Wystarczy kilka cytryn, dużo wody, lodu i już można otwierać swój pierwszy w życiu interes. Na jednym z wrocławskich osiedli początkowa zabawa dzieciaków, szybko przerodziła się w dobrze zorganizowane przedsięwzięcie biznesowe.
Kasia, mama dwójki przedsiębiorczych maluchów, która o całej sprawie poinformowała nas za pośrednictwem platformy dziejesie.wp.pl, zaskoczona była rozmachem, z jakim dzieciaki podeszły do tego wyzwania.
- Na pomysł wpadły dziewczynki, a po chwili, kiedy chłopcy zobaczyli, że to może być świetna zabawa, ochoczo dołączyli. W szczytowym okresie działalności tego lemoniadowego koncernu, zaangażowała się w to spora ekipa. Przez kilka godzin udało im się uzbierać 80 zł. Wszystko poszło na lody. Podział był sprawiedliwy, według zasług - mówi Kasia.
Zysk był czysty, bo surowce do produkcji zapewnili rodzice. Jak się okazuje, nie zawsze też, przychody z osiedlowego straganiku z lemoniadą zostają natychmiast przejedzone.
Kasa na schronisko
- Koleżanka opowiadała mi, że dzieciaki na sąsiednim osiedlu pieniądze ze sprzedanej lemoniady zaniosły do schroniska dla zwierząt. Kto wie, może i nasze maluchy pójdą ich śladem. Niemniej jestem z nich bardzo dumna. Byłam zaskoczona, jaką frajdę im to sprawia. Szybko powstał dział lotnego marketingu i promocji. Dzieciaki robiły napisy kredą na chodniku, zaczęły zapraszać przechodniów - wspomina Kasia.
Szybko okazało się że taki kredą rysowany marketing jest bardzo skuteczny. Początkowo kupującymi byli rodzice i sąsiedzi. Potem przed stoiskiem zaczęli zatrzymywać się przechodnie. Zauroczeni przedsiębiorczością maluchów, chętnie płacili za kilka łyków orzeźwiającej lemoniady.
- Dzieci miały autentyczną radość z tego. To znacznie lepsze spędzanie czasu niż siedzenie przed komputerem lub z telefonem w ręku. Dzieciaki poczuły, że razem mogą mieć znacznie lepszą zabawę. A na koniec efekt w postaci lodów i słodyczy, na które sami zarobili, był nie do przecenienia - podsumowuje Kasia.
Mogą być i szyszki
Takie podwórkowe przedsięwzięcia, to jak się okazuje, świetna lekcja przedsiębiorczości i dobry prognostyk na przyszłość dla uczestników zabawy.
- Powinniśmy jako rodzice czy sąsiedzi wspierać takie działania. Jeśli dzieci chcą same zarobić kilka groszy, to trzeba im w tym dopomóc. To pokazuje im, że wysiłek się opłaca. Na moim osiedlu dzieci sprzedawały szyszki - mówi money.pl profesor Dominika Maison, psycholog i autorka książki "Polak w świecie finansów".
Czy w tej nauce powinniśmy malcom wskazywać cel? Czy powinniśmy potem sugerować co zrobić z zarobionymi pieniędzmi? Psycholog ma tu dla wszystkich rodziców przedsiębiorczych maluchów ważną radę.
- Jeśli jest to 80 zł i do tego spora grupka, to trzeba pozwolić im to przepuścić na cokolwiek. Niech zaszaleją. Można oczywiście o tym z nimi porozmawiać, ale im więcej decyzji będą musiały podjąć same, tym lepiej dla nich - mówi Maison. W sprawie wydawania przez dzieci swoich - zarobionych czy otrzymanych - pieniędzy profesor ma jeszcze jedną radę dla rodziców.
- Dobrze jest zasugerować dziecku, które często w sklepie próbuje na nas wymusić zakup jakiejś drobnej rzeczy, by te pieniądze zachowały właśnie na ten cel. To może im pokazać, ile te rzeczy kosztują. Z kolei sam pomysł na stoisko z lemoniadą to rewelacyjny przykład nauczania przedsiębiorczości, nie przez wykład, ale działanie - podsumowuje naukowiec.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl