Szerokim echem poniosły się słowa wiceministra aktywów państwowych Artura Sobonia, który w programie "Money. To się liczy" zasugerował stworzenie sieci państwowych sklepów spożywczych czy warzywniaków. - Nie wykluczam, że pokusimy się o rozmowy z siecią co do budowy wspólnego projektu, być może wspólnego biznesu – powiedział wówczas Soboń.
Jak przekonywał, państwowy kapitał miałby być obecny "od pola do stołu". - Sieć sklepów kontrolowana przez państwo byłaby na pewno uzupełnieniem tego, nad czym pracujemy, czyli obecności państwa na kilku rynkach w ramach przetwórstwa produktów rolno-spożywczych – dodał.
Kiedy projekt "Warzywniak plus" już rozpalił dyskusję na temat państwowej sieci sklepów, resort wydał oświadczanie, że jednak nie planuje tworzyć sieci państwowych sklepów spożywczych czy warzywniaków. "Chce natomiast konsolidować rynek rolno-spożywczy".
Zapytaliśmy Polaków, co sądzą o idei państwowych sklepów. Okazuje się, że 44 proc. respondentów poparłoby ten pomysł. Co czwarty nie wyrobił sobie zdania, a jedynie 31 proc. badanych na panelu Ariadna nie jest przekonana do tej idei.
Złączenie w dużą państwową sieć bez entuzjazmu przyjęła również branża. Jak mówił money.pl, Marcin Bańka, prezes Polskiej Grupy Zakupowej Kupiec, ma wątpliwości, czy taki nowy podmiot jest potrzebny podkreślając, że polski rynek handlowy jest dość specyficzny.
- W większości krajów działa co najwyżej kilku dużych operatorów, jeśli chodzi o handel spożywczy. U nas jest ich znacznie więcej. Rynek jest rozdrobniony. Czy zatem wejście kolejnego gracza może coś zmienić? Wątpię - dodaje.
- Doskonale wiemy, jak w przeszłości funkcjonowały firmy zarządzane przez państwo. Handel wymaga elastyczności, a państwowa firma może być "ociężała", nie nadąży za konkurencją - mówił na łamach money.pl ekspert od sektora handlu i były prezes sieci Lewiatan Wojciech Kruszewski.
Pozostaje pytanie, czy dla Polaków ma znaczenie, czy kupują w polskim czy zagranicznym sklepie. Okazuje się, że dla 58 proc. badanych to nieistotne.
Tylko w rodzimych sklepach zakupy wolałoby robić 37 proc. ankietowanych. W przeważającej liczbie to głównie wyborcy PiS, ale i wśród nich niemal co czwarty nie zwraca uwagę na to, kto jest właścicielem sieci. Celowy wybór zagranicznego sprzedawcy wybrało jednak zaledwie 5 proc. pytanych.
Nasza świadomość polskich marek też nie jest bardzo szeroko rozwinięta. Mimo stale prowadzonych kampanii promujących patriotyzm zakupowy, niemal co piąty badany nie jest w stanie powiedzieć, czy sieć jest polska czy zagraniczna. Przykładowo - za Biedronką stoi portugalski kapitał, za Lidlem i Kauflandem - niemiecki. Żabka należy do funduszu inwestycyjnego CVC Capital Partners. Za to polskich właścicieli mają sieci Dino i Polomarket.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie