Mennica Legacy Tower (MLT) to prestiżowy biurowiec położony w centrum biznesowym Warszawy. Wynajętych jest 95 proc. jego powierzchni i interes jest dochodowy, a mimo to ponad 600 drobnych inwestorów od blisko czterech lat nie może odzyskać ponad 100 mln zł, które w niego włożyli. Pieniądze zainwestowali w budowę za pośrednictwem obligacji.
Zarzewiem problemu był spór wspólników o władzę w amerykańsko-cypryjsko-polskiej grupie spółek Golub Gethouse, będącej właścicielem połowy biurowca. Udział w tej części budynku mają również trzy spółki, które wyemitowały obligacje (23,4 proc.).
Właścicielem drugiej połowy biurowca jest Mennica Polska - spółka giełdowa kontrolowana przez miliardera Zbigniewa Jakubasa, która kilkakrotnie wychodziła z ofertą zakupu pozostałej części biurowca pod warunkiem spłaty obligatariuszy Golub Gethouse. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, za to posypały się wnioski o upadłość i zażalenia na nie, co jeszcze bardziej skomplikowało kwestię związaną ze sprzedażą budynku i sytuację drobnych inwestorów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mennica Legacy Tower. Biurowiec stoi, a pieniędzy nie ma
W czwartek 27 listopada delegacja obligatariuszy poszła przed sąd gospodarczy na ul. Czerniakowską 100 z interwencją. Nie była to ich pierwsza pikieta.
- Budynek zarabia pieniądze, a my, którzy daliśmy na jego budowę, nie mamy nic. Ręce opadają - żalił się nam pan Jacek, emeryt z Warszawy, który, jak twierdzi, o emisji obligacji dowiedział się od znajomego maklera.
Za pierwszym razem zainwestowałem 10 tys. zł na próbę. Odzyskałem całość wraz z odsetkami, dlatego gdy pojawiła się druga emisja, wspólnie z córką zainwestowaliśmy 50 tys. zł. To był minimalny próg wejścia - powiedział nam pan Jacek.
Dodał, że przed emeryturą prowadził firmę, która projektowała wystrój do kabin windowych. Złożył ofertę projektową do dostawcy wind, która miała kontrakt na wyposażenie biurowca MLT. To również wpłynęło, jak stwierdził, na jego decyzję inwestycyjną.
Na budowę pieniądze dał też pan Maciej - urzędnik państwowy przed emeryturą, który zainwestował podobną kwotę, co pan Jacek. O możliwości dowiedział się od znajomego pracownika biura maklerskiego, którego poznał w banku.
- Gdy pewnego dnia byłem u niego - był moim opiekunem - powiedział, że będzie miał nowe możliwości, bo przechodzi do biura maklerskiego, a tam są niesamowite produkty, nie to, co w banku. To było jakoś siedem lat temu - powiedział nam pan Maciej.
Dodał, że były pracownik biura maklerskiego odezwał się do niego z ofertą obligacji pod budowę biurowca cztery lata temu. Urzędnik zainwestował, bo miał do doradcy zaufanie.
Gdy zadzwonił z informacją, że dług nie zostanie wykupiony w terminie, byłem w szoku. Miałem do siebie wielki żal, że dałem się nabrać - podkreślił pan Maciej.
Na pikiecie była zaledwie garstka pokrzywdzonych obligatariuszy. Zapytaliśmy, dlaczego tak niewiele osób przyszło przed budynek sądu. Jeden z członków Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Obligatariuszy, które działa w interesie drobnych inwestorów, odpowiedział nam, że trudno było nakłonić do przyjazdu do stolicy starszych ludzi, często schorowanych. Z pytaniami o cel pikiety, nasi rozmówcy odesłali nas do zarządu Stowarzyszenia również obecnego na pikiecie.
Apel do sądów
- Chcemy, żeby sąd oddalił zażalenie na upadłość spółki GGH PF Project 3 (z Grupy Golub Gethouse - przyp. red.). Sąd oddalił zażalenia na plan układowy, a to powiązana sprawa, więc nie powinno być problemu - powiedział money.pl Hubert Jądrzyk, prezes Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Obligatariuszy, podkreślając jednocześnie, że to przyspieszy proces sprzedaży budynku.
- Oczekujemy sprawnego działania państwa. Nie inwestowaliśmy w dziurę w ziemi, tylko w budowę w centrum Warszawy. Jeśli sąd oddali zażalenie na upadłość, to syndyk będzie mógł zarządzać majątkiem spółki, a Mennica będzie mogła kupić brakującą połowę budynku. Wierzymy, że dzięki realizacji tego scenariusza odzyskamy pieniądze - dodał Krzysztof Gostkowski, członek zarządu Stowarzyszenia.
Na początku października tego roku Mennica Polska, za pośrednictwem swojej spółki zależnej Mennica Tower, zawarła porozumienie z syndykiem masy upadłościowej działającym w ramach projektu Mennica Legacy Tower. Dokument stanowi zobowiązanie obu stron do podjęcia wszelkich kroków w celu zapewnienia oddalenia lub wycofania wniosku o ogłoszenie upadłości spółki celowej zarządzającej inwestycją.
Na mocy tego porozumienia Mennica Tower zobowiązała się też do udzielenia spółce celowej pożyczki w kwocie nie wyższej niż 45 mln zł w celu uregulowania przez Mennica Towers GGH MT zobowiązań publicznoprawnych (podatek VAT, podatek dochodowy od osób prawnych, podatek od nieruchomości). Ponadto Mennica Polska wraz z grupą współpracujących podmiotów przejęła wszystkie wierzytelności bankowe i w ten sposób stała się największym wierzycielem Mennicy Towers GGH MT. Dzięki temu będzie w stanie posprzątać w spółce i przywrócić jej zdolności operacyjne, a docelowo stać się właścicielem całego biurowca.
