Emanacją wszystkich problemów gospodarczych Niemiec są ostatnie prognozy gospodarcze Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Otóż nasz sąsiad, jako jedyna duża gospodarka Europy, ma w tym roku złapać zadyszkę i skurczyć się o 0,3 proc.
Niby niedużo, ale jeśli porównamy to ze wzrostem Włoch o 1,1 proc., do tej pory uważanych za gospodarczego marudera, albo Francji, borykającej się ze swoimi problemami społeczno-ekonomicznymi (wzrost o 0,8 proc.), to wyraźnie widać, że nad Renem nie dzieje się dobrze. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Niemiecka gospodarka łapie zadyszkę
We wtorek w money.pl pisaliśmy o fatalnym sygnale, który płynie z Niemiec do Polski. Otóż przemysł za naszą zachodnią granicą znajduje się w wyraźnej recesji. Jest targany wieloma problemami - od wzrostu cen energii, po niedostosowanie do zmieniającej się produkcji na świecie (w szczególności cierpi na tym silnik niemieckiej gospodarki - motoryzacja).
Indeks PMI, mówiący o koniunkturze w sektorze, spadł do 38,8 pkt. (przy czym poziom 50 pkt. oddziela wzrost od recesji w branży), czyli do najniższych poziomów od czasu mrożenia aktywności w pandemii z 2020 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To są bardzo brzydkie liczby - kwituje krótko najświeższy odczyt PMI dr Cyrus de la Rubia, główny ekonomista Hamburg Commercial Bank. Jak zauważa, spadek popytu na niemieckie towary przemysłowe, mierzony wskaźnikiem nowych zamówień, jest jednym z największych w ciągu ostatnich 30 lat. - Ryzyko dla całej niemieckiej gospodarki, która popadnie w kłopoty w drugiej połowie roku, wyraźnie wzrosło – mówi de la Rubia.
Z kolei analiza DZ Banku wskazuje przede wszystkim na zagrożenie dla niemieckiego sektora małych i średnich przedsiębiorstw – powszechnie określanego jako "kręgosłup niemieckiej gospodarki". Oprócz cen energii firmy narzekają na brak wykwalifikowanej siły roboczej, ale także na nadmierną biurokrację, wysokie podatki oraz opóźnienia w procesie cyfryzacji. Dodatkowym czynnikiem jest starzejące się społeczeństwo.
Odejście od Chin
Problem mają też producenci aut uzależnieni od dostaw komponentów z Chin. Ostatnia strategia Olafa Scholza w tym zakresie zakłada nie tyle zerwanie więzi gospodarczych z Pekinem, bo to nierealne i skutkowałoby zapaścią niemieckiego przemysłu, ale przede wszystkim rozproszenie łańcuchów dostaw i budowanie relacji ekonomicznych z innymi państwami. Problem w tym, że Chińczycy już wygryzają w wielu aspektach branżę motoryzacyjną, która z opóźnieniem zaczęła się przestawiać na auta elektryczne.
- Strategia kanclerza Scholza skupia się na zredukowaniu ryzyk dot. uzależnienia gospodarczego od Pekinu. Przede wszystkim na eliminacji zagrożeń związanych funkcjonowaniem łańcuchów dostaw – mówił w rozmowie z money.pl prof. Sebastian Płóciennik, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.
Zmiana będzie następować, ale kłopot w tym, że niemiecki przemysł już odczuwa ostrą konkurencję ze strony innych państw, a sam nie ma jeszcze wypracowanych recept. Wyzwania jednego sektora są więc tylko przykładem znacznie szerszego problemu, który bardzo dobrze widać z lotu ptaka w danych makro.
Między stagnacją a recesją
W drugim kwartale 2023 r. niemiecka gospodarka znajdowała się w stagnacji względem poprzedniego kwartału, choć rynek zakładał minimalną poprawę w tym zakresie (o 0,1 proc.). Niemcy tym samym stały się najgorzej radzącą sobie główną gospodarką strefy euro. "Gospodarki Francji i Hiszpanii rozwijały się w stałym tempie dzięki silniejszemu eksportowi i turystyce" - pisze Reuters.
Carsten Brzeski, globalny szef zespołu ekonomicznego w ING, przekonuje, że słaba siła nabywcza, przerzedzone portfele zamówień, wpływ najbardziej agresywnego zacieśnienia polityki banku centralnego od dziesięcioleci oraz oczekiwane spowolnienie gospodarki USA przemawiają za słabą aktywnością gospodarczą naszego zachodniego sąsiada w dalszej części roku.
Prasa na Starym Kontynencie okrzyknęła już Niemcy nowym "chorym człowiekiem Europy".
Gazety krytykują gabinet Scholza
Polski oddział "Deutsche Welle" cytuje obficie niemiecką prasę, która wskazuje na szereg wyzwań ekonomicznych Berlina oraz krytykuje gabinet kanclerza Olafa Scholza za zbyt małą i spóźnioną reakcję. Niepokojąco wygląda szczególnie rynek pracy.
Jeśli szybko nie uda nam się przyciągnąć większej liczby pracowników do zawodów, w których ich brakuje, powstanie schizofreniczna sytuacja. Niemcy równocześnie doświadczą wzrostu bezrobocia i rosnącego niedoboru wykwalifikowanych pracowników. Sytuacja ta prawdopodobnie jeszcze bardziej pogłębi podział społeczeństwa. W porównaniu z tym wyzwaniem, które wciąż czeka niemiecki rynek pracy, obecna słabość w koniunkturze wydaje się raczej mniejszym zmartwieniem - pisze znana niemiecka gazeta ekonomiczna "Handelsblatt".
Z kolei gazeta "Neue Osnabruecker Zeitung" przypomina, że Socjaldemokraci, Zieloni i liberałowie obiecali przełom w gospodarce, postęp i "nową niemiecką prędkość".
"Na półmetku kadencji obecnej koalicji rządowej niewiele na to wskazuje. Jeśli już teraz przedsiębiorcy krytykują niepraktyczne i zbyt pochopne działania polityczne, rząd powinien mocno wziąć je sobie do serca po wakacyjnej przerwie" - przekonuje.
Przede wszystkim, zdaniem gazety, rząd niemiecki nie spełnił jeszcze dwóch kluczowych obietnic: zmniejszenia biurokracji i szybszej procedury zatwierdzania inwestycji, aby niezbędna rozbudowa i zaległa renowacja infrastruktury w kraju mogły przebiegać szybciej. "Poza tym wygląda na to, że projekt transformacji energetycznej może stać się zabójczy dla gospodarki" - podsumowuje gorzko "Neue Osnabruecker Zeitung"
Z kolei zdaniem "Heilbronner Stimme", nie należy oczekiwać, że koalicja rządowa zareaguje na "wołanie o pomoc" ze strony gospodarki i szybko stworzy odpowiednie impulsy dla nowych inwestycji i dynamiki wzrostu.
"FDP i Zieloni z trudem osiągną porozumienie w kwestii zadłużenia, cięć podatkowych i dotacji. A to, czy ustalenia ws. wzrostu gospodarczego zawarte w umowie koalicyjnej, w tym także premia za inwestycje w ochronę klimatu, rzeczywiście zostaną zrealizowane, jest palcem na wodzie pisane. Przedsiębiorstwom zaleca się zatem poleganie na własnych siłach, aby mogły przetrwać ten kryzys" - czytamy.