- Jesteśmy po czterech podwyżkach cen naszych produktów - mówi w rozmowie z PAP Krzysztof Pawiński, prezes Maspeksu. To ta firma stoi za takimi markami, jak Tymbark, Kubuś, Lubella, Łowicz, Krakus czy Kotlin. - Festiwal wzrostu kosztów w zasadzie wszystkiego rozpoczął się od połowy 2021 roku. Ceny surowców i energii w ostatnim półtora roku rosły z tygodnia na tydzień. Do stycznia 2023 roku zrealizowaliśmy cztery podwyżki cen i wszystko, co wiemy na bazie danych za pierwszy kwartał wskazuje, że to obecnie mogła być ostatnia nasza podwyżka - ocenia.
- Nikt nie lubi podwyżek, wyższa cena to na ogół niższy wolumen - dodaje Pawiński, mając na myśli liczbę sprzedanych produktów. - To też wtedy gorsze relacje z naszym otoczeniem handlowym. To wreszcie konsument, który z wiadomych względów źle patrzy na wyższą cenę - przyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zaznacza jednak, że nie wszystkie rosnące koszty zostały przełożone na ceny produktów, część wziął na siebie Maspex, zmniejszając rentowność. - Przesunięcie podwyżki cen w stosunku do rosnących cen surowców jest zawsze opóźnione. To element, który zjada rentowność każdej firmy, nie tylko naszej. Zakładam, że brak dalszych wzrostów cen surowców pozwoli ustabilizować sytuację, ale to jest dopiero początek - ocenia.
Prezes Maspeksu odnosi się też do spadków cen zboża. - Ceny zboża spadają w całej Europie, nie tylko w Polsce. To jest dużo szerszy aspekt. Podczas żniw w zeszłym roku zaoferowaliśmy rolnikom cenę 1500 zł za tonę pszenicy konsumpcyjnej i nie było odzewu, kupiliśmy bardzo małe ilości. Obarczanie dzisiejszą zmiennością cen tylko jednej strony jest zbyt daleko idące. Nie wiem, jak inicjatywa ustalenia ceny minimalnej na poziomie 1400 zł za tonę wpłynie na rynek - komentuje.
Słaba sprzedaż na początku roku
W jego ocenie pierwszy kwartał 2023 roku pod względem sprzedaży detalicznej był słaby. GUS podał w poniedziałek, że sprzedaż detaliczna w cenach stałych w marcu 2023 roku spadła o 7,3 proc. w porównaniu z marcem 2022 roku, a w porównaniu z lutym 2023 roku wzrosła o 14 proc.
- Spadek sprzedaży detalicznej o siedem procent w marcu jest poważny, aczkolwiek jest jedna niewiadoma. Jaka była baza marca zeszłego roku, który dla nas był ekstremalnie dobry, co wynikało z dużego napływu uchodźców. Przybyli licznie z Ukrainy, kupowali nasze produkty. To mnie trochę uspokaja i każe mi myśleć, że ten spadek o siedem procent nie jest tak drastyczny, bo to w istocie może być efekt bazy - ocenia Krzysztof Pawiński.
W jego ocenie szczyt inflacji mamy za sobą, jednak dwucyfrowy wzrost cen zostanie z nami na dłużej, a zejście do poziomu jednocyfrowego zajmie więcej czasu. - Mniej się obawiam zagadnień recesyjnych, możemy co najwyżej mówić o spowolnieniu. W branży spożywczej nie odczuwamy mocno wahań koniunkturalnych. Rynek i konsumenci są bardzo konserwatywni. Jest to jedna z ostatnich branż, które mogą mieć fundamentalne problemy - mówi prezes Maspeksu.
Jak tłumaczy, okres wysokiej inflacji sprawia, że poszukiwanie atrakcyjnych ofert przez konsumentów nabiera na znaczeniu. - Próbujemy uzyskać godziwą cenę poprzez oferowanie większego opakowania, koncepty o charakterze promocyjnym typu "kup więcej za jednostkowo niższą cenę" i tak dalej - wyjaśnia. Ocenia jednak, że utrzymanie przez grupę Maspex wolumenów sprzedaży na ubiegłorocznym poziomie będzie trudne. Za to z powodu wzrostu cen łatwiejsze wydaje się utrzymanie łącznej wartości sprzedanych produktów.
- Pierwszy kwartał pokazuje, zwłaszcza luty i marzec, że mamy do czynienia z dużym wyzwaniem. To dotyczy wszystkich naszych kategorii produktowych - przyznaje Krzysztof Pawiński.
Ponad miliard złotych na inwestycje
Zapowiada też, że w ciągu najbliższych trzech lat grupa Maspex przeznaczy na inwestycje 1,2 mld zł. Spółka niedawno zamknęła rundę finansowania inwestycji na ponad 100 mln euro z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym. - Mamy duży program inwestycyjny. Prowadzimy dużą rozbudowę zakładów Tymbark, w przygotowaniu również projekt rozbudowy magazynów w Tychach, Rumunii i Bułgarii, inwestycja produkcyjna w Obornikach oraz w Łowiczu, gdzie stawiamy linię do produkcji przecierów owocowo-warzywnych - tłumaczy.
Pod koniec lutego zeszłego roku Grupa Maspex sfinalizowała przejęcie polskich aktywów Roust Corporation i kupiła spółkę CEDC International i jej spółkę zależną B2B Wine & Spirits wraz z prawami do wszystkich marek alkoholi, oferowanych przez CEDC. Tym samym do Maspeksu należą teraz marki Żubrówka, Soplica, Absolwent i Bols. - To był bardzo roboczy rok. W maju zakończymy proces integracji systemów IT. Wdrażamy ujednolicone metody pracy, wprowadzamy nowe narzędzia sprzedaży, nowy model finansowania - relacjonuje Pawiński.
Trzeba się przygotować na system kaucyjny
W ocenie prezesa Maspeksu jednym z głównych wyzwań jest wejście w życie ustawy o systemie depozytowo-kaucyjnym. - Mamy zaimplementowane do naszego systemu prawnego obowiązki nałożone na nas przez dyrektywy unijne od 2025 roku. Abyśmy mogli je spełnić, niezbędna jest regulacja dotycząca opakowań plastikowych. Musi powstać system, zobowiązujący handel do sprzedaży z kaucją, którą będzie się odzyskiwało przy zwrocie opakowania - przypomina.
- Jako branża jesteśmy gotowi, natomiast pozostało niewiele czasu do 2025 roku. Żeby zbudować system potrzebujemy co najmniej dwóch lat, więc już jesteśmy spóźnieni o około pół roku. Sam projekt jest poprawny, apelujemy o jego jak najszybsze przyjęcie - dodaje.
Maspex jest największą polską prywatną firmą w branży spożywczej i jedną z największych w Europie Środkowo-Wschodniej. Należy do niej 70 marek, oferuje ponad cztery tysiące produktów, które są dostępne w ponad 70 krajach na całym świecie.
Maspex ma 17 zakładów produkcyjnych w Polsce i za granicą. Rocznie wytwarza się w nich 2,03 mld litrów soków, nektarów i napojów, ponad 280 tys. ton makaronów, wyrobów zbożowych i instant i niemal 170 tys. ton dżemów i przetworów. Firma skupuje od polskich rolników corocznie 300 tysięcy ton owoców i warzyw i 130 tysięcy ton pszenicy.