Według nieoficjalnych informacji od urzędników ZUS-u na rynku trwa właśnie gorączkowe zawieranie umów "last minute" z wykonawcami dzieł, tylko po to, by ominąć nowe obowiązki rejestracyjne.
Od 1 stycznia 2021 r. przedsiębiorcy podpisujący umowy o dzieła z osobami, które nie są ich pracownikami, będą musieli w ciągu 7 dni zgłosić taką umowę do nowego rejestru w ZUS. Za niedopełnienie tego obowiązku grozi grzywna do 5 tys. zł.
- Spodziewamy się dużego wzrostu podpisanych umów o dzieło teraz, czyli w ostatnich dniach 2020 r. - mówi nam jeden z pracowników ZUS, który prosi o anonimowość. - Oczywiście umowy podpisane są w grudniu teraz, ale termin rozpoczęcia i wykonania pracy będzie już w 2021 r. Taki wybieg, żeby nie musieć ich rejestrować po 1 stycznia.
Dla świętego spokoju?
Pracodawcy przyznają w prywatnych rozmowach, że faktycznie boją się nowych przepisów. Do tej pory umowy o dzieło nigdzie nie były rejestrowane. Nie ma ich w rejestrach urzędów skarbowych. W GUS natomiast można znaleźć informację niepełną, o tym, że 1,2 mln osób w kraju utrzymuje się obecnie wyłącznie z umów cywilnoprawnych (tj. zleceń i umów o dzieła).
W wywiadzie udzielonym niedawno "Rzeczpospolitej", prezes ZUS-u prof. Gertruda Uścińska mówiła wprost: "W zakresie umów o dzieło mamy obecnie swoistą terra incognita. Przepisy są porządkowane, aby państwo wiedziało, ile jest tego typu umów. Obecnie nie ma takiej wiedzy. Inne dane ma GUS, inne KAS, a inne ZUS".
Co według ekspertów stanie się, kiedy ZUS w końcu pozyska wiedzę, którzy pracodawcy zawierają umowy o dzieła, z kim i na jakie kwoty?
- Zgromadzone w rejestrze informacje będą wykorzystywane do celów statystyczno-analitycznych, także do badania kierunków rozwoju przedsiębiorczości – zapewniała prof. Gertruda Uścińska w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Prawnicy i przedsiębiorcy widzą to jednak inaczej.
- To oczywiste: będą mogli trafnie wytypować firmy do ewentualnej kontroli – mówił w money.pl, Andrzej Radzisław, radca prawny, ekspert prawa pracy z kancelarii Goźlińska Petryk i Wspólnicy.
Jak znaczył prawnik, podczas takich kontroli inspektorzy ZUS-u będą mogli zapoznać się z treścią zawartych umów o dzieło i je podważyć, jeśli uznają, że powinny być to umowy zlecenia, od których powinny być odprowadzane składki.
To nie wszystko. ZUS będzie mógł również zażądać od przedsiębiorcy okazania wszystkich umów zawartych z daną osobą w przeszłości.
Jeśli poprzednie umowy były zawierane na identycznych warunkach, jak umowa, która została podważona, przedsiębiorca zapłaci za tę osobę składki na ubezpieczenia wraz z odsetkami do 5 lat wstecz.
- Niektórzy pracodawcy dla świętego spokoju i w obawie przed kontrolami będą zawierać od nowego roku więcej zleceń niż umów o dzieło – ocenia Łukasz Chruściel, radca prawny, ekspert ubezpieczeń społecznych i partner z Kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter.
Rejestracja umów o dzieło. Ważna zmiana od stycznia
Dzieła tylko dla odważnych
Prawnik przypomina, że od decyzji ZUS-u pracodawca może odwołać się do sądu i dopiero tam dowieść, że urzędnik, klasyfikując umowę jako zlecenie, nie miał racji.
Również Marcin Frąckowiak, radca prawny w Kancelarii Sadowski i Wspólnicy, jest takiego samego zdania. Umowy o dzieło będą oznaczały od nowego roku problemy z ZUS-em, a firmy są i tak zastraszane z powodu kontroli środków, które pozyskały z tarcz antykryzysowych. Nie chcą dodatkowych problemów.
- Przedsiębiorcy na ogół mają problemy z tym, jak daną umowę należy zakwalifikować. Różnica pomiędzy zleceniem a dziełem bywa bardzo płynna – przyznaje prawnik. Ale dodaje też, że sądy często stawały po stronie firm, a nie ZUS-u w tego typu sporach.
Będą też i takie firmy, którym bardziej będzie opłacało się kombinowanie. Miłosława Strzelec- Gwóźdź, radca prawny i partner w Kancelarii GP Radców Prawnych, wielokrotnie uczestniczyła w kontrolach, podczas których pracodawcy przyznawali otwarcie inspektorom, że wolą przyjąć mandat karny niż wejść na ścieżkę praworządności.
- ZUS jasno określa zakres umów o dzieła. Wszyscy celebryci, influenserzy, którzy pracują na dziełach, mogą mieć umowy po nowym roku zmienione na zlecenia - ostrzega prawniczka. Dodaje, że podobnie będzie z dziełami na mycie okien - to już nie przejdzie.
ZUS na tym nie zyska?
Chociaż nowe przepisy nie weszły jeszcze w życie, a system informatyczny w ZUS-ie dopiero przygotowuje się na nowe obowiązki, prawnicy już wytykają ustawodawcom "prawnicze niedoróbki" w ustawie.
- Można twierdzić, że jeśli przedsiębiorca założy spółkę, w której nikt nie będzie podlegał obowiązkowi zgłoszenia do ubezpieczeń w ZUS-ie i będą w niej tylko umowy o dzieła, to taka spółka nie będzie płatnikiem składek w rozumieniu przepisów i tym samym nie będzie trzeba takich umów o dzieło zgłaszać do ZUS-u - podaje przykłada mec. Chruściel.
Co ciekawe pracownicy ZUS-u nieoficjalnie przyznają, że ściganie pracodawców za umowy o dzieła, nie jest w dłuższej perspektywie czasu dla niego korzystne.
Już w tej chwili 260 tys. osób pobiera minimalne emerytury, a ok. 270 tys. osób pobiera świadczenie poniżej minimum.
Bardzo przesadnie zakładając, że połowa spośród tych 1,2 mln osób wykonuje wyłącznie dzieła, a średnia kwota umowy z takiej umowy to aż ok. 5 tys. zł brutto miesięcznie i wszystkie te umowy ZUS przekwalifikuje na zlecenia, daje to ok. 900 mln zł wpływów miesięcznie. W skali roku - 10,8 mld zł.
Poważna suma (chociaż nierealna, faktycznie będzie to z pewnością dużo mniej), ale też duże ryzyko. Ozusowienie osób, które do tej pory żyły, nie zbierając kapitału na przyszłe emerytury, oznacza w przyszłości ogromne zobowiązania dla ZUS. Trzeba będzie tych ludzi obsługiwać i wypłacać im groszowe emerytury przez wiele lat.