Pracownicy skarżą się prawnikom, związkowcom oraz mediom, że czekają miesiącami na wypłatę zaległych wynagrodzeń. Problem dotyczy również tych przedsiębiorstw, które otrzymały już dofinansowanie do wynagrodzeń z powiatowych urzędów pracy.
Jak pisaliśmy w money.pl, w internetowym pogotowiu prawniczym i kadrowym pojawiły się rozpaczliwe wpisy od pracowników, którzy nie mogą doprosić się od pracodawców wypłaty zaległych wynagrodzeń. Zaległości sięgają nawet trzech miesięcy.
Część osób informowała, że ich firmy ubiegały się o wsparcie z urzędu pracy w ramach tarczy antykryzysowej i je otrzymały, ale i tak nie przelały pracownikom pieniędzy. Oni zaś jako osoby trzecie nie mogą sprawdzić ile i kiedy urząd pracy przekazał pracodawcy.
Pracownik bez dostępu do informacji
– Pieniądze są dla pracodawcy, nie pracownika. Przelewamy je bezpośrednio na konto pracodawcy, a nie pracowników. Minimalna kwota dofinansowania do pojedynczego wynagrodzenia to 50 proc. najniższego wynagrodzenia, czyli 1300 zł brutto na osobę. Jeśli spadek obrotów w firmie był wyższy niż ustawowe minimum, czyli 30 proc., kwota dopłaty też jest proporcjonalnie wyższa. Nie możemy przekazywać pracownikom żadnych informacji związanych z umową. Ani o jaką kwotę wystąpił ich pracodawca, ani kiedy ją otrzymał – tłumaczy Marek Węgrzynowicz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Myszkowie i dodaje : - Jeśli jest problem z wypłatą wynagrodzenia, pracownicy mogą dochodzić swoich praw przed sądem pracy.
Dobrze się składa, że sądy pracy właśnie przywróciły działalność i zaczynają rozpatrywać również sprawy mniej pilne. - "W sądach ponownie mogą być przeprowadzane wszystkie postępowania jawne, a więc z udziałem stron i świadków. Wprowadzono również rozwiązania pozwalające przeprowadzenie rozprawy lub posiedzenia na odległość, za pomocą urządzeń do bezpośredniej transmisji obrazu i dźwięku” – napisało do money.pl biuro prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości. Nowości mogą znacznie ułatwić i przyspieszyć rozpatrywanie skarg.
Z kolei rzecznik prasowy Państwowej Inspekcji Pracy przypomina, że niewypłacenie wynagrodzenia, to sprawa w sam raz dla tej instytucji. – Pracodawca, który nie wypłaca w ustalonym terminie wynagrodzenia pracownikowi, popełnia wykroczenie określone w Kodeksie pracy – przypomina Tomasz Zalewski.
W takiej sytuacji, po ustaleniu, że nie ma sporu co do wysokości należnego niewypłaconego wynagrodzenia oraz tego, że bezspornie się ono pracownikowi należy, inspektor może ukarać pracodawcę mandatem w wysokości od 1 do 2 tys. zł oraz, co ważniejsze, wydać decyzję administracyjną tzw. nakaz płatniczy zobowiązujący pracodawcę do wypłaty wynagrodzenia. Nakaz płatniczy wydany przez inspektora PIP podlega natychmiastowemu wykonaniu.
Małe powiaty mają łatwiej niż miasta
Chociaż pracownicy nie mogą samodzielnie skontrolować pracodawcy ani go rozliczyć, to urzędy pracy mają już taką możliwość, a nawet obowiązek. W umowie o dofinansowanie mowa jest o kontroli wykorzystania środków przez urząd pracy.
- Przedsiębiorca ma obowiązek w ciągu 30 dni po upływie okresu dofinansowania złożyć do Urzędu Pracy dokumenty potwierdzające prawidłowość wykorzystania środków oraz dokumenty, potwierdzające zatrudnienie pracowników, na których otrzymał dofinansowanie przez okres objęty umową - przypomina dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Płocku, Małgorzata Bombalicka.
Pracodawcy rozliczają się wypełniając specjalny formularz. Dodatkowo Urząd Pracy w celu wyjaśnienia wątpliwości może poprosić o kopie dokumentów, np. deklaracji rozliczeniowej do ZUS, imienny raport miesięczny o należnych składkach i wypłaconych świadczeniach, listę płac lub inne dokumenty potwierdzające wypłatę wynagrodzenia pracownikom objętym umową.
Małgorzata Bombalicka przyznaje, że jest w tym szczęśliwym położeniu, że większość ubiegających się o pomoc przedsiębiorców już wcześniej współpracowała z Urzędem Pracy korzystając z instrumentów rynku pracy, co sprawia, że nie są oni anonimowi. Wiedziałaby więc, pod jaki adres ma się udać na kontrolę, gdyby była taka potrzeba.
- Większość przedsiębiorców wywiązuje się z zapisów umowy i po przeanalizowaniu otrzymanego dofinansowania, zwróciło już na rachunek bankowy urzędu część przyznanych im środków. Przykładem może tu być sytuacja, w której przedsiębiorca nie poniósł kosztów związanych z zatrudnieniem pracownika w trakcie dofinansowanego miesiąca (np. zwolnienie lekarskie, zasiłek opiekuńczy, urlop bezpłatny)
. Jeśli przedsiębiorca nie utrzyma w zatrudnieniu pracowników objętych umową przez okres dofinansowania, zwraca dofinansowanie bez odsetek proporcjonalnie do okresu nieutrzymania w zatrudnieniu pracownika - przypomina dyrektor urzędu pracy.
Według Małgorzaty Bombalickiej problem z rozliczeniem środków i ich kontrolą mogą mieć urzędy w dużych miastach, gdzie większość przedsiębiorców jest anonimowa. - Część firm, która pobrała pieniądze, może już nie istnieć - mówi wprost.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl