Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|

Wakacje nad morzem z własnymi kanapkami. "Cofnęliśmy się do lat 90., wyjście na rybę to wydarzenie"

643
Podziel się:

Kryzys nie tylko puka do drzwi, ale włożył nam rękę do kieszeni. Polacy jednak nie rezygnują z wakacyjnego wypoczynku. Eksperci wskazują, że wzrost cen najbardziej uderzy w klasę średnią. Do łask wraca też wariant ekonomiczny, czyli najtańsze noclegi i wyżywienie na własną rękę. A to cofa nas o trzy dekady.

Wakacje nad morzem z własnymi kanapkami. "Cofnęliśmy się do lat 90., wyjście na rybę to wydarzenie"
Nie rezygnujemy z wyjazdu na wakacje, mimo kryzysu. Ale wzrost cen uderzy najbardziej w klasę średnią (Materiały WP, Adobe)

Z danych Polskiej Organizacji Turystycznej wynika, że 65 proc. Polaków planuje spędzić wakacje poza domem, to o 5 pkt. proc. mniej niż w ubiegłym roku. Platforma nocowanie.pl przeprowadziła ankietę na grupie 2 tys. turystów. Według niej blisko połowa par i rodzin chce zamknąć wydatek za nocleg w cenie do 100 zł za osobę za noc. Na dwukrotnie wyższy wydatek gotowe jest 34 proc. badanych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zapowiada się upalne lato w Polsce. "Temperatury powyżej normy"

Wakacje w wariancie ekonomicznym

Już w ubiegłym roku platforma noclegi.pl informowała z kolei, że turyści coraz częściej pytają o to, jak daleko jest do dyskontu lub sklepu spożywczego, a także o wyposażenie pokoi i domków w sprzęt AGD. W tym roku ma być podobnie, czyli wiele osób nie zrezygnuje z wyjazdu, ale postawi na wariant ekonomiczny, czyli po kosztach.

- Ten wariant ekonomiczny wakacji w Polsce to właśnie pokoje bez wyżywienia, więc trzeba je zabrać lub kupić. Przy obecnych cenach nie ma szans, by czteroosobowa rodzina mogła pozwolić sobie w rozsądnym budżecie na wypoczynek w fajnym obiekcie z wyżywieniem lub stołowanie się w restauracjach - mówi money.pl Dariusz Wojtal, prezes Polskiej Izby Turystyki (PIT).

- Cofnęliśmy się do lat 90., bo wtedy to było powszechne, że całe rodziny wyjeżdżały nad morze, do kwater, a wyjście na rybę lub szaszłyk miało rangę wydarzenia, raz lub dwa w czasie całego pobytu. Wyżywienie trzeba było mieć własne i chyba idziemy trochę w tę stronę - dodaje.

Widzi w tym pewne ryzyko. - Ma to też drugą stronę medalu. Bo z jednej strony tanie obiekty będą wypełnione, ale z drugiej, mieliśmy już taki okres, gdy Polacy tanich, kiepsko wyposażonych, wręcz nieremontowanych obiektów, po prostu nie wybierali. To obniży jakość - stwierdza.

Czy to będzie dobre lato dla turystyki?

Mimo wszystko, branża ocenia, że perspektywy na tegoroczne lato są dobre. - Hotelarze są nastawieni optymistycznie, jednak nie są w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądać frekwencja. Duży wpływ na decyzję o urlopie w kraju ma pogoda - podkreśla Marcin Mączyński, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego, w odpowiedzi na pytania money.pl.

Dodaje, że jeszcze kilka lat temu popularne obiekty miały zarezerwowane większość pokoi już "na pół roku przed wakacjami". Pandemia COVID-19 skróciła jednak tzw. okienko rezerwacyjne. dodaje - Oznacza to, że goście decyzję o rezerwacji pobytu w hotelu podejmują w ostatniej chwili - uważa.

Tradycyjnie latem większym zainteresowaniem cieszą się rejony, gdzie w pobliżu jest woda, czyli wybrzeże i pojezierza. Jednak chętnych na wakacje w górskich miejscowościach również nie brakuje. Obiekty mają różny poziom rezerwacji na letnie miesiące, co bardziej jest efektem krótkiego okna rezerwacyjnego i standardu usług niż lokalizacji - stwierdza Mączyński.

"Strach inflacyjny"

Pandemia wywiera jeszcze jeden skutek. Wciąż jeszcze po okresie zamkniętych granic i restrykcji pozostała chęć do spędzania wakacji w kraju. Jest jednak kilka czynników, które mogą wpłynąć na zahamowanie popytu na turystykę krajową.

- Ze wzrostem cen mierzyliśmy się już w ubiegłym roku, ale teraz przewyższa on wzrost wynagrodzeń. Mamy do czynienia ze strachem inflacyjnym, konsumenci dopiero teraz odczuwają prawdziwe skutki wzrostu cen energii czy żywności. I to będzie rzutowało na wypoczynek w kraju, bo bardziej będą się sprzedawać tańsze obiekty i będziemy wybierać wakacje w wariancie ekonomicznym - dodaje Wojtal.

- Z drugiej strony, nie obawiam się o turystykę kategorii premium, bardzo drogie obiekty hotelowe. Wciąż mamy liczną grupę w społeczeństwie, którą na luksusowy wypoczynek stać. Najdroższe obiekty w Sopocie będą sprzedawać się tak samo, jak wcześniej. Problem będzie mieć klasa średnia, bo obiekty, do których jeździła, nie są już w stanie utrzymać się za dotychczasowe ceny. Może być problem z wypełnieniem wszystkich miejsc w Zakopanem - podkreślił prezes PIT.

Hotele przesadziły z cenami?

Wojtal wskazuje na jeszcze jeden problem. - Inną kwestią jest, że wiele obiektów podniosło ceny nadmiernie. To oczywiście jest naturalna reakcja rynkowa, odpowiedź na wzrost popytu, jednak to nie jest ten moment. Uważam, że dziś ceny trzeba utrzymywać jak najbliżej dotychczasowych poziomów, albo wręcz obniżać - stwierdza.

Polski obywatel naprawdę może już za 3 tys. zł znaleźć ciekawą ofertę wypoczynku za granicą, a w Polsce to mała kwota - podkreśla.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(643)
WYRÓŻNIONE
Greg
rok temu
Pod koniec lat 90 tych byłem nad morzem, czasy studenckie, nie mieliśmy dużo, ale było nas stać by codziennie jeść kurczaki z różna z pieczywem, sałatkami lub frytkami, kupić sobie piwo, zjeść pizzę w lokalu na promenadzie i uwaga, stać nas było by siedzieć na wakacjach nad morzem 3 tygodnie. Dodam, że należałem wtedy do osób raczej biednych na tamte czasy i moi znajomi, z którymi byłem też. Nie byliśmy bananową młodzieżą, która wtedy też była, ale bananowcy to jeździli na urlopy zagraniczne do kurortów, a my wynajmowaliśmy kwatery nad biednym polskim morzem. Wtedy nad morze polskie jeździły osoby raczej biedne. Ktoś kto pisze o cofaniu się do lat 90 tych, nigdy w nich nie żył i nie ma pojęcia. W latach 90 tych, byle ubogi student mógł zjeść w budkach gastronomicznych nad morzem codziennie, wynajmować kwatery turystyczne i jeszcze na dobre piwo zostawało. Pamiętam dokładnie koszt zakwaterowania, wynosił średnio 10-15 zł za osobę na dobę w zależności od miejscowości. Cena za kurczaki z różna, pizze czy ryby też oscylowała około 10 zł na osobę na dzień. Jeśli jechało się w 4-5 osób to dniówka wychodziła max 25 zł i można powiedzieć, że była to dniówka na wypasie, a jak się chciało oszczędzić, to i w 20 zł człowiek się z wyżywieniem i noclegiem zamknął. Teraz to nie wiem czy 25 zł by na piwo nad morzem w barze wystarczyło. W 98 i 99 roku, 20 zł to nie były jakieś duże pieniądze, to był koszt 4 kebabów w dużym mieście, 6 burgerów prywatnych lub 10 burgerów z MACa. Tyle, że wtedy burger z MACa, to kupowało się w ostateczności jako śmieciojedzenie. Każdego było na to stać. Pamiętam dokładnie 2 zł za hamburgera, ale one nie cieszyły się dobrą opinią, ponieważ były małe i ubogie w składzie w stosunku do burgerów oferowanych w licznych prywatnych budkach, gdzie burger był olbrzymi, duża bułka i pełno warzyw. Teraz te budki poznikały. Teraz na 3 tygodnie nad polskim morzem stać chyba tylko bogate osoby. Ludzie tam jeżdżą, ale max na 3-4 dni. Koniec lat 90 to były zawsze minimum 2 tygodniowe wczasy z wyżywieniem pełnym, czyli śniadanie, obiad i kolacja. Rzeczy takie jak frytki, gofry czy lody, to były wydatki groszowe czy nad morzem czy w górach. Każdego rodzica było stać kupić dziecku gofra czy frytki i nie było 500 plusa. Coś poszło nie tak.
Nostradamus
rok temu
O żadne dekady nas nie cofa, wręcz przeciwnie, wreszcie mamy rozum. Własne jedzenie nie jest niczym niezwykłym, jest wręcz normalne. Trudno się dziwić, że nikt nie chce wydawać na zapiekankę za 40 zł. albo nędzną rybkę za 120 zł. Tak działa rynek. Jeśli jest za drogo to popyt spada. Normalka. Tak trzymać Polacy.
aktywny
rok temu
A co dziwnego ze mam kanapki, kawe w termosie i np wlasny popcorn? Stac mnie, nie mam kredytu ale sa granice chciwosci ktorych nie akceptuje. Podobnie piwa po 15 zl do "swiezej " ryby. Zaden mus ale nie dam tyle bo to jakies 500-600% marzy . Jak sie daja syrzyc to niech str,uga "turystow";)
NAJNOWSZE KOMENTARZE (643)
Alex
rok temu
Głosujmy dalej na PiS to w przyszłym roku już nikt na wczasy nie pojedzie. 800zł będzie kosztować chleb z masłem.
Rafał
rok temu
Za po, to praca za grosze była czymś. Wystarczy porównać jakie było wtedy bezrobocie. Porównajcie sobie ile samochodów było zarejestrowanych wtedy, a ile teraz.
Tina
rok temu
Jak będzie rządził Tusk będziemy jeździć nad morze za darmo
ahoi
rok temu
pierwszy etap to ograniczenie do wczasów świąt i sezonu. W marketach widziałem z niedowierzaniem szał pomimo drogiego cukru. To nie przejdzie ale od każdego z krajów stosujących restrykcje ubioru zachowania i jedzenia musi byc rekompensacja 50 Euro. Za kazdego turystę w Trójmieście od miasta cena Taxi dziennie.
Polak
rok temu
Chcieliście PiSu, to macie PRL. Bo to to samo.
...
Następna strona