Nastąpił przełom w sprawie kilkuset drobnych inwestorów, którzy w latach 2018-2020 pożyczyli ok. 100 mln zł spółkom z amerykańsko-cypryjsko-polskiej grupy Golub Gethouse na budowę warszawskiego biurowa Mennica Legacy Tower (MLT).
Pod dwóch latach mieli odzyskać pieniądze wraz z odsetkami, ale tak się nie stało. Ich sytuację opisywaliśmy w money.pl w połowie czerwca.
Błyskawiczna reakcja sądu
Dwa dni po naszej publikacji sąd wyznaczył tymczasowego nadzorcę sądowego dla spółki GGH PF3, potocznie nazywanej HoldCo i będącej częścią międzynarodowej grupy Golub Gethouse. To skutek wniosku o upadłość złożonego zaledwie miesiąc wcześniej. Nikt z interesariuszy nie spodziewał się jednak szybkiej reakcji ze strony sądu. Zwykle trwa to znacznie dłużej - co najmniej sześć miesięcy, a bywało i 1,5 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do HoldCo należy tylko połowa biurowca, druga zaś to własność Mennicy Polskiej, spółki notowanej na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Mennica Polska chciała kupić drugą część biurowca. Problem w tym, że znajdujący się po drugiej stronie transakcji inwestorzy instytucjonalni nie mogli porozumieć się w kwestii podziału zysków i spłaty obligatariuszy (osób, które kupiły papiery dłużne spółki w celu inwestycyjnym). Do sprzedaży więc nie doszło.
Od ponad trzech lat obligatariusze walczą o sprawiedliwość. Niestety przez cały ten czas chciwość i niezgoda zaangażowanych w to przedsięwzięcie stron konfliktu uniemożliwiały dokonanie transakcji sprzedaży budynku - czytamy w oświadczeniu Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Obligatariuszy, które zrzesza drobnych inwestorów w projektach inwestycyjnych grupy Golub Gethouse.
Mennica Legacy Tower jest jednym z tych projektów. Na akcjach właściciela budynku, wspomnianej spółki HoldCo, zabezpieczone są niespłacone - mimo upływu terminu - obligacje detaliczne. Właściciele tych papierów dłużnych posiadają 23,4 proc. udziałów w tej spółce. W związku z tym liczą na odzyskanie pieniędzy za sprawą tymczasowego nadzorcy sądowego, na którego wyznaczono spółkę Janda Mozdżeń Restrukturyzacja.
Tymczasowy nadzorca sądowy został przez sąd zobowiązany do złożenia sprawozdania, w którym znajdą się w szczególności informacje na temat stanu finansowego dłużnika, rodzaju i wartości jego majątku oraz przewidywanych kosztów postępowania upadłościowego, jak również informacje dotyczące ściągalności wierzytelności przysługujących dłużnikowi - mówi money.pl dr Paweł Janda, wspólnik w Janda Mozdżeń Restrukturyzacje.
I podkreśla, że w tym celu konieczna jest analiza wielu dokumentów i informacji, o które jego firma zwróciła się do dłużnika. Na tym etapie tymczasowy nadzorca sądowy nie jest w stanie oszacować szans spłaty wierzycieli, w tym również obligatariuszy.
Apel obligatariuszy
Jak zauważa w rozmowie z money.pl pełnomocnik obligatariuszy, spółka Janda Mozdżeń Restrukturyzacja doskonale zna sytuację całej inwestycji. Już wcześniej sami obligatariusze powołali tę spółkę na ich zarządcę przymusowego w postępowaniach układowych dotyczących spółek, które emitowały papiery dłużne pod budowę biurowca.
Doszło więc do połączenia w jednych rękach losu obligatariuszy i całej inwestycji - zauważa adwokat Robert Fluder z kancelarii KKF.
Naturalnym kupcem wydaje się być Mennica Polska. Pytanie, czy nadal jest zainteresowana zakupem.
- Liczymy, że tymczasowy nadzorca sądowy ustabilizuje sytuację. Na tę chwilę nie rozważamy złożenia kolejnej oferty. Ewentualna decyzja w tym zakresie będzie wymagać nie tylko uprzedniej weryfikacji realności zawarcia transakcji z udziałem tymczasowego nadzorcy sądowego, ale i obecnych uwarunkowań rynkowych - odpowiada money.pl Katarzyna Budnicka-Filipiuk, prezeska Mennicy Polskiej.
Upadłość spółki HoldCo i wyprzedaż majątku przez syndyka (w 99 proc. syndykiem zostaje tymczasowy nadzorca sądowy) nie jest wymarzonym scenariuszem obligatariuszy pod kątem finansowym. Woleliby, aby do sprzedaży połowy budynku, w której mają udziały, doszło na zasadach rynkowych.
Jako Stowarzyszenie Pokrzywdzonych Obligatariuszy wzywamy strony konfliktu do ostatniej próby podjęcia skutecznych i rzeczowych rozmów zmierzających do znalezienia oferty zakupu budynku i jej szybkiego zrealizowania, przedkładając rozsądek ponad własne ambicje i wygórowane żądania finansowe - apelują obligatariusze.
- Choć mamy powody, by patrzeć z nadzieją na ewentualne ogłoszenie upadłości, to liczymy równocześnie, że wizja bliskiej upadłości spowoduje, że zwaśnione strony posłuchają apelu obligatariuszy i - odkładając na bok swoje animozje - przeprowadzą jednak transakcję przed ostateczną decyzją sądu i na warunkach rynkowych. Cały czas uważamy, że jest to rozwiązanie optymalne - dodaje ich pełnomocnik.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl