W trakcie debaty w Parlamencie Europejskim poruszona została kwestia Funduszy Odbudowy. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis stwierdził, że KE wciąż rozpatruje Krajowe Plany Odbudowy - które są podstawą do wypłaty środków - czterech państw: Bułgarii, Węgier, Polski i Szwecji.
- Jeśli chodzi o Bułgarię, to osiągamy postępy. W przypadku Szwecji, kolejne kroki będą zależały od wytycznych przyjętych przez nowy rząd. Z Węgrami i Polską dyskusje wciąż trwają - stwierdził Valdis Dombrovskis.
Nadal swojego planu nie przedstawiła Holandia, która ma to uczynić wiosną 2022 roku. KE wypłaciła dotychczas zaliczki 18 państwom w wysokości 54,8 mld euro.
Do debaty włączyli się polscy europosłowie
Po wiceprzewodniczącym KE głos zabrało kilku europosłów, w tym Bogdan Rzońca (PiS). Polityk stwierdził, że Polska "zachowała się solidarnie", gdyż poręczyła pożyczkę, dzięki której można było powołać Fundusz Odbudowy.
- Parlament Europejski oczekuje, że Polska wyrzeknie się własnej konstytucji i własnych kompetencji, które posiada na mocy traktatów. Nie! Nie wyrzekniemy się suwerenności, bo nie chcemy jednego niesprawiedliwego państwa europejskiego - stwierdził europoseł.
Podkreślił, że Polska nie defraudowała środków europejskich, co przyznać miała sama Komisja Europejska. Uderzył w inne państwa, m.in. w Bułgarię (której zarzucił korupcję), Maltę. Przypomniał też o liście 2500 prawników hiszpańskich do wiceszefowej KE Very Jourovej.
- Wychodzi na to, że Fundusz Odbudowy to instrument polityczny dla tzw. naszych - stwierdził Bogdan Rzońca. - Jesteśmy i będziemy solidarni z UE, dziś bronimy Europy przed Łukaszenką i Putinem, a wasi socjalistyczni i liberalni koledzy budują z Putinem Nord Stream 2, są na jego liście płac i pływają z nim na jachtach - dodał.
Niedługo później głos zabrał Andrzej Halicki (PO) i stwierdził, że polski rząd nie spełnia europejskich wymogów. Dlatego też zaproponował, by w przyszłości kierować środki bezpośrednio do samorządów, gdyż implementacja środków z FO ma właśnie odbywać się przy dużym udziale władz lokalnych.
- Po pierwsze, czy to nie jest dobry moment do tego, żeby się zastanowić nad rewizją podstaw prawnych i jednak na przyszłość nie wprowadzić elementu możliwości współpracy bezpośrednio z władzami regionalnymi, w sytuacji kiedy jakiś rząd jest powolny w implementacji wymogów, warunków? - pytał.
- A po drugie, czy sytuacja polska, dzisiaj szczególna, bo naprawdę polskie społeczeństwo czeka na te środki - one są niezbędne i potrzebne i oczekiwane - czy umowa między Komisja a rządem polskim nie mogłaby uwzględniać takiego mechanizmu? - dopytywał Andrzej Halicki.
Marek Belka (SLD) przypomniał, że Mateusz Morawiecki jeździł po Polsce i przyznawał samorządom "czeki bez pokrycia". Teraz natomiast na święta zamiast środków unijnych, Polacy otrzymają "szybująca inflację, słabego złotego i niepewność".
Środków z Funduszu nie ma, ale reklamy były
Choć Polska nadal czeka na pieniądze z Funduszu Odbudowy, to rząd nie omieszkał się już pochwalić swoim sukcesem negocjacyjnym. Billboardy w całym kraju informują, że Polska będzie mogła liczyć w najbliższych latach na 770 miliardów złotych, choć rząd w nich nie sprecyzował, skąd mają pochodzić te środki. Okazuje się, że na taką promocję rząd przeznaczył ponad 10 milionów złotych.
Fundusz Odbudowy warty jest przeszło 750 miliardów euro. Polska miała z tego otrzymać 57 miliardów złotych. Jeżeli te środki jednak nie trafią do Polski, to projekty gospodarcze Prawa i Sprawiedliwości mogą się posypać jak domek z kart. Zabraknie bowiem środków m.in. na Polski Ład.