Samorządy na ogół nie mają wystarczająco dużo pieniędzy, by samodzielnie wyremontować na przykład rynek. Sięgają więc po środki europejskie. Nie brakuje opinii, że to właśnie one w pewnej mierze przyczyniły się do rozwoju polskiej betonozy.
Unia odpowiedzialna na betonozę?
Dofinansowanie przyznawane jest najczęściej na wykonanie jakiejś inwestycji, jej bieżącym utrzymaniem musi się już zająć obdarowany podmiot. Tymczasem pielęgnacja zieleni kosztuje, trzeba jej doglądać, przycinać, siać, podlewać. A betonowy plac wymaga jedynie uprzątnięcia śmieci. I wytrzyma lata, niezależnie od pogody.
W pośredni sposób unijne środki mogły się więc przyczynić do zniszczenia rynków czy centrów wielu polskich miast i miasteczek. Oczywiście Unia nie kazała betonować, ale i nie oponowała, gdy za jej pieniądze pozbywaliśmy się zieleni.
Świetnym przykładem jest tu Kutno - którego rynek stał się krążącym po internecie viralem. Na kutnieńskim Placu Wolności postawiono bowiem naziemny parking, a plac wzniósł się piętro wyżej. Ten projekt kosztował prawie 30 milionów złotych, z czego 18 poszło z funduszy unijnych.
Betonoza to zło
To jeden z najświeższych przykładów rewitalizacji polegającej na betonowaniu. Ale problem znany jest od lat. Opisywany przez nas rynek w Skierniewicach ogolono z drzew w latach 2005-2006.
- Takie działania sprzyjają podniesieniu temperatury latem, a więc pozbywaniu się wody z otoczenia. Drzewa są kluczowe dla przetrwania miast i ich mieszkańców w dobie zmian klimatu, ciągłego podnoszenia się temperatury. Są w stanie obniżyć temperaturę w miastach nawet o 5 stopni Celsjusza - mówi nam Alicja Pawelec z WWF.
- Zieleń w mieście reguluje mikroklimat miejski. Zapewnia cień, ale również większą wilgotność i niższą (nawet o kilka stopni) temperaturę niż otoczenie. Drzewa fenomenalnie gromadzą wodę w wilgotnych okresach i rozprowadzają ją w okolicy w okresach suszy. Ponadto, przebywanie przez co najmniej godzinę dziennie wśród dzikiej przyrody zwiększa naszą odporność i polepsza nasze samopoczucie - dodaje Alicja Pawelec.
To nie wszystko - badania w USA wykazały, że cień z drzew może obniżyć koszty klimatyzacji domów jednorodzinnych o 20 do 30 procent. Ba, jedna niewielka grusza pracuje z wydajnością dwóch domowych klimatyzatorów.
Wycinasz? Nie skorzystasz z funduszy
Teraz podobnych przypadków ma już nie być a na straży staną instytucje przydzielające unijne środki. Wszystko jest efektem zasad, które ustalono w tym roku.
Betonoza. Ciężka choroba polskich miast
Jak pisze ekologiczna organizacja FOTA4Climate, nowe reguły są już przedstawiane samorządowcom.
- Muszę zasmucić samorządowców, którzy chcieliby za pieniądze z RPO w ramach rewitalizacji wyciąć drzewa i wybetonować przestrzeń. Takie elementy projektów lub projekty nie otrzymają dofinansowania. Musimy działać zgodnie z zasadą "Do No Significant Harm" - mówiła na konferencji "Błękitno-zielona infrastruktura dla łagodzenia zmian klimatu w województwie podlaskim" Joanna Sarosiek z podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Na czym polega ta zasada?
W czerwcu tego roku w unijnym rozporządzeniu pojawił się zapis, iż żadne działania finansowane ze środków unijnych nie mogą pogarszać stanu środowiska naturalnego i przyczyniać się do eskalacji kryzysu klimatycznego. Na dodatek przynajmniej 30 proc. lub 37 proc. (w zależności od źródła środków) wydatków z funduszu FEnIKS musi wspierać zieloną transformację. Mowa o Funduszach Europejskich na Infrastrukturę, Klimat i Środowisko na lata 2021-2027.
Jak zapowiedziała Joanna Sarosiek, wszystkie projekty będą wnikliwie analizowane. Urzędnicy sprawdzą, czy ich realizacja nie będzie wiązała się z wycinką drzew. Działania zwierające takie elementy będą odrzucane przez Urząd Marszałkowski. Takie zasady mają obowiązywać w całym kraju.