Wojna o budynek
Upadłość tej spółki nie leży w interesie ani wierzycieli, ani interesariuszy projektu. Jednak w maju tego roku Cornerstone Partners - spółka powiązana z funduszem inwestycyjnym Cornerstone Investment Management - nabyła niewielką wierzytelność w kwocie 180 tys. zł, która posłużyła mu do złożenia wniosku o upadłość spółki MT GGH MT, właściciela budynku MLT. 30 sierpnia - informował niedawno "Pulsu Biznesu" - Cornerstone Partners złożył też w sądzie operat szacunkowy na kwotę niespełna 1,2 mld zł. Wycena ta jest o 400 mln zł niższa od wyceny Mennicy (ponad 1,5 mld zł).
Co ciekawe, wierzytelność w kwocie 180 tys. zł wobec Cornerstone Partners została spłacona z pieniędzy Mennicy, ale przelew został zwrócony. Rzecznik prasowy funduszu Cornerstone, Andrzej Cytrycki, tłumaczył na łamach "PB", że powodem była odpowiedzialność karna w związku z selektywną spłatą wierzyciela i praniem pieniędzy. Ponadto przekonywał też, że to nie Cornerstone chce kupić biurowiec, tylko prywatne osoby powiązane z funduszem: Przemysław Krych, Paweł Dębowski i Andrzej Klesyk. Cała trójka to znani biznesmeni na rynku finansowym, ostatni przez wiele lat był w przeszłości prezesem PZU.
mBank bije rekord i przenosi się do nowej siedziby
Według Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Obligatariuszy takie działania są - czytamy w ich oświadczeniu - prawnie wątpliwe, a moralnie i etycznie haniebne, bo narażają zwykłych ludzi na przeciąganie się procesu sprzedaży budynku, dalsze blokowanie spłaty obligatariuszy, a także utratę pieniędzy.
Brak jest jakichkolwiek merytorycznych i prawnych podstaw do złożenia wniosku o upadłość, jak to próbuje przeforsować Cornerstone. Działanie to można postrzegać jedynie jako cyniczny sposób na wykorzystanie skomplikowanej sytuacji prawnej i zarobienie ogromnych pieniędzy jak najniższym kosztem, wykorzystując wątpliwe, wręcz kuriozalne argumenty prawne - napisano w oświadczeniu.
O komentarz poprosiliśmy Cornerstone.
"Twierdzenia Stowarzyszenia Pokrzywdzonych Obligatariuszy są kompletnie bezpodstawne i niczym nieuzasadnione - Cornerstone Partners nie zamierza nabyć nieruchomości Mennicy. Pisanie notabene o możliwości wymuszonej sprzedaży po zaniżonej wartości świadczy o nieznajomości prawa" - czytamy w odpowiedzi rzecznika prasowego Andrzeja Cytryckiego przesłanej nam mailem.
Mennica gwarantem spłaty obligatariuszy?
Obligatariusze oczekują większego wsparcia ze strony sądów zaangażowanych w tę sprawę. Dlatego zorganizowali czwartkową pikietę, pojawiła się również prezes Mennicy Polskiej - Katarzyna Budnicka-Filipiuk. Zapytaliśmy ją, o co chodzi z tym rzekomym praniem pieniędzy.
- To są gołosłowne stwierdzenia, które w mojej ocenie mają tylko i wyłącznie za zadanie wzmocnić retorykę. Nie wykluczamy podjęcia kroków prawnych w tym temacie. Żeby prać pieniądze, musiałaby one pochodzić z przestępstwa, a Mennica Polska to spółka giełdowa, która jest w pełni transparentna i w publicznie dostępnych dokumentach jasno wskazała, na jakich warunkach udzieliła pożyczki spółce celowej (MT GGH MT - przy. red.). Po lekturze naszego sprawozdania finansowego nikt nie powinien mieć wątpliwości co do legalności źródła finansowania - tłumaczy w rozmowie z money.pl.
Według niej Cornerstone złożył wniosek o upadłość MT GGH MT w złej wierze (art. 34 prawa upadłościowego). Jeśli sąd nie oddali tego wniosku, Mennica Polska rozważa dochodzenie roszczeń odszkodowawczych.
Moim zdaniem ci ludzie zostali wprowadzeni w błąd. Emisja obligacji była robiona na poziomie spółek z 5 lub 10 tys. zł kapitału zakładowego. Jeśli nie zadbają o swoje bezpieczeństwo, jeśli nie będą krzyczeć głośno, że są wierzycielami, nigdy nie zostaną spłaceni - dodaje Katarzyna Budnicka-Filipiuk.
Cornerstone nie ma w tej sprawie sobie nic do zarzucenia.
"Od osób trzecich dowiedzieliśmy się o groźbach karalnych i nieskutecznych próbach wymuszenia ze strony niektórych akcjonariuszy Mennicy nakierowanych na zmuszenie Cornerstone Partners do wycofania wniosku o upadłość. Oczywiście, nic takiego nie nastąpi, a oceny zasadności wniosku o upadłość dokona sąd" - podkreśla Andrzej Cytrycki w przesłanej nam wiadomości.
Spór prawny o biurowiec coraz bardziej więc się komplikuje, a inwestorzy, którzy kupili obligacje i nie mają na swoich usługach sztabu prawników, są coraz mniej pewni tego, że odzyskają kiedyś swoje pieniądze.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl