Bitcoin jest na ustach wszystkich. Kurs rośnie, inwestują w niego najbardziej wartościowe firmy, jak ostatnio Tesla.
Czy to samo powinien zrobić przeciętny Kowalski? Takie pytanie money.pl zadał Rafałowi Zaorskiemu, Trading Jam Session i znanemu inwestorowi.
- Ludzie mają bardzo wysokie oczekiwania, ale wchodzą (w inwestycje) w najgorszym możliwym momencie. Teraz, mam wrażenie, jest już trochę na to za późno - mówi w rozmowie z money.pl.
Inwestor mówi, że sam starał się inwestować w kryptowaluty, kiedy były warte stosunkowo niewiele, aby sprzedać je, gdy ich wartość wzrośnie. On sam ma obecnie 5 bitcoinów, wartych ok. miliona zł. Jak mówi, planuje grać jeszcze chwilę na krótkoterminowe, ale prawdopodobnie tylko do marca.
- Moim zdaniem ci, którzy zainwestowali w bitcoina, gdy ten był wart kilka tysięcy dolarów, powinni teraz szukać raczej wyjścia (red. z inwestycji) - mówi.
- Kiedy ktoś mówi, że chce wejść w momencie, kiedy bitcoin jest wart 50 tys. dolarów, to pytam: gdzie byłeś wcześniej? - słyszymy od Zaorskiego.
- Ludzie rozumieją ten mechanizm na przykładzie giełdy samochodowej. Jak jest tam dużo kupujących, to wiadomo, że ceny będą rosły. Jednak już nie rozumieją, że podobnie się dzieje na rynkach kapitałowych - opowiada w rozmowie z money.pl.
Jak uważa, wartość bitcoina może wzrosnąć teraz przed "ważnymi wydarzeniami" dla kryptowaluty.
- Takim wydarzeniem było bez wątpienia wejście Tesli w kryptowalutę. No bo kto mógł przewidzieć, że zainwestują w to 1,5 mld dolarów? Kolejny takim wydarzeniem może być ostateczne wejście Visy i MasterCarda w bitcoiny, kiedy kryptowalutę będzie można obsługiwać przez zwykłe karty. Każda taka dobra informacja podbija kurs - opowiada inwestor.
- Wielkie znaczenie ma tu oczywiście psychologia. Jak to mówimy: "kupuj plotki, sprzedawaj fakty". Chodzi o to, by kupować w momencie oczekiwania na jakieś wydarzenie, ale reagować jeszcze przed nim. Czekamy teraz na złe informacje ze świata kryptowalut. Nie wątpię, że takie nadejdą - precyzuje Zaorski.
Jakie wydarzenia mogą negatywnie wpłynąć na kurs bitcoina w niedalekiej przyszłości? Zdaniem Zaorskiego może to być jakaś próba uregulowania przez rządy zasad, na których działają w tej chwili kryptowaluty.
- Prędzej czy później światowe rządy będą chciały w jakiś sposób opanować bitcoina. Oczywiście nie mam pojęcia w jaki. Może będzie gra na spadek bitcoina, którą zakończy krach? A potem bitcoiny zastąpi jakiś FED-coin (FED to System Rezerwy Federalnej, USA)? Z drugiej strony, bitcoina może zastąpić jakaś waluta związana z wielkim biznesem, na przykład Libra (kryptowaluta Facebooka). Na pewno dla największych rządów nie jest to sytuacja komfortowa, że nie wiadomo, kto i ile ma kryptowalut - uważa.
Po chwili dodaje: w historii kapitalizmu zwykle tak jest – bańka rośnie i rośnie, a potem mamy nagły krach.
- Z bitcoinem może być trochę jak z internetem. Jeszcze kilkanaście lat temu była to oaza wolności, każdy robił tam, co tylko chciał. Z czasem jednak sieć zaczęły opanowywać z jednej strony rządy ze swoimi regulacjami, a z drugiej, wielkie korporacje - mówi polski inwestor.
Choć Zaorski nie ma pewności, jak długo wysoki kurs bitcoina będzie się utrzymywał, to co do jednego jest przekonany, świat potrzebuje kryptowalut. I niewykluczone, że to one niebawem zastąpią te tradycyjne waluty.
- Cyfrowa gospodarka potrzebuje cyfrowej waluty – na nią świetnie nadaje się właśnie bitcoin. To trochę tak jak kiedyś dolar opierał się na złocie, a potem na ropie. Teraz gospodarka opiera się na technologiach. Proszę zobaczyć na najbardziej wartościowe firmy w USA, to w większości właśnie firmy z sektora IT. Tylko sama amerykańska waluta trochę nie nadąża nad tą gospodarczą rewolucją - opowiada.