W środę wieczorem doszło do spotkania między Borisem Johnsonem a Ursulą von der Leyen, które miało przełamać impas w negocjacjach na temat relacji po zakończeniu okresu przejściowego po brexicie. Nie udało się jednak zbliżyć stanowisk.
"Przeprowadziliśmy ożywioną i interesującą dyskusję na temat stanu rzeczy w nierozstrzygniętych kwestiach. Rozumiemy swoje stanowiska. Pozostają daleko od siebie" - napisała na Twitterze po zakończeniu spotkania von der Leyen. Jak dodała, zespoły negocjacyjne spotkają się ponownie, aby "spróbować rozwiązać te problemy". "Pod koniec weekendu podejmiemy decyzję" - dodała.
"Premier jest zdeterminowany, aby żadna droga do uczciwego porozumienia nie pozostała niesprawdzona, ale jakiekolwiek porozumienie musi respektować niezależność i suwerenność Wielkiej Brytanii" – można przeczytać w oświadczeniu brytyjskiego rządu.
Kwestiami problematycznymi są prawa do połowów na brytyjskich wodach, prawa pracownicze, konsumenckie, ochrony środowiska i rozstrzygania przyszłych sporów.
W środę w południe Johnson ostrzegł, że warunki, których UE domaga się od Londynu są nie do zaakceptowania. - Nasi przyjaciele w UE nalegają obecnie, by w przypadku uchwalenia w przyszłości nowego prawa, do którego my się nie dostosujemy, mieli automatyczne prawo do karania nas. I nalegają, aby Wielka Brytania była jedynym krajem na świecie, który nie będzie miał suwerennej kontroli nad swoimi łowiskami. Nie sądzę, by jakikolwiek premier tego kraju mógł to zaakceptować - mówił w Izbie Gmin.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to od przyszłego roku handel między krajami UE a Wielką Brytanią będzie odbywał się na ogólnych zasadach Światowej Organizacji Handlu, czyli powrócą m.in. cła i kwoty ilościowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl