O sprawie pisze "Financial Times". Z ustaleń dziennika wynika, że temat wartych 300 mld dolarów zamrożonych aktywów rosyjskich był tematem rozmów ministrów finansów państw grupy G7 i ich zastępców.
Wojna w Ukrainie. Zachód chce naruszyć zamrożone aktywa Rosji
Gazeta relacjonuje, że to USA zaproponowały, aby grupy robocze z G7 zbadały sposoby przejęcia zamrożonych rosyjskich aktywów. Wszystko po to, aby opracować dla nich ewentualny plan jeszcze przed drugą rocznicą wybuchu wojny w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dotychczas propozycje wykorzystania rosyjskich aktywów ograniczały się do przejęcia zysków generowanych przez rosyjskie aktywa państwowe. Teraz jednak pojawia się jasny pomysł wykorzystania samych aktywów. Na negocjacyjnym stole pojawiają się już pierwsze rozwiązania: od bezpośredniej konfiskaty, aż po wykorzystanie ich jako zabezpieczenie pożyczek.
Co prawda Waszyngton nie poparł publicznie przejęcia rosyjskich aktywów, jednak to USA przekazały dokument do dyskusji w ramach G7. Sugerują też, że zajęcie zamrożonych aktywów Moskwy byłoby zgodne z prawem jako "środek zaradczy mający na celu skłonienie Rosji do zaprzestania agresji".
Europa ostrożniejsza od Stanów
Kwestia wsparcia Ukrainy staje się szczególnie paląca w obliczu paraliżu politycznego, z jakim zmagają się i USA, i Unia Europejska. W Stanach Zjednoczonych pomysłom dalszego finansowania Ukrainy sprzeciwiają się konserwatywni Republikanie. W Europie natomiast okoniem stają Węgry, które od dawna przejawiają prokremlowskie sympatie. UE ma jednak pomysł na wsparcie Kijowa z pominięciem Budapesztu.
Unia jednak jest znacznie bardziej ostrożna od Stanów Zjednoczonych w kwestii aktywów rosyjskich. Europa, w której znajduje się większość zamrożonych finansów, obawia się możliwych konsekwencji dla stabilności finansowej kontynentu, jak i działań odwetowych ze strony Rosji. Moskwa zresztą już ostrzegła, że zerwie stosunki dyplomatyczne z USA w odpowiedzi na konfiskatę aktywów.
Ewentualne naruszenie aktywów Rosji ma jednak wysłać jej też jasny sygnał. Świat zachodni chce w ten sposób podkreślić, że nie zapomina o Ukrainie i będzie nadal z determinacją wspierać ją gospodarczo, jak i militarnie – twierdzi "FT".