Węgierski premier Viktor Orban oświadczył dziś, że w wiosennych wyborach parlamentarnych stawką będzie przyszłość państwa, a alternatywą dla jego rządu jest powrót postkomunizmu, który - jak powiedział - doprowadził Węgry na krawędź upadku.
_ - Wiemy bardzo dobrze, że mamy dzisiaj przed sobą dwie drogi, musimy wybrać między dwiema opcjami, dwiema ideologiami, dwiema siłami. Przyszłością bądź przeszłością. To bardzo proste: budowanie przyszłości lub restauracja postkomunizmu _ - zadeklarował Orban, przemawiając do setek swych zwolenników w teatrze Millenaris w Budapeszcie.
Najnowsze sondaże przed wyznaczonymi na 6 kwietnia wyborami dają kierowanemu przez Orbana centroprawicowemu ugrupowaniu Fidesz wyraźną przewagę nad lewicową koalicją wokół Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP).
Premier powiedział, że w trakcie sprawowania władzy w latach 2002-10 socjaliści zrujnowali kraj, który w 2008 roku musiał zwrócić się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. _ - Musimy obronić to, co osiągnęliśmy do tej pory _ - zaznaczył.
Mówił też, że jego rząd ustabilizował finanse publiczne Węgier kosztem odparcia _ ataku brukselskich biurokratów _, który nastąpił po wprowadzeniu przez Budapeszt znacznych podatków dla banków oraz będących przeważnie zagraniczną własnością przedsiębiorstw energetycznych, telekomunikacyjnych i handlowych.
Zdaniem Orbana Węgry stoją w obliczu _ historycznej okazji _, jaką jest gospodarcze przyspieszenie w Europie Środkowej i Wschodniej. _ - Możemy przyjąć sobie za cel, że podatki od pracy na Węgrzech jeszcze się obniżą, że będziemy mieli najtańszą energię w Europie i że wszyscy, którzy chcą pracować, znajdą zatrudnienie _ - oświadczył.
Jak poinformowano w piątek, w czwartym kwartale ub.r. wzrost gospodarczy Węgier wyniósł 2,7 proc. w ujęciu rok do roku, podczas gdy analitycy spodziewali się tylko 2,1 proc. Jednak dług publiczny wynosi około 80 proc. produktu krajowego brutto i jest wciąż jednym z najwyższych w Europie Środkowej.
Czytaj więcej w Money.pl