W piątek 6 grudnia sąd apelacyjny odrzucił wniosek o zablokowanie nowego prawa federalnego z kwietnia tego roku, które nakazuje chińskiemu właścicielowi TikToka - spółce ByteDance (pełna nazwa: Bejing ByteDance Technology Co Ltd) - sprzedaż swoich operacji w Stanach Zjednoczonych w ciągu dziewięciu miesięcy. W przeciwnym razie aplikacja, z której korzysta 170 mln Amerykanów, ma zostać zablokowana w USA.
Dlaczego USA chcą się pozbyć TikToka?
Amerykański ustawodawca opowiedział się za przymusową sprzedażą chińskiej aplikacji w USA, ponieważ spółka ByteDance podlega wpływom chińskiego rządu, a zatem może przekazywać wrażliwe dane amerykańskich obywateli reżimowi w Pekinie. Co więcej, Chiny mogłyby wykorzystywać algorytm TikToka do celów propagandowych i dezinformacyjnych, co stanowi ryzyko w zakresie bezpieczeństwa i destabilizacji narodu amerykańskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chińskie przedsiębiorstwo odrzuca te zarzuty, powołując się na I poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych (prawo do wolności słowa). Jednak trzyosobowy skład sędziowski w Waszyngtonie w piątek jednogłośnie poparł nowe prawo USA, które ma na celu ochronę bezpieczeństwa narodowego i prywatności użytkowników.
Odrzucając wniosek o zablokowanie tych przepisów, sąd federalny uznał, że nie narusza ono ochrony wolności słowa. Decyzja ta oznacza, że firma ByteDance ma już tylko jedną możliwość powstrzymania zakazu przed wejściem w życie 19 stycznia 2025 roku. Jest nią odwołanie się do Sądu Najwyższego.
Jak przypomina Bloomberg, antytiktokowe prawo wchodzi w życie dzień przed inauguracją prezydenta-elekta Donalda Trumpa, który w trakcie kampanii wyborczej opowiedział się przeciwko zakazowi TikToka w USA, zabiegając o głosy młodych Amerykanów, mimo że podczas swojej pierwszej kadencji chciał wymusić sprzedaż TikToka na Chińczykach. Potencjalny sprzeciw Trumpa wobec nowych przepisów mógłby skompilować egzekwowanie tego prawa.
5 argumentów, które mogą przekonać Trumpa
Według Bloomberga Trump równie dobrze może być osobą, która przypieczętuje zakaz działalności TikToka w USA. Przemawia za tym kilka argumentów, w tym m.in. fakt, że Trump obsadził swój gabinet częściowo zagorzałymi przeciwnikami chińskiej aplikacji. Na szczycie tej listy znajduje się kandydat Trumpa na sekretarza stanu - Marco Rubio, który był głównym senatorem w dwupartyjnym ustawodawstwie zakazującym TikToka. Ponadto wybór antytiktokera Mike'a Waltza na doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, również nie przemawia na korzyść aplikacji.
Na decyzji Trumpa zaważyć może też jego dostęp do tajnych informacji, do których nie miał dostępu w trakcie kampanii - uważa Bloomberg. Jako kolejny argument przeciwko TikTokowi agencja wskazuje korzyści dla rodzimego Facebooka, którego współzałożyciel Mark Zuckerberg wrócił do łask Donalda Trumpa.
Co ważne, Donald Trump prowadzi antychińską politykę celną, która zamierza kontynuować, gdy zostanie zaprzysiężony na prezydenta w styczniu. Według Bloomberga utrzymanie zakazu TikToka pasowałoby do jego stanowczego stanowiska wobec Chin. I co najważniejsze, według Bloomberga, Trump już wygrał wybory, więc nie potrzebuje TikToka, aby za jego pośrednictwem dotrzeć do wyborców.
"Sąd Najwyższy ma bogatą historię ochrony prawa Amerykanów do wolności słowa i oczekujemy, że tak właśnie postąpi w tej ważnej kwestii konstytucyjnej. Niestety, zakaz został wymyślony i przeforsowany na podstawie niedokładnych, błędnych i hipotetycznych informacji, co doprowadzi do jawnej cenzury narodu amerykańskiego. Zakaz, o ile nie zostanie powstrzymany, uciszy 19 stycznia 2025 roku głosy ponad 170 milionów Amerykanów w USA i na całym świecie" - komentuje biuro prasowe TikToka.