Posłowie odrzucili wszystkie poprawki Senatu, m.in. te przekazujące 2 mld zł na służbę zdrowia. Wystarczyło do tego jedno głosowanie.
Budżet został przyjęty większością 228 głosów. Przeciw było 207 parlamentarzystów, a wstrzymało się 12 z nich.
Ustawa zakłada, że do kasy państwa wpłynie w 2020 roku 435,3 mld zł i tyle samo z niej wypłynie. W teorii deficyt ma być więc zerowy. Wzrost PKB ma sięgnąć 3,7 proc., a inflacja - 2,5 proc.
Ustawa budżetowa w obecnej formie będzie - mówiąc ostrożnie - trudna do wykonania. Zgodnie z nią przychody miały się idealnie równoważyć z wydatkami budżetu. W kontekście miliardów, które zostaną wydane na ratowanie miejsc pracy w dobie epidemii – a które nijak nie były w ten sposób projektowane w budżecie – oraz miliardów, które nie wpłyną do budżetu, bo prawie cała gospodarka stoi od dwóch tygodni – ten budżet istnieje głównie na papierze.
Czym więc tłumaczyć upór partii rządzącej? "Potrzebujemy aktu prawnego" - mówił money.pl Leszek Skiba, wiceminister finansów.
- Potem będziemy rozważali nowelizację. Dziś możliwe jest przesuwanie środków w ramach budżetu, nie ma potrzeby pilnych zmian. Jednak za miesiąc lub dwa może się okazać, że taka konieczność będzie - dodawał. I wtedy Ministerstwo Finansów będzie pracować nad zmianami.
Leszek Skiba w programie "Money. To się liczy" zapewniał, że przyjęta w tej chwili ustawa budżetowa nie będzie tylko fikcyjnym dokumentem, ale bazą do wprowadzania oszczędności i szukania środków na finansowanie tarczy antykryzysowej.
- Prace nad nowelizacją ustawy budżetowej powinny zacząć się jak najszybciej, odkładanie ich w nieskończoność niczemu nie służy - mówił z kolei money.pl Piotr Bartkiewicz, ekonomista mBanku. I podkreślał, że nikt nie ma wątpliwości, że ustawa budżetowa opisuje rzeczywistość, której już nie tylko nie ma, ale też się jej nie doczekamy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl