Jeden z radnych z partii zielonych w Hamburgu chce zakazu budowy domów jednorodzinnych na terenie miasta, a przynajmniej niektórych jego dzielnic. Czy takie drastyczne rozwiązania są możliwe również w Polsce? Czy istnieją podobne ograniczenia dla budownictwa jednorodzinnego?
Na szczęście w naszym kraju na razie nie musimy obawiać się takich ograniczeń w budowie domów jednorodzinnych na terenie miast. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że istnieją ograniczenia dotyczące budowy domów na wielu innych terenach, w tym miejskich i podmiejskich związane z planowanymi lub istniejącymi farmami wiatrowymi. Warto na to zwrócić uwagę wybierając działkę pod wymarzony projekt domu.
Farmy wiatrowe. Za czy przeciw?
Farmy wiatrowe od dawna są elementem polskiego krajobrazu, wciąż jednak budzą spore emocje. Mają swoich zagorzałych zwolenników i przeciwników. Jedno jest pewne, tak jak nikt nie chce mieszkać tuż przy ruchliwej drodze tak nikt nie chce mieszkać tuż obok farmy wiatrowej.
Żeby przekonać się, jak różne są opinie na temat szkodliwości sąsiedztwa elektrowni wiatrowych wystarczy spojrzeć na rezultaty wyszukiwań w Google. Opinie za i przeciw przemieszane są tutaj ze sobą jedna obok drugiej. Niestety to samo można powiedzieć o wynikach badań, w zależności od tego, która z grup interesu zlecała, a co za tym idzie finansowała badania takiego wyniku możemy się spodziewać.
Ustawa "antywiatrakowa" hamuje budownictwo jednorodzinne w Polsce
Podstawą uregulowań dotyczących budowy farm wiatrowych jest ustawa z maja 2016 roku o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zwana też "ustawą antywiatrakową". Zgodnie z jej zapisami nie wolno postawić nowej turbiny wiatrowej, jeśli w promieniu dziesięciu jej wysokości znajduje się budynek mieszkalny. Jest to tak zwana zasada 10H. Przepis ten dotyczy całej turbiny, z uwzględnieniem wirnika wraz z łopatami, czyli całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej.
Niestety ustawa ta działa również w drugą stronę i nie wolno budować domów w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości istniejących turbin. Przyjmując, że przeciętna wysokość turbiny wiatrowej wynosi około 150 metrów, powoduje to w praktyce zakaz budowy domów w odległości mniejszej niż 1500 metrów od istniejących farm wiatrowych.
Nawet jeśli ktoś posiada uzbrojoną działkę, mieszczącą się wewnątrz strefy oddziaływania turbiny, określonej ustawą to najprawdopodobniej nie otrzyma pozwolenia na budowę. Wyjątkiem jest tu sytuacja, w której inaczej stanowi istniejący Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, ale posiada go niewiele mniejszych gmin, ponieważ przygotowanie MPZP wiąże się z dużymi kosztami.
Może nie brzmi to zbyt groźnie, ale już pobieżne spojrzenie na mapę takich stref dostępną na geoportalu wskazuje, że problem jest poważny, szczególnie w kilku regionach kraju. Obszary wykluczone z budowy domów pojawiają się w okolicach Kołobrzegu, Chodzieży, Malborka czy Słupska. W większym rozproszeniu, ale w podobnym stopniu problem dotyczy to wielu gmin na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Pojedyncze przykłady takich stref dotyczą całego kraju.
3706 wiatraków zajmuje 2 procent powierzchni Polski
Jak podaje portal wysokienapiecie.pl w maju 2021 roku mieliśmy w Polsce 3706 turbin wiatrowych. Powierzchnia wyłączona spod zabudowy na podstawie ustawy "antywiatrakowej" to według obliczeń cytowanego portalu 6312 kilometrów kwadratowych. Dla porównania najmniejsze z polskich województw - opolskie ma 9412 kilometrów kwadratowych powierzchni.
