Ruch na drogach powoli wraca do natężenia sprzed pandemii. Według szacunkowych danych Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w przedostatnim tygodniu maja ruch pojazdów osobowych po głównych drogach krajowych był już tylko o 2 proc. mniejszy niż w porównywalnym tygodniu 2019 r., czyli przed pandemią - informuje "Gazeta Wyborcza".
Znikające obostrzenia na pewno przyczynią się do tego, że na wakacje ruch powróci do normy w letnie miesiące i znów Polska zacznie się korkować w newralgicznych miejscach.
Rozładowaniu zatorów mają przeciwdziałać nowe obwodnice i trasy szybkiego ruchu, te jednak powstają dość mozolnie. Najgorzej było w zeszłym roku, kiedy GDDKiA oddała kierowcom tylko 120 km nowych autostrad i dróg ekspresowych.
Był to najsłabszy od kilku lat wynik. W tym roku ma być lepiej. Jednak na półmetku 2021 r. trudno zachować optymizm w tej materii. Dyrekcja zapowiadała 350 km nowych tras szybkiego ruchu, ale niewiele z tego już otwarto.
Na razie były to tylko dwa odcinki drogi ekspresowej S3 od Brzozowa do Rzęśnicy w województwie zachodniopomorskim. Z obwodnicami, które drogowcy wykonali już wcześniej, to 42 km w okolicach Świnoujścia.
Przed kilkoma dniami GDDKiA przecinała też wstęgi na 15 km obwodnicy Stalowej Woli i Niska na Podkarpaciu. Otwarto też 10 km na drodze ekspresowej S1 w Pyrzowicach obok Katowic.
Co z resztą? Okazuje się, że na oddanie kolejnych fragmentów szybkich tras trzeba będzie poczekać aż do końca wakacji. Wyjątkiem może być południowa część obwodnicy Kępna w ciągu drogi ekspresowej S11 (6,8 km), przy skrzyżowaniu z ekspresową trasą S8 między Łodzią i Wrocławiem.
Jak informuje "GW", niebawem S11 ma ułatwić mieszkańcom Dolnego Śląska podróże do Wielkopolski. W dalszej perspektywie również dotarcie do Kołobrzegu. Nie stanie się to jednak w tym roku.