Przypadek upadłości konsumenckiej pani Izabeli opisuje "Rzeczpospolita". Kobieta upadła jako konsumentka w trakcie małżeństwa. Jednak sąd nie włączył do masy upadłościowej całego majątku, lecz połowę. A więc połowę mieszkania, działek, samochodu.
W uzasadnieniu, jak czytamy w "Rzeczpospolitej", sędzia wskazywał, że postępowanie wobec osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej należy prowadzić tak, by umożliwić umorzenie długów upadłego konsumenta. To ma pierwszeństwo, podczas gdy przy upadłości przedsiębiorców priorytetem jest zaspokojenie roszczeń wierzycieli.
Gdyby pani Izabela była przedsiębiorcą, cały majątek wspólny małżonków wchodziłby do masy upadłościowej, a udział małżonka w majątku dorobkowym traktowany jest jako roszczenia innych wierzycieli.
Tu jednak pojawił się problem, który zgłosili pełnomocnicy pani Izabeli. Bo sprzedaż połowy majątku jest co najmniej trudna, a zainteresowany kupnem najpewniej byłby tylko mąż.
Sprawą zajął się poszerzony skład Sądu Najwyższego. I przesądził on, że z dniem ogłoszenia upadłości jednego z małżonków pozostającego we wspólności majątkowej cały majątek wspólny małżonków wchodzi do masy upadłościowej - czytamy w "Rzeczpospolitej".
O skutki takiego podejścia do upadłości konsumenckiej gazeta zapytała Cezarego Zalewskiego, sędziego i byłego szefa warszawskiego sądu upadłościowego. Podkreśla on, że dla oznacza to, iż nawet brak zgody na zaciąganie długów przez współmałżonka nie chroni majątku dorobkowego małżonków w przypadku upadłości.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl