- Solidaryzujemy się z rybakami. Dziś mają taki sam problem jak rolnicy: nie mogą pracować i zarabiać - tłumaczy powody protestu Michał Kołodziejczak, szef AgroUnii. - Jest zakaz połowu dorsza, który jest dla nich bardzo uciążliwy. Muszą utrzymywać swoje łódki i firmy, bez możliwości pracy - tłumaczył Kołodziejczak.
Zgłaszają więc postulat: pieniądze dla rybaków oraz informacja, kiedy będą znowu mogli znów łowić dorsze.
Sobotni protest, który ma polegać na zablokowaniu drogi we Władysławowie, utrudni życie osobom jadącym przez Półwysep Helski. Wszystko dlatego, że na Półwysep Helski prowadzi jedna droga i nie ma możliwości objazdu blokady.
"Policjanci apelują do wszystkich kierowców o rozwagę i ostrożność. Jeśli tego dnia planujemy wyjazd na półwysep - warto się zastanowić nad innym środkiem transportu takim jak pociąg czy prom. Jeżeli jednak ktoś zdecyduje się na wycieczkę na półwysep autem, będzie musiał uzbroić się w cierpliwość - czytamy w komunikacie Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Do protestów samych rybaków doszło już dwa tygodnie temu. Wtedy przechodzili przez przejście dla pieszych, a auta przepuszczali co kwadrans. Zdaniem rybaków wsparcie rządu dla branży nie zostało zrealizowane. "We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony" – czytamy w komunikacie Sztabu Kryzysowego Armatorów Rybołówstwa.
Przypomnijmy też, że ze względu na fatalny stan populacji dorsza w Bałtyku, od stycznia 2020 r. obowiązuje od stycznia 2020 r. zakaz połowu tej ryby we wschodniej części Bałtyku.
Do zapowiadanego w sobotę protestu, który ma zwrócić uwagę na problemy rybaków, przyłączą się rolnicy AgroUnii. Dla tej organizacji będzie to drugi duży protest w tym tygodniu. We wtorek AgroUnia zablokowała drogę nr 8 w okolicach miejscowości Srock w powiecie piotrkowskim. Doszło do ogromnych korków. Powodem złości rolników była niewystarczająca ich zdaniem polityka rządu co do przeciwdziałania skutkom wirusa ASF.
Szerzej mówił o tym Kołodziejczak w programie "Money. To się liczy". - Zostaliśmy opuszczeni przez ten rząd, oszukali nas, jak mogli. Chyba najbardziej oszukaną grupą zawodową przez ten rząd są rolnicy - przekonywał.