Eksperci Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej przeanalizowali 282 firmy, w stosunku do których sądy od stycznia do czerwca 2019 roku przyjęły wnioski o upadłość obejmującą likwidację majątku. Okazuje się, że co druga z tych firm sygnalizowała wcześniej problemy finansowe.
Pierwsze oznaki niewypłacalności w tych firmach pojawiły się już na rok przed ogłoszeniem upadłości. W rejestrze widniało wówczas 28 proc. przyszłych bankrutów. Pół roku później ich odsetek wzrósł do 35,1 proc.. Na trzy miesiące przed ogłoszeniem decyzji przez sąd w KRD widniało już 42,5 proc. zadłużonych firm, a w dniu upadłości – ponad połowa (52,1 proc.).
- Z każdym miesiącem w KRD przybywa firm, które nieuchronnie zmierzają do bankructwa, a wraz ze wzrostem liczby zadłużonych firm, przybywa też wierzycieli. Jednak, co znamienne, liczba tych ostatnich rośnie znacznie szybciej niż liczba dłużników. W efekcie, w minionym półroczu, na jedną zadłużoną firmę przypadało ponad trzech wierzycieli - komentuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
W wyniku współpracy z przyszłymi bankrutami, wierzyciele stracili łącznie 17,2 milionów złotych.
Na liście wierzycieli w pierwszym półroczu 2019 roku znalazły się podmioty niemal z każdego sektora gospodarki. Najwięcej dłużnicy byli winni instytucjom finansowym, takim jak banki, firmy leasingowe etc. (6,4 mln zł). Drugie z kolei o swoje pieniądze upominały się gminy i sądy (1,3 mln zł). Dalej na liście wierzycieli są firmy budowlane i produkcyjne, a także towarzystwa ubezpieczeniowe, operatorzy telekomunikacyjni czy dostawcy mediów.
Zgodnie z Ustawą Prawo upadłościowe i naprawcze, wniosek o ogłoszenie upadłości może zgłosić dłużnik lub każdy z jego wierzycieli.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl