W ubiegłym roku w pierwszym tygodniu lipca kurs euro utrzymywał się na poziomie około 4,25 zł. Teraz jest to około 4,45 zł, czyli 20 groszy drożej. Kupując tysiąc euro, płacimy więc około 200 złotych więcej niż rok temu.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku dolara, który również jest około 20 groszy droższy niż przed rokiem i jest wyceniany na nieco poniżej 4 zł. Kursy euro i dolara poszły w górę w drugiej połowie marca po tym, jak wybuchła pandemia koronawirusa. Od tego czasu nieco spadły, jednak ciągle pozostają powyżej poziomów z początku ubiegłorocznych wakacji.
Jeżeli w lipcu czy sierpniu wyjeżdżamy poza Polskę i planujemy zakup euro czy dolarów lub też rezerwujemy np. noclegi zagranicą, lepiej zrobić to w najbliższym czasie. Taniej raczej nie będzie, a istnieje szansa, że złoty może się osłabiać.
Zobacz: All inclusive w czasach zarazy. Tak to wygląda w hotelach
– W najlepszym wypadku euro będzie oscylować w okolicy obecnych poziomów, czyli 4,45 zł, a dolar ok. 3,95 zł. Natomiast w najbliższych kilku tygodniach spodziewałbym się, że kursy euro i dolara mogą wzrosnąć – prognozuje Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers.
– Biorąc pod uwagę niezbyt korzystne warunki na rynkach zewnętrznych, takie jak obawy o druga falę zachorowań, trzeba zaznaczyć, że otoczenie inwestycyjne nie sprzyja walutom ryzykownym. Nie wykluczałbym, że w najbliższym czasie zobaczymy euro na pozie 4,50 zł i trochę powyżej – dodaje.
Jego zdaniem wzrost kursu dolara może być jeszcze mocniejszy, gdyż wszelkie obawy związane z koronawirusem powodują, że dolar jest traktowany jako bezpieczna przystań. Dolar może więc wrócić powyżej 4 zł.
Czy to oznacza że mogą wzrosnąć też ceny wycieczek sprzedawanych przez biura podróży? O to nie musimy się martwić.
– Wszystkie hotele były kontraktowane w zeszłym roku. Zatem jeżeli chodzi o ceny w walucie, nic się nie zmienia. Niektóre z cen udało się nawet obniżyć, bo w najbliższym roku przyleci mniej turystów, więc hotele są bardziej elastyczne, jeśli chodzi o rozmowę o cenach. Nie jest też tak, że ceny pójdą w górę, bo trzeba wprowadzić reżim sanitarny – mówi Maciej Szczechura, członek zarządu Rainbow Tours.
Kursy walut nie mają dużego znaczenia również w przypadku biura Itaka, które zrobiło przedpłaty u kontrahentów z dużym wyprzedzeniem. – Natomiast pod kątem bieżących płatności mamy zabezpieczoną duża ilość waluty, zarówno w euro jak i w dolarach, która pozwala nam na regulację płatności w cenach zgodnych z kalkulacjami – mówi Piotr Henicz, wiceprezes zarządu biura podróży Itaka.
To dobra wiadomość dla wszystkich planujących zagraniczne wyjazdy. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że być może już niebawem granice dla turystów otworzy Turcja. – Chodzą słuchy, że turyści będą mogli latać do Turcji w drugiej połowa lipca. Mamy nadzieję, że tak będzie – mówi Maciej Szczechura. Oprócz Turcji, ciągle nie wiemy, kiedy będziemy mogli pojechać do Tunezji, Albanii czy Egiptu, a to cztery z ośmiu najbardziej atrakcyjnych kierunków dla Polaków.
Nie ma co liczyć na tańszy transport
Zła wiadomość jest zaś taka, że ceny wycieczek raczej nie spadną, mimo że np. potaniało paliwo. Ważnym komponentem ceny wyjazdu jest cena przelotu, której dużą część stanowią koszty paliwa. A z powodu zamrożenia gospodarek ceny ropy naftowej poszły mocno w dół. Wprawdzie od końca kwietnia widzimy stopniowe odbicie, jednak nadal jesteśmy dużo poniżej poziomów z ubiegłego roku. Jednak to nie przełoży się na tańsze wyjazdy.
– Musimy wziąć pod uwagę to, w jak olbrzymim kryzysie są linie lotnicze i biura podróży, które mają za sobą wiele miesięcy dotkliwych strat. Oczekiwanie, że niższe ceny paliwa spowodują spadek cen wycieczek jest nierealne. W tym roku cała branża będzie lizać rany – mówi Piotr Henicz.
Zwraca też uwagę, że o cenach wycieczek w tym roku przede wszystkim zdecyduje popyt. – Rynek decyduje o tym, jakie są relacje między popytem a podażą i wtedy widzimy, jakie powinny być ceny, aby w miarę wypełniać samoloty. W tej chwili startujemy z cenami bardzo zbliżonymi do poziomu z ubiegłego roku – mówi.
To może chociaż w ofercie biur pojawią się bardzo atrakcyjne oferty last minute? Maciej Szczechura mówi, że jest to możliwe. Takie oferty mogą się pojawić w przypadku wyjazdów w lipcu, gdyż sprzedaż została wznowiona niedługo przed pierwszymi wylotami. Szczechura szacuje, że sprzedaż Rainbow Tours w lipcu może wynieść 30 proc. ubiegłorocznej.
W ubiegłych latach oferty last minute rozpoczynały się od około 30 dni przed wyjazdem, ale najkorzystniejsze ceny wycieczek były na tydzień, kilka dni przed wylotem.– Na tę chwilę wycieczki w tym roku mają ceny porównywalne do ubiegłorocznych. Ale otrzymujemy informacje z biur podróży, że uwolnienie miejsc w samolotach od 1 lipca może spowodować spadek cen wycieczek. Póki co są to ceny porównywalne. Za wakacje w Grecji zapłacimy średnio 2,5 tys. zł od osoby. Najtańsze są takie kierunki jak Bułgaria czy Albania – mówi Agata Biernat z wakacje.pl.
Od 1 lipca samoloty będą mogły latać ze stuprocentowym obłożeniem. Jednak zdaniem Macieja Szczechury decyzja ta nie ma wpływu na ceny tylko na to, czy wycieczki w ogóle się odbędą. - Gdyby ograniczenie liczby pasażerów nie zostało zniesione, dalej byśmy nie latali - mówi.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie