20 kwietnia to data nieprzypadkowa. Tego dnia miłośnicy konopi na całym globie zbierają się w swoim gronie, aby świętować dzień marihuany i "wypuścić dymka" dokładnie o 16.20 (4.20). Dlatego też na ten dzień prezentację swoich projektów zaplanował Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany.
- Wszystkie trzy projekty ustaw są gotowe. Kończymy zbierać pod nimi podpisy i złożymy je, tak jak zapowiadaliśmy, 20 kwietnia - mówi money.pl posłanka partii Wiosna Beata Maciejewska, która jednocześnie jest przewodniczącą zespołu.
- Z promocją projektów poczekamy do osłabnięcia pandemii. Trudno jest rozmawiać o racjonalnej polityce dot. konopi w środku kolejnej fali COVID-19. A chcemy rozmawiać na serio, w sprzyjającym momencie. Ustaliliśmy to na prezydium zespołu i konsultowaliśmy z partnerami społecznymi - dodaje.
Zespół zaprezentuje trzy projekty ustaw, mają dotyczyć: konopi włóknistych, marihuany medycznej oraz marihuany rekreacyjnej. Zwolenników legalizacji elektryzuje szczególnie ten ostatni.
Projekt ma zakładać dekryminalizację posiadania marihuany i haszyszu do 5 gramów. Innymi słowy, nie będzie musiał się obawiać konfliktu z prawem każdy, kto przy sobie miałby susz do wspomnianej ilości.
Natomiast jeżeli ktoś posiadałby od 5 do 10 gramów, to podlegać ma karze grzywny. Powyżej 10 gramów natomiast prawo pozostałoby niezmienione, co oznaczałoby, że - zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii - za posiadanie suszu powyżej 10 gramów groziłoby do 3 lat pozbawienia wolności.
Z koncepcją dekryminalizacji zgadza się Stowarzyszenie Wolne Konopie, które od lat zabiega o zmianę postrzegania konopi i w prawie, i przez społeczeństwo. Niezgodę stowarzyszenia budzi jednak zapis o dekryminalizacji uprawy czterech krzaków konopi w miejscu zamieszkania. Zdaniem Wolnych Konopi taka liczba roślin jest "głęboko niespójna" z pierwszą propozycją, ponieważ cztery rośliny mają o wiele większe plony niż wspomniane 5 gramów.
"Bez specjalistycznej wiedzy i technologii dotyczącej uprawy minimalna ilość suszu możliwa do uzyskania z jednego krzaka wynosi 20-30 gramów kwiatów; są jednak rośliny, z których można uzyskać 1 kg marihuany lub więcej" - czytamy w stanowisku organizacji.
Wolne Konopie ruszają z własną inicjatywą
Dlatego też Wolne Konopie ruszają z własną inicjatywą. Zaproponowany przez organizację projekt zakłada depenalizację posiadania przy sobie 30 gramów marihuany na własny użytek (który miałby być miesięcznym zapasem). Zezwala on również na uprawę czterech krzaków konopi oraz posiadania 200 gramów konopi w miejscu zamieszkania.
Lada dzień ma ruszyć zbiórka podpisów osób popierających wspomniany projekt. A potrzebują ich przynajmniej 100 tys. Najpierw jednak muszą zarejestrować inicjatywę, do czego potrzebują tysiąca podpisów. Jak słyszmy, ten cel udało się już zrealizować.
- Między 20 a 24 kwietnia składamy zebrane podpisy w biurze marszałka Sejmu. Będziemy musieli poczekać najpewniej dwa czy trzy tygodnie, aż zweryfikują je urzędnicy biura. Po przejściu tego etapu nastąpi rejestracja komitetu i od tej chwili będziemy mieć trzy miesiące na zbiórkę podpisów - mówi money.pl Andrzej Dołecki, prezes Stowarzyszenia Wolne Konopie.
A jak ocenia ten ruch posłanka Lewicy? - Bardzo dobrze, że tak się dzieje. My jesteśmy politykami, więc staramy się wstawić but w drzwi. Oni są reprezentantami pewnego środowiska i pokazują, czego by chcieli. Wiem też, że będziemy współpracować - zapewnia Beata Maciejewska.
Zespół parlamentarny złoży łącznie trzy projekty
Oprócz dekryminalizacji marihuany rekreacyjnej parlamentarny zespół (w którym zasiadają głównie posłowie i posłanki Lewicy i Konfederacji) złoży także dwa inne projekty.
Jeden z nich ma umożliwić uprawę konopi indyjskich w Polsce. To właśnie z nich wytwarza się surowce na produkcję marihuany medycznej. Rolnik mógłby uprawiać odmianę indyjską (dziś jej uprawa jest zakazana) po uzyskaniu licencji od ministra rolnictwa.
Nad powstawaniem i przetwarzaniem surowców czuwałaby Inspekcja Farmaceutyczna, a do obrotu produkty dopuszczałby Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
Dzięki temu - zdaniem posłów - medyczna marihuana by potaniała. Obecnie gram kosztuje ok. 65 zł. W miesiącu zatem pacjent za kurację płaci nawet ponad 1000 zł. Zdaniem projektodawców nowych rozwiązań koszt wyprodukowania grama marihuany w Polsce wyniósłby 4,50 zł.
Zespół chce również wdrożyć zmiany w zakresie marihuany medycznej. Jakie? Przede wszystkim miałaby być ona refundowana w przypadku określonych chorób, m.in. padaczki lekoopornej, AIDS, stwardnienia rozsianego, następstw chemioterapii czy przewlekłych bóli związanych z nowotworem. Przeszkoleni mieliby być również lekarze, by wiedzieli, w jakich przypadkach przepisać medyczną marihuanę.
Co ciekawe, jedna z propozycji zakłada wprowadzenie dopuszczalnych limitów stężenia THC (substancji psychoaktywnej zawartej w konopiach) dla kierowców. Po zmianach nie ponosiliby odpowiedzialności, gdyby w ich organizmie wykryto stężenie do 2 ng/ml.
Powyżej - do 5 ng/ml - byłoby traktowane jako stan po spożyciu, co byłoby karane tak samo, jak po spożyciu alkoholu, czyli aresztem, grzywną do 5 tys. zł oraz czasowym zatrzymaniem prawa jazdy (od 6 miesięcy do 3 lat). Powyżej 5 ng/ml byłoby traktowane jak jazda w stanie nietrzeźwości, za co grozi grzywna, ograniczenie wolności albo jej pozbawienie do lat 2.
O zmiany w prawie na rzecz medycznej marihuany zabiegał m.in. nieżyjący już były rzecznik SLD Tomasz Kalita, który miał glejaka wielopostaciowego. Wielokrotnie podkreślał, że w walce z bólem pomogłaby mu medyczna marihuana. Zmarł w styczniu 2017 roku.