Ograniczona oferta w sklepach, wysokie ceny i opóźnione dostawy - tak zapowiada się świąteczna gorączka. Do tego inflacja, która zżera realne możliwości pensji Polaków. Kryzys koronawirusowy wszedł w kolejną fazę i może przyćmić bożonarodzeniową atmosferę.
Niemal co piąty Europejczyk obawia się, że zostanie z pustymi rękami podczas świąt, ponieważ produkty mogą być niedostępne lub ich dostawa zajmie zbyt dużo czasu i nie zdążą pod choinkę - wynika z badań przeprowadzonych przez firmę Oracle Retail.
I nie są to obawy bezpodstawne. Pandemia spowodowała, że zamieszanie na międzynarodowym rynku i wiele importowanych towarów nie dociera na europejskie rynki. - To globalny problem - komentuje w rozmowie z money.pl Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki, a obecnie prezes Izby Handlowo-Przemysłowej Polska Azja. - Obejmuje nie tylko firmy, które wstrzymują produkcje z powodu braku w dostawach podzespołów, ale i konsumentów, którzy miesiącami czekają na zamówione produkty - zaznacza.
Z tego względu aż 39 proc. Europejczyków już rozpoczęło świąteczne zakupy lub planuje je zrobić wcześniej niż zwykle - wskazują badania Oracle Retail. Kłopot w tym, że nawet zamówione jeszcze we wrześniu przesyłki poprzez popularną chińską platformę zakupową Aliexpress są znacznie opóźnione i nie ma gwarancji, że dotrą do Świąt.
- Widzimy napływające informacje ze świata, wyzwania związane z łańcuchem dostaw są globalnym problemem – przyznaje Bartosz Kubicki, dyrektor Oracle Retail Global Business Unit. - Niezależnie od tego, konsumenci w tym sezonie świątecznym będą oceniać marki pod kątem ich zdolności do dostarczania produktów zgodnie z zapotrzebowaniem - dodaje.
Czego może brakować?
Problem dotyczy choćby sprzętu elektronicznego, który bazuje na podzespołach sprowadzanych z zagranicy, głównie z Azji. Jeśli sklepy wyprzedadzą się przy okazji Black Friday, mogą mieć problem, aby uzupełnić asortyment w postaci konsol do gier, laptopów czy mniejszej elektroniki.
- Popyt jest duży, a dostępność trudna. O problemach na rynku półprzewodników słyszymy od dłuższego czasu i cierpi z tego powodu nie nie tylko motoryzacja. Z informacji, jakie do nas docierają, firmy produkujące sprzęt elektroniczny pracują na 45 proc. możliwości, nie mają z czego tworzyć - wyjaśnia w rozmowie z money.pl Kamil Szwarbuła, rzecznik X-kom.pl.
To samo dotyczy sprowadzanych np. z Chin ozdób choinkowych w postaci lampek, bombek, świeczników, reniferów, zabawek czy sprzętów AGD.
Sklepy zapewniają jednak, że mają bogatą ofertę i z pewnością klienci nie będą oglądać pustych półek sklepowych.
Jak podkreśla Kamil Szwarbuła, to nie tak, że towaru nie będzie na półkach, ale jeśli ktoś ma sprecyzowane wymagania, chce konkretny sprzęt o ścisłych parametrach, trzeba będzie iść na kompromis i wybierać z tego, co jest dostępne.
- Wraz z Black Weekiem świąteczna gorączka zakupowa na Allegro zaczęła się na dobre. W trzecim kwartale tego roku po raz pierwszy w historii platformy odnotowaliśmy 250 milionów ofert, tak że nie widzimy braków - zapewniła nas z kolei Aleksandra Ciok z biura prasowego największej polskiej platformy zakupowej.
Jednak, jak przekonuje Janusz Piechociński, możemy spodziewać się, że oferta będzie skromniejsza. - Część towarów zwyczajnie nie dociera, inne są mocno spóźnione - mówi prezes Izby Handlowo-Przemysłowej Polska Azja.
Kontenery opóźnione w portach
Faktem jest, że pandemia nadwyrężyła łańcuchy dostaw. Ceny frachtu poszły w górę. Jak pisała Polska Agencja Prasowa, koszt wysyłki jednego kontenera 40-stopowego z Chin do Europy skoczył od ubiegłego roku z około 3 tys. dol. do 15-20 tys. dol.
Część kontenerów utknęła w portach, ponieważ nie ma komu ich rozładować. Opóźnienia dostrzega między innymi największy w Polsce hub przeładunkowy - port w Gdańsku.
- W związku z trudnościami, z jakimi borykają się terminale na Dalekim Wschodzie i w Europie Zachodniej, co jest efektem działania COVID-19 na całym świecie, na szlakach żeglugowych do Europy występuje wiele opóźnień - mówi money.pl Charles Baker, dyrektor generalny DCT Gdańsk.
Jak podkreśla, dotąd statki w DCT Gdańsk zdołały przypłynąć bardzo blisko swoich szacowanych czasów przybycia, dzięki czemu port uniknął wielu problemów operacyjnych.
- Jednakże, do pewnego stopnia, trwałość tego mniej lub bardziej punktualnego przybycia zależy od zdolności linii żeglugowych do zmiany tras i omijania innych problematycznych portów w drodze do DCT Gdańsk. Zarówno my, jak i obsługiwane przez nas linie żeglugowe, robimy wszystko co w naszej mocy, aby uniknąć opóźnień - zapewnił Charles Baker.
Drogie Święta
Jak podkreśla Piechociński, nie tylko COVID-19, sprawił, że transport podrożał. Winne są zawirowania na rynku surowców. Wysoka cena ropy naftowej przełożyła się na ceny benzyny, a ta końcową cenę towarów.
- Logistyka jest pod gigantyczną precesją. Podstawowa stawka frachtu morskiego wzrosła 5-krotnie, kolejowego - 6-krotnie - wylicza były szef gospodarki. - To wszystko wpłynie na ceny w sklepach - dodaje.
Do tego mamy rekordową inflację. Ceny rosną najszybciej od 20 lat, a prognozy nie są optymistyczne.
Nic więc dziwnego, że aż 70 proc. Polaków ogranicza wydawanie pieniędzy. Zaczynamy oszczędzać na nowych ubraniach. Kupujemy mniej alkoholu, odmawiamy sobie słodyczy.
- To będą chude i drogie święta - konkluduje Janusz Piechociński.