego państwa.
Wcześniej minister spraw zagranicznych Wegier Peter Szijarto nazwał pomysł Brukseli „szantażem”. Polscy politycy byli o wiele bardziej powściągliwi. Ograniczali się jedynie do informacji, że budżet musi być jeszcze przedmiotem negocjacji.