Rada UE i Parlament Europejski wstępnie porozumiały się ws. zaostrzenia przepisów dotyczących przeciwdziałania praniu pieniędzy, finansowania terroryzmu i omijania sankcji. Unia Europejska chce ograniczyć płatności gotówkowe. Proponuje ustanowienie górnego limitu na poziomie 10 tys. euro (blisko 43,8 tys. zł) dla wszystkich krajów Uni Europejskiej. Jednocześnie pozostawia państwom członkowskim możliwość ustanowienia niższego limitu.
Obecnie w UE nie ma limitu dla transakcji gotówkowych, aczkolwiek w niektórych państwach takie obowiązują. W Polsce nie ma ograniczeń dla konsumentów, ale dla przedsiębiorców już tak. Mogą oni płacić gotówką do 15 tys. zł. Powyżej tej kwoty muszą zrobić przelew.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kraje UE podniosły larum
- Jestem przeciwny limitowanym transakcjom gotówkowym, co nie oznacza negowania potrzeb regulacji AML (z ang. anti money aundering, co w tłumaczeniu na polski oznacza przeciwdziałanie praniu pieniędzy - przyp. red.) - mówi w rozmowie z money.pl. Aleksander Pawlak, prezes Taveksu, firmy zajmującej się handlem metalami szlachetnymi i walutami w ponad 60 krajach.
Z badań przeprowadzonych na zlecenie Taveksu wynika, że 38 proc. Polaków preferuje płatności gotówkowe. Co ciekawe, z roku na roku gotówka zyskuje na popularności.
Jak zauważa kolejny nasz rozmówca, wprowadzenie takich ograniczeń zwiększa możliwość kontroli ze strony organów państwowych i sektora bankowego. Rzecz w tym, że jednocześnie ogranicza swobody obywatelskie.
- Z jednej strony w jakimś stopniu zapobiegałoby to możliwościom prania brudnych pieniędzy czy nadużyciom podatkowym. Z drugiej strony należałoby się zastanowić nad proporcjonalnością tych limitów, bo nie wszystkie płatności gotówkowe są nastawione na oszustwo. Wprowadzenie wskazanych limitów wypłynie na swobody obywatelskie i kwestie ochrony prywatności, które winny podlegać szczególnej ochronie - mówi money.pl Paweł Szala, doradca podatkowy w KPMG Polska.
Popularność płatności gotówkowych zależy od kultury płatniczej danego państwa członkowskiego. W krajach skandynawskich liczba płatności gotówkowych jest niewielka (do 10 proc.), natomiast w państwach południowych przywiązanie do gotówki jest duże.
Przykładowo w Grecji czy we Włoszech popularność gotówki jest większa niż w Polsce, gdzie blisko połowa wszystkich transakcji jest dokonywanych gotówką. Ludzie młodzi oraz z wyższym wykształceniem z reguły wolą płatności bezgotówkowe, co może wynikać z charakteru wykonywanych prac i zrozumienia technologii bankowych - wskazuje ekspert KPMG.
Argumentów przeciwko jest więcej. Dr Paweł Szymanek w tekście "Limity obrotu gotówkowego w Polsce i krajach członkowskich Unii Europejskiej" wnioskuje, że nie ma żadnego związku między wprowadzeniem limitów w obrocie gotówkowym a ich wpływem na zmniejszenie szarej strefy. Wskazuje, że w kilku krajach, gdzie nie ma takich limitów, udział szarej strefy w PKB jest stosunkowo niski w porównaniu do krajów, gdzie wprowadzono rygorystyczne limity. W Austrii i Niemczech udział szarej strefy jest znikomy, mimo że nie ma tam ograniczeń w obrocie gotówkowym.
Niemcy przeciwko limitom
"Deutsche Welle" pisze, że Niemcy na etapie negocjacji zasadniczo były krytyczne wobec wprowadzenia górnej granicy płatności gotówkowych. Choć w tym kraju nie ma takich ograniczeń, to osoba chcąca zapłacić gotówką więcej niż 10 tys. euro musi się wylegitymować i udowodnić, skąd posiada taką kwotę. Sprzedawca jest zobowiązany do zebrania i przechowywania tych danych.
Podobnie jest w Polsce. Zgodnie z obowiązującymi przepisami transakcje gotówkowe powyżej 10 tys. euro są kontrolowane. Sprzedawca ma obowiązek zweryfikować takiego klienta pod kątem źródła pochodzenia pieniędzy i zaraportowania transakcji Generalnemu Inspektoratowi Informacji Finansowej (w skrócie GIIF).
