Mariusz Błaszczak o dostawie sprzętu wojskowego dla polskiej armii poinformował na platformie społecznościowej X. Szef resortu podał, że w Świnoujściu trwa rozładunek 11 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych HIMARS. Dostawa zawiera też 26 czołgów M1A1 ABRAMS i 9 wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 HERCULES.
HIMARS-y dla Wojska Polskiego zostały zamówione trzy lata temu. Amerykańskie czołgi, jak zaznaczyła Agencja Uzbrojenia, to część sprzętu zamówionego w styczniu tego roku. W sumie umowa dotyczy m.in. 116 pojazdów ABRAMS.
Wojsko dodało na swojej stronie internetowej, że pierwszych kilkanaście czołgów, które zamówiono w styczniu, dotarło pod koniec czerwca. Kontrakt z USA, obejmujący dużo więcej broni, opiewa na ok. 1,4 mld dol. netto.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
NATO zrobi się, zanim zrobi to Rosja
Wyrzutnie rakietowe HIMARS to jedna z broni, które Zachód przekazał również Ukrainie, która od lutego 2022 r. broni się przed napaścią ze strony Rosji. Analityk wojskowości Marek Świerczyński na początku roku w rozmowie z PAP przekonywał, że sprzęt był jednym z tych, które odmieniły losy wojny.
- Jeśli miałbym wskazać zachodnie uzbrojenie, które było game changerem w tej wojnie, to bez wątpienia jest to HIMARS i jego różne odpowiedniki - komentował dla agencji.
Warto dodać, że z analizy niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych wynika, że NATO ma od 6 do 10 lat na przygotowanie się do potencjalnego ataku ze strony Rosji, bo właśnie tyle czasu reżim Władimira Putina potrzebuje na odbudowanie potencjału militarnego.
W środę pytany był o te ustalenia prezydent Andrzej Duda, który był w Pradze na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej. - Zbroimy się po to, żeby nikt nie odważył się napaść na Polskę ani na żadne z państw sąsiednich - odpowiedział.