"Niedługo wyślę amerykańskie wojska do Europy Wschodniej i krajów NATO. Niewiele" – powiedział dziennikarzom prezydent USA, wysiadając z samolotu po powrocie z podróży do Pensylwanii.
Wysłanie wojsk do krajów wschodnich ma być dodatkowym środkiem nacisku na rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
Napięcia na Wschodzie. USA oceniają, że atak Rosji byłby możliwy w lutym
Stany Zjednoczone postawiły już w stan pogotowia 8,5 tys. żołnierzy, aby wzmocnić NATO. Joe Biden powtórzył, że nie ma mowy o wysłaniu wojsk amerykańskich na Ukrainę, która nie jest członkiem sojuszu wojskowego.
Według Amerykanów Rosja mogłaby zaatakować Ukrainę w lutym. Według sekretarza obrony Lloyda Austina Władimir Putin ma już obecnie zdolność bojową do podjęcia działań przeciwko Ukrainie. Szef Pentagonu zaznaczył jednak, że "wciąż jest czas i pole do dyplomacji".
Mówiąc o skali ewentualnego konfliktu, Austin ocenił, że "istnieje wiele dostępnych opcji obejmujących zajmowanie miast i znaczących terytoriów, ale także akty przymusu i prowokacyjne działania polityczne, takie jak uznanie terytoriów separatystycznych".
Konflikt Rosja-Ukraina. Czego chce Władimir Putin
W piątek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że intensywne negocjacje międzynarodowe zmniejszają ryzyko eskalacji w konflikcie Kijowa z Rosją. Rosja uzależnia deeskalację sytuacji wokół Ukrainy powrotem do końca polityki rozszerzenia Sojuszu Atlantyckiego, w szczególności na Ukrainę. Żąda też powrotu do rozmieszczenia zachodnich wojsk na granicach z 1997 r., czyli do stanu sprzed rozszerzenia Sojuszu między innymi o Polskę.
Stany Zjednoczone i NATO formalnie odrzuciły te żądania w środę, proponując negocjacje w sprawie wzajemnych ograniczeń rozmieszczenia rakiet krótkiego i średniego zasięgu, a także ćwiczeń wojskowych w pobliżu przeciwnego obozu.