- Od wiosny dostajemy bardzo niepokojące informacje dotyczące gwałtów i innych przestępstw na tle seksualnym w przewozach na aplikacje mobilne w Warszawie – przyznaje wiceprezydent Warszawy Aldona Machnowska-Góra, cytowana we wtorkowej informacji na stronie internetowej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.
- Od razu zareagowaliśmy: sfinansowaliśmy i zorganizowaliśmy wspólne kontrole z policją, wysłaliśmy pisma do ministerstwa z rekomendacjami dotyczącymi zmiany w prawie i zrealizowaliśmy kampanię informacyjną w przestrzeni publicznej. Samorząd ma jednak ograniczone możliwości i narzędzia: tu potrzebna jest zdecydowana reakcja ustawodawcy i reakcja odpowiednich służb, przede wszystkim policji – dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lawina nieprawidłowości
W ramach kontroli od wiosny do 28 listopada sprawdzonych zostało 1390 kierowców. 53 spośród nich miało fałszywe prawo jazdy, a 90 w ogóle nie miało żadnego dokumentu, potwierdzającego uprawnienia do kierowania pojazdami.
Podczas kontroli wpadło też pięciu nietrzeźwych kierowców i czterech, którzy byli pod wpływem środków odurzających. Dwie osoby miały natomiast sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Odholowanych zostało też 57 samochodów. 141 kierowców nie spełniało wymagań ustawy o transporcie drogowym w zakresie wykonywania transportu drogowego osób (np. nie mieli licencji), a 22 kierowców zatrzymała Straż Graniczna.
Tylko w ciągu dwóch ostatnich kontroli – 18 i 24 listopada – po lupę trafiło 122 kierowców. Spośród tej grupy jeden miał fałszywe prawo jazdy, a ośmiu nie miało go w ogóle. Do tego osiem osób było pod wpływem środków odurzających, a jedna miała sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Natomiast 24 kierowców nie spełniało wymagań ustawy o transporcie drogowym w zakresie wykonywania transportu drogowego osób (np. brak licencji, brak badań lekarskich lub psychologicznych) oraz naruszyli przepisy prawa miejscowego (np. nieprawidłowe oznakowanie taksówki).
"Zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa przy przewozie osób pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu nie więcej niż siedmiu osób łącznie z kierowcą zabronione jest wykorzystywanie aplikacji mobilnych" – przypominają warszawscy urzędnicy. Przewóz na "aplikację" mogą wykonywać tylko przedsiębiorcy posiadający licencję "TAXI". "Wsiadając do taksówki należy zwrócić uwagę czy pojazd posiada lampę na dachu z napisem ‘TAXI’ wymaganą w przypadku licencjonowanych taksówek oraz czy wewnątrz pojazdu – w widocznym miejscu, znajduje się specjalny identyfikator z danymi kierowcy (imieniem, nazwiskiem i zdjęciem)" – tłumaczą.
Warszawski magistrat współpracuje też z Komendą Stołeczną Policji prowadząc kampanię społeczną "Bezpieczna taksówka". - Akcje informacyjne i kampanie są skierowane do użytkowników przejazdów, a więc potencjalnych ofiar, a musimy egzekwować zasadę: zero tolerancji dla sprawców – tłumaczy Aldona Machnowska-Góra.
Tak działają taksówki na aplikację
Firmy oferujące przewozy za pomocą aplikacji w ciągu kilku lat przejęły dużą część rynku od tradycyjnych taksówek. Nie zawsze robiły to w sposób niebudzący zastrzeżeń. Brytyjski dziennik "The Guardian" ujawnił kilka dni temu 124 tys. dokumentów firmy Uber z lat 2013-17, w okresie, gdy firma była kierowana przez jej współzałożyciela Travisa Kalanicka. Dokumenty pokazują, jak określa to "The Guardian", wątpliwe etycznie praktyki dokonywane przez kierownictwo Ubera.
Szefowie Ubera mieli nie mieć złudzeń co do łamania prawa. Dokumenty pokazują, w jaki sposób Uber próbował wzmocnić swoją pozycję, prowadząc lobbing wśród polityków, ludzi biznesu i mediów. Wśród ujawnionych dokumentów jest m.in. wymiana wiadomości między Kalanickiem, a obecnym prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, który potajemnie pomagał firmie we Francji, gdy był ministrem gospodarki.
Jak pisze "The Guardian", wydaje się, że Macron posunął się do nadzwyczajnych kroków, aby pomóc Uberowi i nawet powiedział firmie, że pośredniczył w tajnym "porozumieniu" z jej przeciwnikami we francuskim gabinecie.
Ostatnio głośno jest też o polskim oddziale firmy Bolt. Na początku listopada Główny Inspektorat Transportu Drogowego ogłosił, że wszczęto postępowanie wobec jednej z firm świadczącej usługi pośrednictwa w przewozie osób. Chodziło o "zlecanie realizacji usług przedsiębiorcom, którzy nie mieli licencji na przewóz osób". Prorządowy portal wPolityce.pl donosi, że chodzi właśnie o Bolta. Gdy zapytaliśmy firmę o oświadczenie GITD, dostaliśmy jedynie odpowiedź, iż "Bolt w Polsce działa bez zmian".
Niedługo później firma ogłosiła jednak chce zwiększyć bezpieczeństwo w podróży i jakość przejazdów. - Podstawową zmianą wynikającą z nowych standardów jest obowiązkowe oznakowanie samochodów, co będzie weryfikowane przez wymóg dostarczenia zdjęcia. Dla użytkowniczek i użytkowników oznacza to, że wszystkie pojazdy na platformie Bolt będą oznakowane jako taksówki, co pozwoli uniknąć jakichkolwiek pomyłek - tłumaczyła Martyna Kurkowska z biura prasowego firmy.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj