Nasz wtorkowy tekst o nowych wytycznych sanepidu dla organizatorów kolonii i obozów letnich zszokował wielu rodziców. Wśród opisanych przez nas wielu nakazów i zakazów sanitarnych znalazły się m.in.: wykreślenie z programów lub znaczne ograniczenie wycieczek i wyjść, zwłaszcza do obiektów użyteczności publicznej, ograniczenie do niezbędnego minimum odwiedzin rodziców i dziadków, czy w końcu zobowiązanie opiekunów do bezzwłocznego odebrania dziecka z imprezy w przypadku podejrzenia, że jest zakażone lub chore.
Rodzicom puściły nerwy
Pod materiałem pojawiły się setki komentarzy. Rodzice nie przebierali w słowach, pisali, że na takie wakacje dzieci pojadą, ale tylko za karę i że to nie będą wakacje, ale obozy karne. "Nie po to dzieciaki jadą na kolonie, żeby siedzieć w jakimś pensjonacie jak w więzieniu. Lepiej będzie, jeśli każde dziecko zostanie w domu z rodzicami" - napisał nasz czytelnik.
Inny pisze tak: "Opłaciłem dwutygodniowy obóz karate swoim dzieciom. Teraz wychodzi na to, że nic z tego. Na obozie, jak co roku, powinno być około 400 dzieciaków z całego kraju. Jak zaczną śniadanie, to po nim obiad i kolacja, czekając jak tłumy przewiną się przez stołówkę. Rewelacyjny wypoczynek, a gdzie treningi i wolny czas? Super oferta! Lepiej dzieciaków nie wysyłać i być 4000 zł w plecy".
Z kolei jedna z matek dodaje: "Zakaz odwiedzin i przybywania osób trzecich? Bałabym się wysłać dziecko gdzieś, gdzie nie mogę go skontrolować".
Rodzice zastanawiają się również, jak będzie wyglądał dowóz dzieci na miejsce wypoczynku oraz co się stanie w przypadku nagłego zachorowania? "Co z obozem czy kolonią, jeśli jakieś dziecko zachoruje? Co z pozostałymi uczestnikami? Zostają na miejscu, czy wracają do domu?" - pyta redakcję pan Piotr.
Jak to widzi sanepid?
Jak te kwestie chce rozwiązać sanepid? Dojazd na miejsce wypoczynku (kolonie, obóz) powinien odbywać się we własnym zakresie lub transportem zorganizowanym zgodnie z obowiązującymi przepisami, w których mowa jest też o ograniczeniach. W przypadku dowozów autokarowych oznacza to połowę zajętych miejsc. Sanepid odradza korzystanie z transportu publicznego.
W przypadku podejrzenia, że na obozie lub kolonii pojawił się koronawirus, zakażoną osobę (dziecko lub osobę z kadry), należy natychmiast odizolować od innych, przenosząc ją do wydzielonego pokoju (izolatki). Organizator imprezy ma obowiązek skontaktowania się z lekarzem, stacją sanitarno-epidemiologiczną lub oddziałem zakaźnym. Jeśli stan chorego będzie się pogarszał, musi wezwać pogotowie ratunkowe, powiadamiając je o możliwości zakażenia koronawirusem.
Kadra ma bezwzględnie zastosować się do zaleceń Powiatowego Inspektora Sanitarnego, który poinformuje organizatora wypoczynku o dodatkowych działaniach i procedurach związanych z zaistniałym przypadkiem. Mówiąc inaczej, to inspektor sanepidu zdecyduje, czy impreza będzie kontynuowana i kto będzie w niej uczestniczył, a kto musi zostać poddany 14-dniowej kwarantannie.
Jak to widzą organizatorzy?
Organizatorzy dziecięcego wypoczynku są zgodni: bezpieczeństwo i zdrowie dzieci jest najważniejsze. Nie dziwią ich też emocjonalne reakcje rodziców. - Podejście rodziców, czy w takich warunkach posłać dziecko na wypoczynek czy nie, będzie dla nas kluczowe. Zawsze przy wyjazdach dla dzieci najważniejsze jest zachowanie bezpieczeństwa, w tym sezonie jednak konieczne jest dodatkowe przygotowanie i zmiany w ofertach, tak aby rodzice byli pewni, że ich pociechy mają zachowane wszelkie możliwe środki ostrożności - przyznaje Katarzyna Rajca-Kwaśniewska, właścicielka krakowskiego biura podróży "Obieżyświat".
Biuro organizuje m.in. dziecięce wyprawy przyrodnicze, szlakami turystycznymi, spływy kajakowe rzeką Pilicą oraz półkolonie dla najmłodszych dzieci w okolicach Krakowa. - Grupy będą małe, a dzieci nie będą miały kontaktu z osobami postronnymi. Nie będziemy wychodzić do muzeów i innych obiektów publicznych, tylko we własnym gronie uczestników i kadry. Programy trzeba zmodyfikować, usunąć punkty związane z odwiedzaniem obiektów w środku, skupiamy się na kontakcie z naturą, przyrodą i zabawą w terenie - zapowiada nasza rozmówczyni.
Wojciech Więcek, prezes zarządu katowickiego biura Index, organizator kolonii i obozów młodzieżowych, uważa, że nowe zasady sanitarne będą sporym wyzwaniem zarówno dla dzieci, rodziców, jak i przedsiębiorców. - Pewnych atrakcji, jak np. wyjazd na całodzienną wycieczkę na tropikalną wyspę do Berlina, nie da się łatwo zastąpić inną aktywnością, ale będziemy starali się dostosować programy do nowych wymogów, by dzieci były zadowolone - mówi Więcek. Dodaje przy tym, że nie wyobraża sobie obciążania dodatkowymi kosztami rodziców. - Ceny muszą pozostać takie, jakie były w ofercie przed kryzysem - podkreśla.
Również Daniel Brzeski, właściciel dwóch nadmorskich ośrodków kolonijnych dla dzieci w Krynicy Morskiej i Jantarze, zapowiada, że dostosuje obiekty do nowych wymogów sanepidu. - Jesteśmy przyzwyczajeni do ciągłych kontroli sanitarnych. Wypełnimy zalecenia dla dobra i bezpieczeństwa odpoczywających u nas dzieci - informuje i dodaje, że zrobi wszystko, by móc tego lata pracować.
Część organizatorów wypoczynku obawia się, że nowe zakazy sanepidu mogą zniechęcić rodziców do wysyłania dzieci na kolonie i obozy, gdzie będą obowiązywały liczne obostrzenia. Część z nich wpłaciła już biurom zaliczki.
- Problematyczny jest obowiązek noszenia przez dzieci maseczek, ale może on zostać wkrótce zniesiony. Na razie wszyscy mu podlegamy - mówi Maciej Pająk, współwłaściciel gdańskiego biura podroży "Poszukiwacze przygód".
Namawia rodziców, by jednak nie wahali się wysyłać dzieci na zorganizowane wakacje: - Lepiej, by wypoczywały na koloniach i obozach, niż miały siedzieć całymi dniami przed komputerem. Mamy tak bogate i ciekawe programy, że dzieci nawet nie zauważą tych wszystkich obostrzeń - zapewnia Pająk.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl