Europa powinna wydawać więcej na swe siły zbrojne, biorąc pod uwagę wyzwania, przed którymi stoi - powiedział w środę minister obrony USA Ashton Carter (na zdjęciu). Dodał, że spadek nakładów osłabił zdolność Europy do odgrywania roli kompetentnego sojusznika USA.
- Europejczycy nie robią wystarczająco dużo. Wydają na obronność mniejszą część swego PKB niż w przeszłości, niż my teraz i niż wydaje wielu innych, jak Rosja. To za mało - powiedział Carter grupie studentów przechodzących szkolenie oficerskie.
Była to odpowiedź na pytanie jednego ze studentów, co Stany Zjednoczone mogłyby zrobić, by zachęcić Europę do większego zaangażowania finansowego we własną obronność.
Reuters zwraca uwagę, że niskie nakłady państw Europy na obronność są od dawna drażliwą kwestią w relacjach z USA. Kolejni prezydenci i ministrowie obrony Stanów Zjednoczonych regularnie wzywają sojuszników do powstrzymania spadku tych nakładów.
Agencja odnotowuje, że na szczycie NATO w Walii w ubiegłym roku 28 państw członkowskich NATO potwierdziło zobowiązanie do przeznaczania docelowo 2 proc. PKB na obronność. Jednak, jak wynika z informacji przekazanych przez NATO w styczniu, tylko cztery kraje - Estonia, Grecja, W. Brytania i Stany Zjednoczone - osiągały ten cel w latach 2013-14. W tym samym czasie bliskie tego celu były: Turcja, Francja i Polska.
Carter podkreślił, że rosyjska agresja na Ukrainie, problem uchodźców w Afryce Północnej i zamach na redakcję "Charlie Hebdo" w Paryżu były sygnałami, że potrzebne jest wzmocnienie bezpieczeństwa.
- Myślę, że kiedy skończyła się zimna wojna, ogromna część Europy uznała, że skończyły się jej problemy związane z bezpieczeństwem. A teraz zaczynają się budzić - powiedział. Przyznał, że Europa wolniej niż Stany Zjednoczone wychodzi z kryzysu finansowego, ale wyraził przekonanie, że wciąż dysponuje ona środkami umożliwiającymi osiągnięcie celu, czyli przeznaczania 2 proc. PKB na obronność.
Europa "musi dysponować siłą militarną, żeby mogła być dla nas kompetentnym sojusznikiem, a widzimy, że sytuacja się pogarsza. To się musi zmienić" - podkreślił.
Czytaj więcej w Money.pl