Aleksis Cipras przekonywał w wywiadzie telewizyjnym, że problemy związane z zamkniętymi oddziałami banków "nie potrwają długo". Lider SYRIZY zadeklarował nawet, że zawarcie nowej umowy pomocowej z wierzycielami jest możliwe w ciągu 48 godzin po niedzielnym referendum. - To złudzenia - mówił tymczasem w holenderskim parlamencie szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem i podkreślał, że nie będzie żadnych negocjacji w przypadku greckiego "nie" i że referendum to wybór między euro i drachmą.
Grecki rząd ma nadzieję, że w przyszłym tygodniu banki będą już czynne, a na razie ogłasza decyzję o... bezpłatnych przejazdach autostradami. Wszystko po to, by frekwencja w czasie niedzielnego referendum była jak najwyższa.
Jak donosi z Aten specjalny wysłannik Polskiego Radia Tomasz Majka, zanim dojdzie do referendum w sprawie porozumienia z wierzycielami, dziś o legalności głosowania wypowie się sąd najwyższy. Wątpliwości tej kwestii nie ma premier Grecji. 2 lipca wieczorem Aleksis Cipras przekonywał w wywiadzie telewizyjnym, że problemy związane z zamkniętymi odziałam banków "nie potrwają długo". Lider SYRIZY zadeklarował nawet, że zawarcie nowej umowy pomocowej z wierzycielami jest możliwe w ciągu 48 godzin po niedzielnym referendum.
Przeciwko Unii Europejskiej na głównym placu Aten protestowało wieczorem kilka tysięcy zwolenników Komunistycznej Partii Grecji. Z kolei przed siedzibą przedstawicielstwa Komisji Europejskiej protestowali anarchiści. W czasie akcji spalili flagę wspólnoty, a policja użyła gazu łzawiącego.
Rząd zabiega o jak najwyższą frekwencję podczas niedzielnego referendum. Minister transportu zdecydował nawet, że od dziś przez cały weekend wszystkie autostrady będą bezpłatne, a kolej ogłosiła 50-procentową obniżkę cen biletów. Ma to ułatwić wyborcom podróżowanie do miejsc, gdzie są zameldowani, by mogli wziąć udział w referendum.
Bruksela twardo przy swoim
Trzy dni pozostały do referendum - Ateny i Bruksela różnią się co do jego ewentualnych konsekwencji. Pytanie dotyczy warunków stawianych przez wierzycieli - reform i oszczędności w zamian za kredyty.
Greckie władze apelują do odrzucenia żądań tłumacząc, że będzie możliwe wtedy rozpoczęcie negocjacji dotyczących lepszych warunków pożyczki. Ateny mówią o szantażu eurolandu i przekonują, że to nie jest pytanie o przyszłość Grecji w strefie euro.
- To złudzenia - mówił w holenderskim parlamencie szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem i podkreślał, że nie będzie żadnych negocjacji w przypadku greckiego "nie" i że referendum to wybór między euro i drachmą.
W Brukseli daje się wyczuć poirytowanie zachowaniem greckiego premiera. Zerwanie przez niego rozmów z wierzycielami było dużym zaskoczeniem. - Wysyłał różne sygnały, trudno go było rozszyfrować. Nie wiadomo było jakie są jego zamierzenia i co chce osiągnąć - komentuje Janis Emmanuilidis z brukselskiego Centrum Polityki Europejskiej. To spowodowało utratę zaufania do Ciprasa i trudno teraz sobie wyobrazić jego negocjacje z eurolandem.
MFW: Grecji potrzebna gigantyczna pomoc
MFW poinformował, że Grecja będzie potrzebowała przedłużenia pakietu pomocowego z Unii Europejskiej oraz najprawdopodobniej redukcji długu, zwłaszcza, jeśli wzrost gospodarczy będzie słabszy, niż przewidywano, a reformy nie zostaną wdrożone.
Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy skorygował też w dół prognozy wzrostu gospodarczego Grecji na rok 2015 - z 2,5 proc. do 0 proc.
Zdaniem ekspertów MFW, Grecji potrzebna jest redukcja długu oraz - od października do 2018 roku - 50 mld euro w ramach nowego programu pomocowego.
Fundusz ocenia też, że nawet jeśli Grecy wrócą do reformatorskiej polityki, a gospodarka zostanie pchnięta na ścieżkę wzrostu, "konieczne będzie przedłużenie w znaczącym stopniu pakietu pomocowego".
Za obecną, dramatyczną sytuację gospodarczą wini przede wszystkim rząd premiera Aleksisa Ciprasa. Zarzuca też w ogóle greckim przywódcom, że wiele ważnych reform, a zwłaszcza prywatyzacji, zostało wprowadzonych tylko częściowo lub zbyt wolno.
W roku 2011 Fundusz przewidział, że Ateny mogą uzyskać 50 mld euro, jeśli do końca 2015 roku sprywatyzują pewną część państwowego mienia. Dotychczas jednak z prywatyzacji uzyskano zaledwie 3,2 mld euro.
Ponadto w ubiegłym roku MFW ocenił, że zadłużenie publiczne Aten spadnie ze 175 proc. PKB w 2013 roku do 128 proc. w 2020. Tymczasem według nowych prognoz dług zmniejszy się w tym okresie tylko do 150 proc. PKB.
Prognozy MFW pochodzą z przygotowywanego przez Fundusz raportu na temat spłacalności zagranicznego zadłużenia Grecji - podaje Reuters.
W środę 1 lipca MFW oznajmił, że odroczenie spłaty długu Grecji wobec Funduszu niej byłoby korzystne dla "tego kraju pogrążonego w kryzysie". Ateny nie spłaciły do północy z wtorku 30 czerwca na środę 1 lipca wartej 1,6 mld euro raty pożyczki należnej MFW. Grecja stała się tym samym pierwszym krajem uprzemysłowionym, który zalega z płatnościami w stosunku do Funduszu.