Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", gdyby sprzedawcy prądu w całości chcieli przerzucić na klientów swoje wyższe koszty, musieliby podnieść stawki o 40 proc. Przełożyłoby się to na o 20 procent wyższe rachunki.
Na razie rząd zapewnia, że ceny nie wzrosną, ale nawet jeśli będzie tak w przypadku gospodarstw domowych, to na podobną taryfę ulgową nie mogą liczyć samorządy.
Te ostatnie przyznają, że w ramach kontraktów, które podpisują na dostawy prądu, w przyszłym roku będą musiały płacić 50-70 proc. więcej niż teraz - podaje "Rzeczospolita".
Na przykład Wrocław będzie musiał wysupłać na prąd około 26 mln zł więcej. A same tylko Warszawskie Tramwaje - około 15 mln zł. Ostatecznie może to wpłynąć np. na ceny biletów.
Istnieje uzasadniona obawa, że oprócz prądu - jak podaje "DGP" - podrożeje też przez to choćby woda. Prąd stanowi bowiem nawet 30 proc. całkowitej ceny dostarczania wody i odprowadzania ścieków.
Czytaj także: Kukiz'15 sypie pomysłami. Klub proponuje obniżkę VAT-u i akcyzy na energię
Już drożeją także koszty wywozu śmieci, a od przyszłego roku możemy się spodziewać równiez nieznacznych podwyżek cen gazu. Na pocieszenie - ceny paliw mają pozostać na mniej więcej tym samym poziomie, co obecnie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl