Z prowadzonych badań wynika, że około 80 proc. kobiet doświadczyło bólu miesiączkowego. U 5-10 proc. kobiet jest na tyle silny, że uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Podczas okresu ból brzucha bywa przeszywający i promieniuje do kręgosłupa. Towarzyszą mu także inne dolegliwości, jak ból głowy, nudności, wymioty, biegunka, wzdęcia, brak apetytu, senność i uczucie ogólnego rozbicia. Wiele kobiet w dniu, w którym dostaje okres, nie jest w stanie normalnie funkcjonować. To właśnie dla nich ma być urlop menstruacyjny.
Pomysł nie jest nowy. Pierwszym krajem, który zdecydował się na jego wprowadzenie, była Japonia. Kobiety mogą z niego korzystać już od 1947 roku. Obowiązuje pod nazwą seirikyuuka, czyli "wolne fizjologiczne". Rok później w ślady Japonii poszła Indonezja. Oba kraje długo nie miały naśladowców. Na taki krok zdecydowała się dopiero w 2001 roku Korea Południowa.
Tam kobietom przysługuje jeden dzień wolny podczas okresu. W 2013 roku urlop menstruacyjny wprowadził Tajwan, przyznając kobietom 3 dni wolnego, a w 2015 roku wprowadzono go w Zambii. Urlop menstruacyjny funkcjonuje też w wybranych prowincjach Chin. W Unii Europejskiej takich rozwiązań nie ma. Przymierzały się do tego Włochy. W 2017 roku tamtejszy parlament debatował nad wprowadzeniem 3-dniowego urlopu menstruacyjnego, miał już nawet gotową ustawę. Ostatecznie jej jednak nie uchwalono.
Popularniejszym rozwiązaniem jest wprowadzanie takich rozwiązań przez firmy wewnętrznymi regulaminami. W 2007 roku urlop menstruacyjny wprowadziła marka Nike. Pracownice mają do wykorzystania 2 dni wolnego. W 2016 roku na taki krok zdecydowała się brytyjska firma Coexit, a w 2020 roku indyjski gigant Zomato, zajmujący się agregacją i dostawami jedzenia. W Zomato kobiety mają do wykorzystania aż 10 dni wolnego z powodu złego samopoczucia podczas okresu.
Jeden dzień wolnego w polskiej firmie
W Polsce na wprowadzenie urlopu menstruacyjnego zdecydowała się, jak dotąd, tylko jedna firma. Mowa o polskiej marce odzieżowej PLNY LALA. Marka, zatrudniające 27 kobiet, 5 marca 2020 roku wprowadziła regulamin "Okres wolny od pracy". Pracownice mogą skorzystać z jednego dnia wolnego z powodu złego samopoczucia związanego z okresem. Po prawie roku funkcjonowania kobiety wykorzystały łącznie 20 dni takiego urlopu.
- Te wyniki naszym zdaniem doskonale obrazują fakt, że taki dodatkowy przywilej urlopowy nie wpłynął w żaden negatywny sposób na funkcjonowanie firmy i jej dezorganizację. Zatrudnione w firmie kobiety dostosowują taką możliwość do swoich indywidualnych potrzeb i faktycznie korzystają z takiej możliwości w kryzysowych sytuacjach, kiedy rzeczywiście potrzebują jednodniowej regeneracji i zwolnienia tempa po to, by następnego dnia wrócić z dużo lepszą energią i siłą do realizacji założonych sobie w pracy celów i zadań - mówi Elisa Minetti, dyrektor kreatywna marki.
Z wewnętrznych badań firmy wynika, że akcja przyniosła duże korzyści. - Pogłębiła wewnętrzną atmosferę zaufania i komfortu w zespole, którą staramy się budować. Okres wolny od pracy nie podlega ocenie i dziewczyny u nas tej oceny się nie boją. Nie wpłynęło to w żaden negatywny sposób na nasze funkcjonowanie i codzienną pracę. W moim zespole stawiam na atmosferę komfortu. Nie podajemy sobie już podpaski czy tamponu w rękawie, pod stołem, w tajemnicy. Miesiączka nie powinna wywoływać skrępowania czy wstydu. Chciałam uwolnić nas od miesiączkowego tabu - mówi Elisa Minetti.
Zmian w Kodeksie pracy nie będzie
W ślad za PLNY LALA nie poszły inne polskie firmy. Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii pytane przez money.pl o potrzebę wprowadzenia ustawowych rozwiązań w tej kwestii, przypomina, że Polki, w przypadku złego samopoczucia, mogą skorzystać z zagwarantowanych przez Kodeks pracy dni wolnych. - W przypadku złego samopoczucia podczas menstruacji pracownica ma obecnie możliwość skorzystania np. z urlopu wypoczynkowego udzielanego w trybie "na żądanie" lub skorzystania ze zwolnienia z powodu niezdolności do pracy, jeżeli lekarz stwierdzi taką konieczność i potwierdzi to zaświadczeniem lekarskim – przypominają przedstawiciele biura prasowego Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii.
Czytaj też: Zmiany w L4. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wyśle chorujących do orzeczników
Resort informuje, że obecnie nie są prowadzone prace nad zmianami w przepisach Kodeksu pracy mające na celu przyznanie pracownicy zwolnienia od pracy podczas złego samopoczucia w czasie menstruacji. - Natomiast nie ma przeszkód prawnych, aby pracodawcy w przepisach wewnątrzzakładowych przyznawali pracownicom prawo do zwolnienia od pracy w razie gorszego samopoczucia w okresie menstruacji, jednakże należy mieć na względzie, że takie regulacje nie mogą mieć charakteru dyskryminującego w stosunku do pozostałych pracowników, którzy na przykład mogą mieć gorsze samopoczucie z innego powodu: menopauza, andropauza czy migrena – informują money.pl przedstawiciele biura prasowego MRPiT.