Wszystko wskazuje na to, że Donald Trump w 2025 r. wróci do Białego Domu na swoją drugą kadencję. Wyniki wskazują, że wygrał z demokratką Kamalą Harris w tzw. stanach wahających się, czyli tych, które nie są "zabetonowane" przez żadną z partii.
Wybory w USA. Ze świata płyną gratulacje dla Trumpa
Zwycięstwo Trumpa jest na tyle przekonujące, że przywódcy państw ślą już gratulacje politykowi. "Gotowość do współpracy" zadeklarował na platformie X m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron.
Do zwycięstwa Trumpa odniósł się również były premier Holandii Mark Rutte, a obecnie sekretarz generalny Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego. "Jego przywództwo ponownie odegra kluczową rolę w utrzymaniu siły naszego Sojuszu. Z niecierpliwością czekam na współpracę, aby promować 'pokój przez siłę' w ramach NATO" - napisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brytyjski dziennik "Financial Times" wskazuje jednak, że dyplomacja dyplomacją, ale za kulisami w Europie zwycięstwo Trumpa nie jest przyjmowane z radością, chyba że mowa o nieliberalnych rządach, jak na Węgrzech.
Będzie źle w kwestii handlu Europy z USA
- Obawiam się - powiedział "FT" jeden z wysokich urzędników UE. Kolejny dodał, że "w kwestii handlu będzie źle", stwierdzając także, że "Ukraina jest w poważnych tarapatach".
Opinie te są związane z obietnicami, jakie w kampanii wyborczej złożył Donald Trump. Chodzi m.in. o szybkie zakończenie wojny w Ukrainie - co zdaniem komentatorów ma oznaczać faktyczną kapitulację Kijowa - oraz wprowadzenie ceł na cały import, czyli również z Unii Europejskiej.
"Wall Street Journal" jeszcze przed wyborami w Stanach Zjednoczonych informował, że urzędnicy w Brukseli przygotowują się na twarde negocjacje z Waszyngtonem.
W kwestii ewentualnej odpowiedzi UE na cła administracji republikanina prof. Dominik Kopiński, starszy doradca z zespołu gospodarki światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w rozmowie z money.pl stwierdził:
Jeśli za punkt odniesienia przyjąć 2018 r., kiedy Trump nałożył cła na europejską stal i aluminium, Europa może raczej skłaniać się do deeskalacji. Z drugiej strony urzędnicy europejscy chyba teraz już wiedzą, że Trump rozumie tylko argumenty siły, a jego radykalne propozycje mogą być tylko wstępem do twardych negocjacji.
Prof. Witold Orłowski z Akademii Finansów i Biznesu Vistula dodał z kolei, że realizacja obietnic Donalda Trumpa negatywnie odbije się na polskiej gospodarce.
- Po pierwsze dlatego, że znaczny wzrost ceł zagroziłby globalną recesją, a to jeszcze bardziej popsułoby nastroje w Niemczech i w całej Europie, od których zależy stan koniunktury. Po drugie dlatego, że polski przemysł ściśle współpracuje z niemieckim, więc choć bezpośrednio nie eksportujemy tak wiele do USA, w każdym niemieckim samochodzie mamy znaczny komponent wytworzony w Polsce. A niemieckie samochody będą pewnie pierwsze do oclenia przez Trumpa. No i po trzecie, wzrost ceł może podnieść światową inflację, co oczywiście dotrze i do nas - powiedział ekonomista w rozmowie z money.pl.