Puda w środowym wywiadzie dla "Super Expressu" tłumaczy, że Polski Ład dla polskiej wsi opiera się na siedmiu filarach.
- Po pierwsze, przygotowaliśmy dopłaty powyżej średniej unijnej dla gospodarstw do 50 ha. Drugi filar to możliwość przejścia na emeryturę bez przymusu zbycia gospodarstwa. Jeżeli porównywaliśmy rolników i mieszkańców miast, to osoby z miasta mogły pobierać emerytury i jednocześnie zarabiać gdzie indziej. Rolników pozbawiano takiej możliwości. Dlatego rolnicy z niskimi emeryturami nie chcieli przekazywać gospodarstw i pracowali dużo dłużej niż inne grupy zawodowe – powiedziała Puda.
Fundusz zabezpieczony w budżecie
Trzeci filar – jak wymienił Puda – to ubezpieczenia. - Tworzymy nowego ubezpieczyciela dla rolników i obiecujemy powstanie nowego funduszu na kwotę 3 mld zł. Fundusz jest zabezpieczony w budżecie na przyszły rok. Kolejny element to możliwość dopłat do ubezpieczeń. W 2020 r. to było 400 mln, w 2021 – 900 mln a teraz jest 1,4 mld zł –podkreślił Puda.
Jako kolejne rozwiązanie minister rolnictwa wymienił możliwość budowy zbiornika retencyjnego bez zbędnych formalności.
- Liberalizujemy też prawo dotyczące handlu detalicznego dla rolników. Będzie możliwość sprzedaży z samochodu – również zakupionego z dopłat – na bezpłatnych targowiskach miejskich, które otworzymy w każdej gminie. Targowiska te będą otwarte w soboty i w niedziele – powiedział szef resortu rolnictwa. Dodał, że 4,5 mld zł zostanie przeznaczone na wsparcie polskiego przetwórstwa.
Puda: nie mamy żadnych obaw
Minister rolnictwa wskazał, że Polski Ład to także bon edukacyjny w wysokości 250 zł dla ucznia szkoły rolniczej, walka ze świńską grypą przewidująca dodatki do 900 tys. zł na gospodarstwa, które będą chciały kontynuować czy odbudować hodowle. To również odstrzał dzików, które przenoszą chorobę na trzodę.
- Nie mam żadnych obaw, że nie będzie można korzystać ze środków europejskich. Choćby dlatego, że my już korzystamy z pieniędzy UE – zapewnił Puda.
Wątek zbyt niskich dopłat i rozwiązań dla rolników zawartych w Polskim Ładzie oprotestowali sami zainteresowani. - To jest pustosłowie i nowomowa. Rolnicy stawiają na konkret. Ciężko jest nam wierzyć w to, że PiS spełni jakiekolwiek obietnice. Od kilku lat rząd mówi o tym, że dopłaty mają być na poziomie średnich europejskich. Oni szli z takim postulatem do wyborów w 2015 roku i dwa lata temu. I co? Nic się nie zmieniło. Dlaczego mamy wierzyć, że zrobią to dziś, kiedy polską wieś nawiedza kryzys za kryzysem? – mówił dla money.pl Michał Kołodziejczak z AgroUnii.