Po naszym tekście pt. Rynek pracy. Czy rząd odbierze samorządom urzędy pracy? Szykuje się reforma, w którym opisaliśmy pomysły polityków, aby powiatowe urzędy pracy przeszły pod kontrolę nowego zwierzchnika - głównego urzędu pracy, odezwał się do nas Mariusz Mandat, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Kłobucku. Urzędnik postanowił opowiedzieć, jak wygląda rozpatrywanie podań o mikropożyczki i dopłaty do wynagrodzeń oraz ile płaci im rząd za dodatkowe obowiązki związane z obsługą wniosków.
Katarzyna Bartman: Ilu mieszkańców jest w waszym powiecie?
Mariusz Mandat, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Kłobucku: - 86 tysięcy ludzi. Podlega nam 9 gmin i dwa miasta, w których mieszka łącznie 20 tys. mieszkańców.
Ilu spośród nich to bezrobotni?
- W tej chwili bezrobocie sięga u nas 7,6 proc. Od ogłoszenia COVID-19 w Polsce, czyli 13 marca do dziś zarejestrowało się 582 bezrobotnych. Łącznie jest ich 2625. Dodam tylko, że w powiecie nie było dotąd zwolnień grupowych.
A ile osób pracuje w waszym urzędzie?
- 50, z tym że pięć pań jest obecnie na zasiłku opiekuńczym.
Ile wniosków zostało złożonych o mikropożyczki i dopłaty do wynagrodzeń?
- W sumie dostaliśmy 3100 wniosków o mikropożyczki do 5 tysięcy złotych oraz 496 wniosków o dopłaty do wynagrodzeń.
Jaka jest stawka za obsługę wniosków?
- Dostajemy z ministerstwa 0,5 proc. od wartości każdego rozpatrzonego, zrealizowanego i wypłaconego wniosku. W przypadku mikropożyczek to będzie kwota ok. 25 zł, ale od wniosków na dofinansowanie do części wynagrodzeń mogą być już znacznie wyższe stawki. Największy wniosek w naszym urzędzie to było 210 tys. zł, więc pół procenta daje 1050 zł prowizji.
CZYTAJ TEŻ: Urzędy pracy niedostępne do odwołania
Ten, kto rozpatruje wniosek, dostaje też dodatkowe wynagrodzenie?
- To nie jest takie proste, bo jedna osoba przyjmuje wniosek, druga go wprowadza do systemu i sprawdza pod względem merytorycznym, trzecia merytorycznie opiniuje, kolejna jeszcze rozlicza księgowo.
Zatem ile osób pracuje nad jednym wnioskiem?
- Cztery. Trzeba podkreślić, że wniosek wnioskowi nie jest równy. Sprawdzenie wniosków o dofinansowanie wynagrodzeń trwa czasem po kilka dni. 80 proc. wniosków obarczonych jest błędami. To powoduje, że nad wadliwymi wnioskiem pracuje się dotąd, aż zostaną prawidłowo sporządzone. Zatem nie wystarczy je tylko powierzchownie przejrzeć.
Jakie są najczęstsze błędy?
- Przedsiębiorcy wpisują nazwę niezgodną z tą, która jest formalnie wpisana do rejestrów, nie podają numerów rachunków bankowych, brakuje PESEL. Wypełniają dokumenty na niewłaściwych formularzach lub dołączają załączniki od innych form pomocy. Ludziom się to wszystko miesza, poza tym, prawo też się kilka razy już zmieniało – gubią się w tym wszystkim.
Jak długo trwa rozpatrzenie wniosku od chwili jego złożenia?
- Na dopłatę do wynagrodzeń czeka się ok. 3 tygodni, a na mikropożyczkę – 4 tygodnie.
Ile wniosków odrzuciliście?
- Staramy się by wszyscy, którzy zgłosili się o pomoc, ją dostali. Odrzuciliśmy nie więcej niż 0,5 proc. wniosków.
Czy zdarza się, że wnioskodawcy poświadczają nieprawdę, wpisują zaniżone dochody, chociaż nie ucierpieli w wyniku kryzysu? Czy jesteście w stanie zweryfikować podawane informacje?
- Na poziomie urzędu pracy nie jesteśmy w stanie zweryfikować deklarowanych spadków obrotów.
Czy przed rozpoczęciem pracy nad wnioskami byliście przeszkoleni? Czy urzędnicy obawiali się tych nowych zadań?
- Nikt nas nie szkolił. Zostaliśmy rzuceni w ten wir niemal z marszu. Wszystkiego dowiadywaliśmy się w biegu. Prawo się już kilka razy zmieniało, rząd wprowadzał nowelizację przepisów, poprawki do ustaw. Cały czas musimy nadążać za zmianami. Poza tym 18 kwietnia 2020 r. zmieniły się wzory umów, więc stanęliśmy z pracą. System informatyczny zawieszał się lub był przeciążony.
Również przedsiębiorcy nie radzą sobie z wypełnieniem elektronicznych dokumentów, proszą nas o pomoc. Uruchomiliśmy więc infolinię, która działa do godz. 20 i pomagamy im czasami przejść zakładka po zakładce przez całą procedurę aż do końca.
Zapraszamy wnioskodawców do urzędu. Praktycznie nigdy się nie zamknęliśmy przed osobami bezrobotnymi czy przedsiębiorcami.
Z zachowaniem wszystkich reguł sanitarnych byli przyjmowani przez cały ten czas trwania pandemii. Teraz otworzyliśmy się już zupełnie.
Zarobki w urzędach pracy oscylują blisko płacy minimalnej. Rozpatrywanie wniosków jest więc dobrą okazją by dorobić nawet po kilka czy kilkanaście tysięcy. Z tego co pan mówi, na każdego urzędnika przypadło średnio prawie 100 podań. Ile będzie więc premii na osobę?
- Na razie nie myślimy jeszcze o tym, jak podzielić wypracowane pieniądze. Część środków z ministerstwa na pewno będzie przeznaczona na pokrycie kosztów w postaci ton papieru, tysięcy telefonów oraz dodatkowych świadczeń. Pracujemy na dwie zmiany. Co do reszty, zadecyduje dyrektor placówki. Nikt niczego jeszcze nie dostał.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl