Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję wzywającą Radę Europejską do rozpoczęcia procesu rewizji unijnych traktatów. Eurodeputowani chcą zmian w kilku obszarach. Postulują m.in. zreformowanie procedur głosowania w Radzie UE, w tym przejścia z jednomyślności na głosowanie większością kwalifikowaną, w takich sprawach jak choćby sankcje czy w sytuacjach nadzwyczajnych".
Domagają się też, żeby Unia rozszerzyła swoje uprawnienia na takie sfery jak ochrona zdrowia, energetyka, obronność oraz polityka społeczna i gospodarcza. Chcą również, by Parlament Europejski miał prawo do inicjowania, zmieniania lub cofania przepisów oraz by otrzymał pełnię praw jako współprawodawca w zakresie budżetu UE.
Rezolucja została przyjęta 355 głosami za, przy 154 głosach przeciw i 48 wstrzymujących się. Eurodeputowani apelowali również, by już na szczycie Rady Europejskiej 23-24 czerwca unijni przywódcy zdecydowali o utworzeniu konwentu, który miałby zająć się ewentualnymi zmianami traktatowymi. Grono to składałoby się z eurodeputowanych, komisarzy, posłów z państw członkowskich oraz przywódców UE.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Parlament Europejski chce zmiany unijnych traktatów
O potrzebie debaty na temat zmiany unijnych traktatów mówił w rozmowie z money.pl prof. Marek Belka, obecnie europoseł, a w przeszłości premier i szef Narodowego Banku Polskiego.
Unia Europejska będzie musiała pomyśleć o zmianie traktatów. To zresztą już się dzieje. Zaczęło się od Konferencji ws. Przyszłości Europy. Przedstawione przez nią postulaty są niezwykle ambitne, wzywające właśnie do zmiany traktatów. Elity europejskie, z Ursulą von der Leyen i Emmanuelem Macronem na czele, wykorzystały tę okazję i pojawiła się szansa, żeby przygotować nowy konwent, który będzie pracował nad reformami. Oczywiście do uzgodnienia i przegłosowania traktatu droga jest niezwykle długa i skomplikowana. Ale to nie oznacza, że to skończy się fiaskiem - mówił.
Nie brakuje jednak przeciwników tak daleko idących zmian. To jednak — zdaniem ekspertów — nie musi być przeszkodą dla państw, które chciałyby się głębiej integrować. A to by oznaczało realizację idei Europy kilku prędkości.
W rozmowie z money.pl dr Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych, przyznała, że zalążkiem pogłębionej koordynacji działań jest strefa euro. - To obecnie najgłębiej posunięty etap integracji europejskiej. Może stać się zaczątkiem nowej Unii Europejskiej, Unii 2.0, która niekoniecznie musi pozostać w obecnym składzie, jeśli uzupełni ją koncepcja europejskiej wspólnoty politycznej, zaproponowanej przez prezydenta Emmanuela Macrona — zaznaczyła.
Marek Belka, zapytany, czy wyobraża sobie Unię kilku prędkości, gdzie w ramach jednej struktury państwa integrowałyby się w różnorodny sposób, odpowiedział, że powstanie Europy kilku prędkości nie byłoby tragedią.
Bardziej boję się Unii bez żadnej prędkości. Zdaje się, że głębsza integracja, bez oglądania się na sceptyków, jest kierunkiem, którym będzie podążać UE. Boję się też, że Polska w obliczu decyzji zdecyduje się zostać tu, gdzie jest obecnie. To byłaby dla nas ogromna strata. Wyobrażam sobie nawet, że paradoksalnie możemy przez przypadek znaleźć się w sytuacji, gdzie to Ukraina będzie aspirować do węższego kręgu integracji, a nie my. To byłoby z jednej strony politycznie całkowicie nieuzasadnione, ale też niezwykle wstydliwe wydarzenie — podkreślił.
Unijni liderzy wzywają Europę do zmian
Pretekstem do uchwalenia przez Parlament Europejski rezolucji było zakończenie 9 maja "Konferencji w sprawie przyszłości Europy" - serii debat i dyskusji na temat wyzwań i priorytetów stojących przed UE. Wśród 49 propozycji i ponad 300 działań zaproponowano m.in. przyznanie Parlamentowi Europejskiemu prawa inicjatywy ustawodawczej, zniesienie zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE czy dalsze zaciąganie wspólnych długów i korzystanie z nowych źródeł finansowania. Propozycje Konferencji są na tyle daleko idące, że ich wdrożenie wymagałoby zmiany traktatów.
Propozycję zmiany traktatów i rezygnację z zasady jednomyślności w głosowaniach dotyczących kluczowych kwestii w Radzie UU poparła już szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. - W głosowaniach dotyczących niektórych kluczowych obszarów po prostu nie ma już sensu — argumentowała w maju w PE.
Jeszcze ambitniej do sprawy podszedł prezydent Francji, sprawującej prezydencję w Radzie UE. Emmanuel Macron nie dość, że zadeklarował gotowość do reformy traktatów, to zaapelował o stworzenie nowego typu "politycznej wspólnoty europejskiej", która pozwoliłaby krajom spoza Unii, takim jak Ukraina, na przyłączenie się "do podstawowych wartości europejskich".
- Ta nowa europejska wspólnota pozwoliłaby demokratycznym narodom europejskim, wiernym naszym podstawowym wartościom, znaleźć nową przestrzeń dla współpracy politycznej, w zakresie bezpieczeństwa, energetyki czy transportu, inwestycji w infrastrukturę – mówił Macron.
Mateusz Gąsiorowski, dziennikarz i wydawca money.pl