Eurostat podał dane o wzroście zatrudnienia w krajach członkowskich UE. Z zestawienia wynika, że Polska wypadła z europejskiej czołówki i zbliża się do końca stawki. Nowe miejsca pracy powstają głównie w Hiszpanii, Irlandii, na Słowacji i w Czechach, a nie u nas.
Stopa bezrobocia spadła w Polsce w lutym do 8,5 proc.i są to poziomy rekordowe w czasach III RP. Pracodawcy zgłosili w lutym do urzędów pracy 134,7 tys. miejsc pracy i aktywizacji zawodowej. To o 12 tys. więcej niż miesiąc temu. Wszystko wygląda świetnie, póki nie porównamy z tym, co się dzieje w Europie.
Okazuje się, że na tle całego kontynentu wyglądamy źle. Bezrobocie być może spada, ale z danych widać, że to nie ze względu na wzrost liczby miejsc pracy, ale prawdopodobnie w wyniku emigracji lub zmniejszenia liczby potencjalnych pracowników. W czwartym kwartale według danych Eurostatu zatrudnienie w Polsce nie drgnęło w górę w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego, podczas gdy w Europie jest pod tym względem coraz lepiej.
W całej Unii Europejskiej zatrudnienie wzrosło o 1 proc. rok do roku w czwartym kwartale 2016 r., w tym w strefie euro o 1,1 proc. Nasze zero procent w rubryce zmiany zatrudnienia wygląda blado na tle 5,1-procentowego wzrostu zatrudnienia na Malcie. Jeśli wziąć pod uwagę większe od Malty kraje, to wrażenie robi wzrost o 2,8 proc. w Irlandii, czy ponad dwuprocentowe w Hiszpanii, na Słowacji czy w Czechach. Miejsca pracy powstawały też w Niemczech.
Czwarty kwartał był przy tym u nas najgorszy pod względem wzrostu zatrudnienia w całym roku - w pierwszych dwóch kwartałach zatrudnienie rosło o 1 proc. rok do roku.
Najgorzej w Europie pod kątem nowych miejsc pracy wypadła Rumunia, gdzie ubyło 1,2 proc. pracowników. Spadało też zatrudnienie na Łotwie, w Estonii, Chorwacji i we wciąż nie mogącej się podnieść z zapaści po kryzysie zadłużenia Grecji.
Według Eurostatu na terenie Unii Europejskiej pracowało w końcu ubiegłego roku 232,9 mln ludzi, z czego 153,9 mln w krajach strefy euro. Ten pierwszy wynik jest najwyższy w historii pomiarów.
To może dać materiał do przemyśleń dla Europejskiego Banku Centralnego. Prezes Mario Draghi wskazywał niedawno, że przyszłość rekordowo niskich stóp procentowych i dodruku euro zależy m.in. od danych z rynku pracy. Te okazują się dobre, przynajmniej jeśli chodzi o zatrudnienie.