Do Polski przyjedzie dwóch inspektorów, a ich zadaniem będzie "pomóc polskim władzom w prowadzeniu dochodzenia i dokonanie oceny w terenie".
Mają również ustalić, czy reakcja polskich władz na ustalenia dziennikarzy TVN o wprowadzaniu do obrotu mięsa pochodzącego od chorych lub padłych krów była odpowiednio szybka i właściwa. Kontrolerzy zapoznają się ze zgromadzoną dokumentacją.
Oficjalnie nie ma jeszcze decyzji, czy po tej inspekcji powstanie raport, ale z reguły taki raport z zaleceniami i wnioskami dla władz powstaje.
W rozmowie z RMF FM Anca Padurau pochwaliła szybką reakcję polskich władz.
- W rezultacie mogliśmy śledzić mięso i wycofywać produkty – powiedziała.
Czytaj też: Mięso z chorych krów w kebabach. Za granicą zawrzało, polscy eksporterzy mają się czego bać
Mięso rozjechało się po Europie
Śledztwo dziennikarzy Uwagi i Superwizjera TVN ujawniło, że w podwarszawskiej ubojni dochodziło do nielegalnego uboju chorych krów. Kilka dni później okazało się, że 2700 kg podejrzanego mięsa trafiło do 10 państw unijnych, w tym m.in. Litwy.
Litewska Służba Żywności i Weterynarii w specjalnym komunikacie poinformowała o odnalezieniu niemal 82 kg wołowiny sprowadzonej z zakładu, któremu Polacy cofnęli zgodę na prowadzenie działalności. Wołowinę kupiły dwa przedsiębiorstwa z Litwy - Bidfood Lietuva i Krekenavos agrofirma. Mięso nie trafiło dotychczas na rynek – znajdowało się w magazynach. Równocześnie Litwa nałożyła zakaz sprzedaży tej partii mięsa.
Wcześniej Słowacy poinformowali, że mięso pozyskane z padłych lub chorych krów trafiło do restauracji i szkół, Portugalczycy zlecili likwidację ponad 200 kg podejrzanego mięsa, a Szwedzi prowadzą poszukiwanie kolejnych partii wołowiny, która mogła trafić na ich rynek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl