- Można go nazwać funduszem ratunkowym - zaznaczył prezydent Andrzej Duda, który podpisał we wtorek ustawę o funduszu medycznym. - Pierwotnie miał on mieć do dyspozycji ponad 2 mld zł. Ostatecznie jednak zapadła decyzja zwiększenia go do 4 mld zł rocznie.
- To okno do wielu procedur medycznych, które umożliwią leczenie chorób rzadkich, jak choćby SMA - dodał premier Mateusz Morawiecki.
Fundusz ma również finansowo wspierać dostęp do nowoczesnych metod leczenia oraz drogich terapii czy leków.
Fundusz ma być państwowym funduszem celowym, którego dysponentem ma być minister zdrowia.
W jego ramach zostały wyodrębnione cztery subfundusze: infrastruktury strategicznej, modernizacji podmiotów leczniczych, rozwoju profilaktyki oraz terapeutyczno-innowacyjny.
Sejm przyjął ustawę o Funduszu Medycznym
Jak podkreślił Andrzej Duda, fundusz medyczny ma być dopełnieniem systemu opieki zdrowotnej w Polsce. - To ważny dla pacjentów - przede wszystkim dla dzieci, dla ich rodziców - akt prawny - podkreślił.
Eksperci jednak podkreślają, że powołanie funduszu nie sprawia, że w systemie pieniędzy na służbę zdrowia jest więcej. Ustawa ta nie zwiększa bowiem puli środków budżetowych przeznaczanych na zdrowie, przekonywał na łamach Pulsu Medycyny Marcin Pakulski, ekspert ds. systemu ochrony zdrowia i były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Fundusz Medyczny nie wprowadza dodatkowych pieniędzy do systemu, ponieważ finansowanie tego funduszu jest oparte na pieniądzach, które już są w dyspozycji ministra zdrowia. To oznacza, że pieniądze na fundusz będą musiały zostać przesunięte z innych działań dotychczas finansowanych przez ministra. Krótko mówiąc, prawdopodobnie finansowanie części świadczeń, zaplanowanych jako nowe działania funduszu, będzie realizowane kosztem już teraz finansowanych przez ministerstwo działań zdrowotnych. Musimy taką hipotezę założyć — podkreślał były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.