Unia chce obniżenia tego limitu do 3 z 10 tys. euro. Zaostrzone przepisy mają obowiązywać m.in. w handlu biżuterią, luksusowymi samochodami, prywatnymi samolotami i statkami.
- Oznaczałoby to, że każdy sklep z elektroniką czy materiałami budowlanymi musiałby być tzw. instytucją obowiązaną, która w przypadku transakcji powyżej wskazanej kwoty musi zweryfikować klienta i zgłosić transakcję właściwej instytucji - komentuje Aleksander Pawlak.
Sukcesywny zanik gotówki
Zdaniem naszego rozmówcy jedynym beneficjentem tego rozwiązania są organizacje kartowe. Sądzi, że proponowane przepisy będą skutkować wypieraniem gotówki z rynku przez płatności bezgotówkowe. Uważa te działania za nieuzasadnione.
Na co dzień nie płacimy 50 tys. zł gotówką. Jeśli jednak będziemy obniżać udział gotówki w obrocie, spowodujemy jej mniejszą akceptację, co z kolei spowoduje spadek liczby bankomatów i ograniczy dostęp do pieniądza papierowego - wskazuje zagrożenie Pawlak.
Z tym obecnie mierzy się Szwecja. Centralny bank Szwecji jednak zaczął wspierać obrót gotówkowy, gdy dostrzegł jej malejące wykorzystanie. Jak powiedział w rozmowie z Obserwatorem Finansowym w marcu 2022 r. ówczesny prezes Riksbanku Stefan Ingves, oddziały banków oferujące ręczną obsługę gotówkową klientów indywidualnych należą w Szwecji do nielicznych.
Taka sytuacja przysparza kłopotów osobom, które nadal chcą lub z jakichś powodów potrzebują korzystać z gotówki. W dodatku infrastruktura obsługi gotówkowej skurczyła się i kurczy się nadal, przez co płatności coraz bardziej uzależniają się od sieci energetycznej i łączy internetowych. Z perspektywy utrzymania płatności czy gotowości kryzysowej ważne jest zachowanie infrastruktury gotówkowej na odpowiednio wysokim poziomie - powiedział Stefan Ingves.
Coraz droższa gotówka
Wypieranie gotówki z rynku powoduje wzrost kosztów jej obsługi. Według różnych źródeł wynoszą od 0,8 do 1 proc. PKB Polski.
- Według naszych wyliczeń te szacunki są zawyżone. Realne koszty obsługi gotówki są zbliżone do kosztów obsługi bezgotówkowej. Wynika to przede wszystkim z faktu, że koszty związane z obsługą gotówki są elementem polskiego PKB (praca konwojentów, kasjerów, koszty bankowe i firmowe, podatek CIT), podczas gdy koszty płatności kartowych w dużej części stanowią dochód firm zagranicznych. Ponadto płatności gotówkowe generują rentę menniczą wspierającą wyniki NBP, a przez to docelowo też budżetu państwa - komentuje Aleksander Pawlak.
Przypomnijmy, że płatności kartowe rozpowszechniły się w Polsce, dopiero gdy UE obniżyła maksymalny poziom opłaty interchange (prowizja za transakcję bezgotówkową dla operatora płatności). Dopiero wtedy w dużych sieciach sklepowych pojawiły się terminale płatnicze. Zdaniem naszego rozmówcy to dowód na to, że czynnik kosztowy ma ogromne znaczenie dla powszechności danej metody płatności.
- Nie widzę powodu, dla którego limit płatności gotówkowych miałby ograniczyć szarą strefę. Nie rozwiążemy problemu, zakazując obywatelom unijnym kupowania samochodów za gotówkę, bo do tego sprowadza się ten limit. Tym bardziej że nie gotówka, lecz kryptowaluty są podstawowym kanałem prania pieniędzy i finansowania terroryzmu, na co Komisja Europejska również zwraca uwagę nie tylko przy okazji tej regulacji - uważa Aleksander Pawlak.
Zgodnie z procedowanym pakietem obostrzeń urzędy mają również ściśle monitorować kryptowaluty oraz operacje bankowe osób bardzo zamożnych, których majątek wynosi co najmniej 50 mln euro.
Porozumienie musi zostać formalnie przyjęte przez Parlament i Radę UE. Jednocześnie negocjatorzy w Strasburgu uzgodnili, że na szczeblu UE powinien powstać nowy urząd AMLA do zwalczania prania brudnych pieniędzy. Decyzja o jego siedzibie jeszcze nie zapadła. W grę wchodzi m.in. Frankfurt nad Menem, Rzym, Luksemburg oraz Madryt.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl