Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Witold Ziomek
Witold Ziomek
|
aktualizacja

W Bałtyku zabraknie dorsza. "Jeśli nie zamkniemy morza na 3 lata, nie będzie co łowić"

210
Podziel się:

Sezon ochronny nie pomaga. Dorsz i tak jest łowiony na potęgę, a popyt na rybę, zwłaszcza w nadmorskich miejscowościach, nie słabnie. - Dorsz w Bałtyku wyginie. Przy brzegu nie ma go już w ogóle - mówi właściciel rybackiego kutra.

Dorsz bałtycki może wyginąć.
Dorsz bałtycki może wyginąć. (WP.PL, Witold Ziomek)

W porcie we Władysławowie cumuje kilkadziesiąt kutrów rybackich - zarówno dużych, jak i mniejszych, przybrzeżnych. O godz. 5 rano statki powinny wracać z nocnych połowów. Tymczasem w środę rano w porcie nie ma prawie nikogo.

- Wszystko stoi - mówi ochroniarz. - Od pierwszego lipca jest sezon ochronny na dorsza, więc wszyscy się przezbrajają na śledzie. Poza tym od wtorku jest sztorm, więc nic nie pływa.

Okres ochronny obowiązuje od 1 lipca do 31 sierpnia. W tym czasie nie wolno łowić dorsza na pełnym morzu - tam gdzie ryby się rozmnażają. Zakaz nie dotyczy małych łodzi, do 12 metrów długości, pływających do 12 mil morskich od brzegu.

Zobacz także: Oglądaj: Kupili kampera i ruszyli w podróż. "Znam Polaków, którzy tak spędzają emerytury"

Ale nawet wtedy, kiedy dorsza łowić wolno, połowy przestają się opłacać, bo ryb jest coraz mniej.

- Rybacy nie wyrabiają limitów połowowych. Ale nie dlatego, że im się nie chce pracować albo nie umieją łowić, ryb po prostu nie ma - mówi Artur Jończyk z Darłowskiej Grupy Producentów Ryb i Armatorów Łodzi Rybackich. - Do 12 mil morskich od brzegu, tam gdzie mimo okresu ochronnego wolno łowić dorsza, nie ma praktycznie nic. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to za trzy lata ta ryba wyginie.

Jest popyt, jest podaż

Pomimo okresu ochronnego, dorsza bałtyckiego nad Bałtykiem da się zdobyć i nie jest to szczególnie trudne. Choć z jego świeżością może być różnie.

- Oczywiście, że świeży, dzisiaj złowiony - słyszę w jednej ze smażalni niedaleko portu we Władysławowie, kiedy pytam o dorsza. - Jak to możliwe, skoro połowów dziś nie było? - Chce pan, czy nie? Bo kolejka jest - słyszę w odpowiedzi.

- Mamy pomrożone zapasy - mówi właścicielka innej smażalni. - Jak się sprawdzą prognozy i cały tydzień będzie sztorm, to z dorszem może być ciężko. A ryby kupujemy od lokalnych. Wie pan, niby jest okres ochronny, ale blisko brzegu można łowić.

Z kilkunastu barów i restauracji tylko w jednej właściciel przyznaje, że oferuje filet z dorsza atlantyckiego.

- Ludziom się wydaje, że bałtycki, nasz to na pewno będzie lepszy, a to nieprawda - słyszę od właściciela smażalni. - I tak wszystkie są mrożone, bałtyckiego też się przetrzymuje na zapas. A atlantycki jest większy i smaczniejszy.

Skóra i ości

Rybacy i handlarze zwracają uwagę na to, że od kilku lat wyłowione w Bałtyku dorsze są małe i chude. - Jeszcze kilka lat temu jak rybacy przywozili dorsze, to niektóre miały po metr długości - słyszę w sklepie rybnym niedaleko portu. A dzisiaj niech pan zobaczy. Po 30 - 40 cm.

- Na pięć złowionych dorszy jeden ma wymiary takie, żeby wędkarz rekreacyjny mógł go zabrać. Resztę trzeba wyrzucić - mówi Andrzej Antosik z Bałtyckiego Stowarzyszenia Wędkarstwa Morskiego. - Wędkarze komercyjni przywożą takie ryby do portu i sprzedają na paszę, bo są za małe, żeby je do obrotu wprowadzić. Bruksela zastanawia się, czy nie zmniejszyć minimalnego wymiaru do 33 centymatrów, bo dzisiaj obowiązuje 35. To pokazuje, w jakim stanie są te ryby.

