Jak przekonywała na konferencji prasowej Loonela, została uruchomiona przez UE procedura o naruszenie prawa przeciwko Polsce w związku z nieprzestrzeganiem wspólnotowego prawa oceniania oddziaływania na środowisko projektów.
Jak wyjaśniała, UE nie zamierza teraz mylić tych wątpliwości ze sprawą przekopu Mierzei Wiślanej, bo o tym ciągle dyskusje z polskim rządem się toczą.
Co to oznacza dla samej inwestycji? Z informacji RMF FM wynika, że Komisja Europejska pozew w tej sprawie może złożyć jeszcze pod koniec września, najdalej w październiku. Jednak co istotne, nawet pozytywny wyrok TSUE w tej sprawie nie powstrzyma inwestycji.
Przypomnijmy, że wiosną 2018 r. KE przeszła do przedostatniej fazy procedury przeciwnaruszeniowej w sprawie polskich specustaw, m.in tej o przekopie Mierzei. Jak nieoficjalnie dowiedziało się RMF FM, KE nie jest w stanie tej inwestycji zablokować.
Wszystko dlatego, że ze względów politycznych nie zamierza wchodzić w otwarty spór w tej sprawie z polskimi władzami. KE pod wodzą Ursuli von der Leyen praktycznie nic nie zrobiła w kwestii powstrzymania przekopu.
I to mimo wielokrotnych skarg i apeli organizacji ekologicznych. Komisja Europejska odpuściła kwestię przekopu Mierzei Wiślanej, a pozew, jak donoszą informatorzy RMF FM, to tylko "zasłona dymna", by pokazać ekologom, że Bruksela coś w tej sprawi robi.
Tymczasem, europosłanka PO Róża Thun nadal walczy o zatrzymanie prac przy przekopie Mierzei Wiślanej. "To zagrożenie dla Bałtyku" - przekonuje.
"To zagrożenie dla Bałtyku, temat palący nie tylko dla PL.Reagując na liczne Państwa głosy, zorganizowałam dziś spotkanie z kom. ds. środ. Virginijusem Sinkevičiusem, bo zdecydowane działania są konieczne do ochrony natury i odwrócenia procesu degradacji ekosystemów” - napisała europosłanka.