Turbiny wiatrowe na pewno nie są miłym sąsiedztwem, polskie przepisy wydają się być w tym względzie jednak nazbyt restrykcyjne. Zwolennicy budowy turbin wiatrowych dowodzą, że już w odległości równej wysokości turbiny, czyli około 150 metrów od jej podstawy poziom hałasu spada poniżej maksimum dopuszczanego przez przepisy w sąsiedztwie budynków mieszkalnych. Ta opinia, jakkolwiek być może zgodna z przepisami, wydaje się mocno przesadzona.
Cytowany przez wysokienapiecie.pl burmistrz Margolina mówi, że sam mieszka 700 metrów od turbin i słyszy je tylko wieczorem, kiedy ma otwarte okna i wokół panuje całkowita cisza. Kto ma zatem rację?
Turbiny wiatrowe ekologiczne, ale czy zdrowe?
Prawda leży zapewne pośrodku, w odległości kilkuset metrów od turbin słychać tylko nieco głośniejszy szum. Pod znakiem zapytania pozostaje kwestia infradźwięków, jakie emitują turbiny. Dźwięki te, o częstotliwości zbyt niskiej dla ludzkiego ucha miałyby mieć szkodliwy wpływ na zdrowie i samopoczucie okolicznych mieszkańców.
Technologia idzie jednak naprzód, konstruktorzy wyciągają odpowiednie wnioski i nowoczesne turbiny wiatrowe są budowane z dużo większą dbałością o utrzymanie niskiego poziomu hałasu i wibracji. Dotyczy to zarówno konstrukcji fundamentów jak i samej głowicy turbiny. Odpowiednie tłumienie drgań konstrukcji sprzyja redukcji infradźwięków, w szczególności tych przenoszonych przez grunt.
Także ostatnie badania wykonane na zlecenie rządu Finlandii nie potwierdziły szkodliwości ultradźwięków generowanych przez turbiny wiatrowe na zdrowie okolicznych mieszkańców. Wnioski wskazują raczej na to, że wiedząc o sąsiedztwie farmy wiatrowej mieszkający w pobliżu ludzie oczekują, że pogorszy się ich samopoczucie i wszelkie tego typu objawy przypisują turbinom.
Zasada 5H, czyli nowelizacja ustawy "antywiatrakowej"
W związku z coraz większym udziałem farm wiatrowych w polskim miksie energetycznym potrzeba nowelizacji wspominanej ustawy staje się coraz pilniejsza. Proponowana przez Ministerstwo Pracy, Rozwoju i Technologii nowelizacja miała trafić pod obrady sejmu w pierwszej połowie tego roku.
Zapowiadane zmiany, to możliwość poprzedzonego konsultacjami społecznymi, lokowania farm w odległości 5 wysokości turbiny od zabudowań, czyli 5H. Inne źródła mówią nawet o 500 metrach od wiatraków. Ta ostatnia propozycja wydaje się jednak zbyt małą odległością w przypadku budowy domu jednorodzinnego czy osiedla.
Zmiana ta byłaby o tyle ważna, że zmniejszenie promienia strefy wyłączonej z zabudowy o połowę powoduje zmniejszenie jej powierzchni "do kwadratu" a zatem czterokrotnie. W przypadku typowej turbiny o wysokości 150 metrów oznacza to zmniejszenie wyłączonego obszaru z 706,84 hektara do 176,71 hektara, a to ogromna różnica. Pozwoliłoby to gminom na terenie których znajdują się farmy wiatrowe na dużo lepsze zarządzanie swoimi gruntami i odblokowała je pod budownictwo jednorodzinne.
Turbiny wiatrowe zostaną z nami na długo
Jaka jest zatem przyszłość turbin wiatrowych? Na pewno czeka je dalszy rozwój i kolejne udoskonalenia technologiczne. Zapewne powstaną również kolejne generacje turbin, być może o zupełnie innych kształtach niż znane nam "wiatraki".
Firma DNV GL - Maritime zajmująca się między innymi prognozowaniem wykorzystania odnawialnych źródeł energii przewiduje, że w 2050 roku farmy wiatrowe, zarówno te morskie jak i lądowe będą produkowały w sumie około 1/3 światowej energii elektrycznej. Jak z tego widać turbiny wiatrowe pozostaną stałym elementem naszego krajobrazu.