Zamknąć Bałtyk

W Bałtyku są dwa duże stada dorszy - wschodnie i zachodnie. W gorszym stanie jest wschodnie; według ostatniego raportu International Council for the Exploration of the Sea (ICES - Międzynarodowa Rada Badań Morza) reprodukcja ryb w stadzie osiągnęła poziom najniższy od 1946 roku.

- Od lat rybacy i naukowcy alarmują, że sytuacja jest dramatyczna, mamy niemalże katastrofę i Bałtyk należy zamknąć, bo wyginie nie tylko dorsz - mówi Andrzej Antosik. - Ale Unia Europejska podejmuje decyzje polityczne i zamiast to zrobić, dodatkowo zwiększa limity połowowe albo przesuwa je z jednego stada na drugie.

Jak mówią sami rybacy, tylko zamknięcie wschodniej części Bałtyku na przynajmniej 3 lata da jakąkolwiek szansę na ocalenie populacji dorszy.

- Dorszom zagrażają nie tylko połowy ukierunkowane na tę konkretną rybę, ale też na inne, np. połowy paszowe - tłumaczy Artur Jończyk. - To są połowy szprotów, dość niskiej jakości, które sprzedaje się później na paszę albo przetwórniom. Robi się to na pełnym morzu, w czasie tarła dorsza, przy pomocy ogromnych sieci. Te sieci zbierają wszystko, co w nie wpadnie, również dorsze w trakcie tarła, które powinny być chronione.

Jak mówią rybacy, oprócz zamknięcia wschodniej części Bałtyku, pomóc może też przesunięcie okresu ochronnego, który dziś zaczyna się za późno.

- Tarło dorsza tak naprawdę zaczyna się w maju - mówi Artur Jończyk. - Okres ochronny powinien zaczynać się od maja lub czerwca, a nie dwa miesiące po rozpoczęciu tarła.

Pytania w sprawie okresów ochronnych i limitów połowowych dorsza zadaliśmy ministerstwu gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Na odpowiedź czekamy.

W czerwcu minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że Polska już od 2015 roku domaga się wprowadzenia "radykalnego" obniżenia kwot połowowych dorsza na terenie Bałtyku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(210)
WYRÓŻNIONE
Jacek
5 lata temu
Największe zagrożenie, nie tylko zresztą dla Bałtyku to paszowce. Połów przemysłowy ryb na paszę powinien być całkowicie zakazany. Łańcuch pokarmowy zostaje zachwiany, bo ryby nie mają co jeść
IXI
5 lata temu
Wyłowić wszystkie ryby, odstrzelić wszystkie dziki, upolować wszystkie sarny, zabić pająki i węże, do ptaków ze śrutu... potruć wszystkie szczury. CIEKAWE, CO CZŁOWIEK BĘDZIE ZABIJAŁ, GDY JUŻ ZABIJE WSZYSTKIE ZWIERZĘTA?
Koso
5 lata temu
Elektronika, echosondy namierzające ławice ryb - po temacie. Zwalanie winy na foki jest...śmieszne.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (210)
pois
5 lata temu
Nadmierny odłów nie jest główną przyczyną ponieważ nie tylko ryby, ale cała fauna i flora Bałtyku znika. Znika plankton - podstawa piramidy troficznej. Ogromne zakwity planktonu były uzależnione od azotu i fosforu z rolnictwa, biogenów z pól spływających z wodami popowodziowymi oraz biogenów ze ścieków (zwykła kupa). Zaczęliśmy budować wały przeciwpowodziowe, budować oczyszczalnie ścieków, ograniczać użycie nawozów w rolnictwie, więc Bałtyk jest coraz czystszy, a więc i bardziej martwy.
Donek
5 lata temu
Najgorsze zagrożenie to plus 500 det PiS plus
nicto?
5 lata temu
Trzeba sprawe przedstawic w PE. To skandynawowie wylawiaja wszystkie szproty i dlatego dorsze gloduja.
Felek
5 lata temu
...i dla tego ja dokarmniam rypki w Bałtyku. Do wora zbieram stare pieczywo, pszeterminowane sery, jaja, spleśniałe owoce z warzywami, a czasami to i zielona wendlinka się trafi. Potem wypływam łodzią wiosłową daleeeeko w morze, gdy jest już wieczur i tam, zdala od luckich oczu, wysypuje zawartość worka na fale. To muwie wam, ze po 5 minutach przy łodzi woda gotuje się, jakby grasowały rekiny.
Stefan 12
5 lata temu
Bałtyk umrze za kilka lub kilkanaście lat jeden wielki ściek rolnoprzemyslowy i wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni !
...
Następna strona