Tysiące ludzi maszerują ulicami Londynu w demonstracji przeciwko wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zwolennicy przeprowadzenia drugiego referendum, które mogłoby odwołać wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, wyruszyli z Hyde Parku w kierunku Big Bena.
"Setki tysięcy ludzi wezmą udział w marszu, oferującym rozwiązanie kryzysu, który zagraża standardowi naszego życia, naszym firmom i miejscom pracy" - czytamy na stronie organizatorów.
Na wydarzenia z Londynu zareagował w mediach społecznościowych Donald Tusk, szef Rady Europejskiej. - Duma i nadzieja - napisał na swoim Twitterze.
Do uczestników przemówią politycy Partii Pracy, Partii Konserwatywnej, nowej, antybrexitowej Grupy Niezależnej, utworzonej w parlamencie w wyniku rozłamu w obu głównych stronnictwach, a także pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon.
Zapowiedzianego na 29 marca brexitu nie będzie. Unijni przywódcy uzgodnili w czwartek 21 marca dwa scenariusze opóźnienia wyjścia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty. Jeśli brytyjski parlament zaakceptuje umowę określającą warunki wyjścia, rozwód odbędzie się 22 maja. W przeciwnym razie – a więc w przypadku bezumownego, czyli twardego brexitu – będzie on miał miejsce 12 kwietnia.
Polska zadowolona z przesunięcia
- Zwyciężyło stanowisko kompromisowe, za którym Polska od początku się opowiadała. Żeby nie podnosić temperatury, tylko ją obniżać, żeby nie dodawać ciężarów, ani Brytyjczykom, ani sobie – powiedział premier Mateusz Morawiecki.
- Zaproponowane przez Radę stanowisko daje czas na poszukiwanie innych rozwiązań nawet w przypadku niepowodzenia głosowań. Daje na pewno czas i eliminuje nieuchronność bezumownego brexitu 29 marca. Twardego brexitu udało się uniknąć dzięki temu, że przekonaliśmy wszystkie państwa, że trzeba jeszcze raz spróbować - dodał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl